[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Teraz, proszę, zachowuj się, mała, głupiutka Kasiu, spokojnie i powiedz mi
jedno: czy ten testament zawiera coś takiego, co by tobie mogło przynieść szko-
dę?
Zaprzeczyła ruchem głowy.
R
L
T
 Tak myślałem. No, dość tego, muszę go przecież przeczytać. Zakryła twarz
rękoma.
Zobaczył, że drży cała, ale było mu wszystko jedno. Musiał nareszcie wie-
dzieć.
Szybkim ruchem otworzył kopertę.
Chwyciła go gwałtownie za ramię i błagała ze łzami:
 Daj mi chociaż słowo, Gustawie, że wierzysz, iż ten testament jest nieważ-
ny, ponieważ nie zawiera ostatniej woli twojego ojca.
Głęboko poruszony spojrzał jej w oczy, które wydawały mu się tak piękne jak
nigdy dotąd. Schylił się i pocałował ją w rękę.
 Możesz się domyślić, co teraz dzieje się w moim sercu. Skuliła się pod jego
spojrzeniem, które  jak jej się wydawało
 miało jakiś inny wyraz. Czuła, że się czerwieni.
 Proszę, jeszcze raz, daj mi swoje słowo  mówiła nie wiedząc, jak bardzo
jest oczarowany jej bezradnością.
 No już dobrze, żeby cię uspokoić, daję ci moje słowo. Wierzę, iż ojciec
krótko przed śmiercią zdecydował się zmienić testament, ponieważ mi przeba-
czył. Czy teraz jesteś zadowolona?
Skinęła nieznacznie głową i znowu zakryła twarz rękoma. Patrzył na nią czule,
pełen troskliwości.
 Czy ten dokument zawiera coś, co ciebie dotyczy, Kasiu? Ciężko westchnę-
ła.
 Tak, zawiera coś, co mnie upokarza, coś, od czego nie mogłam wujka Hen-
ryka odwieść. On chciał dla mnie dobrze, ale w rezultacie to mnie poniżyło
wyrwało się jej z ust. Zawstydziła się tego bardzo.
Zaczął czule gładzić ją po włosach.
R
L
T
 Trudno, muszę przeczytać. Zrozum, Kasiu, że ta niepewność jest dla mnie
nie do zniesienia.
Szybko zaczął czytać. Jego oczy stawały się coraz większe ze zdziwienia, a na
twarzy malowało się zdumienie. Długo siedział w milczeniu.
Potem ponownie przystąpił do czytania. Nie mógł uwierzyć słowom ojca, że
go wydziedzicza, a jednocześnie daje mu ten kosztowny skarb, którego wartości
dotychczas nie doceniał. Tym bardziej nie mógł pojąć, dlaczego Kasia nie chcia-
ła go dopuścić do zapoznania się z testamentem.
Nagle wszystko stało się dla niego jasne. Kasia zabrała testament z sejfu, żeby
on jako jedyny spadkobierca mógł otrzymać cały majątek po ojcu, a zarazem
chciała mu oszczędzić przymusu poślubienia jej. Ta myśl olśniła go jak ostre,
niemal oślepiające światło. Jedynym wytłumaczeniem jej postępowania było
chyba to, że ona go kocha, a jest zbyt dumna, żeby mu to okazać. ., A on?
On posądzał ją o to, że po prostu udaje, iż jest tak dumna. Wzdychając odłożył
w końcu papier i ujął rękami jej głowę. Miała zamknięte oczy. Widać było, że
jest ogromnie zdenerwowana.
 Kasiu!  gdy wymówił to imię, zabrzmiało ono niezwykle miękko i deli-
katnie.
Na ten dzwięk otworzyła oczy.
 Kasiu, błagam, popatrz na mnie  szeptał.  Nie ma żadnego powodu, że-
byś była zgnębiona. Mała, dzielna Kasiu, mały fiołeczku, którego omal nie zdep-
tałem w swoim ślepym zadufaniu. Ile dzielności może być w takim słabym stwo-
rzeniu! A ja, głupiec, chciałem traktować wszystkie kobiety jednakowo, pogar-
dliwie, ponieważ jedna mnie oszukała. Bezwartościowe szkiełka brałem za dia-
menty, a obok mnie był prawdziwy, szlachetny brylant, którego blask jest taki
czysty! Kasiu, czy sprawię ci przykrość, czy cię obrażę, jeżeli już teraz ci wyja-
wię, co naprawdę czuję  jeżeli ci powiem, jak bardzo mi przykro, że się myli-
łem, myśląc o tobie zle... Dopiero dzisiaj zrozumiałem, co do ciebie naprawdę
czuję, ale uwierz mi, wiedziałem to już wtedy, kiedy byłem z dala od ciebie. Zro-
zumiałem, że nie mogę być szczęśliwy z żadną inną kobietą, ponieważ zaraz po-
R
L
T
równuję ją z tobą. Na razie nie mam prawa o tym mówić, bo nie jestem jeszcze
wolny. Ale chcę ci powiedzieć, że to, co napisał i nakazał mi mój ojciec w testa-
mencie, okazało się moim prawdziwym szczęściem, ale muszę jeszcze na nie za-
służyć. Czy po tym wszystkim, co się wydarzyło, możesz mi przebaczyć i spełnić
wolę mojego ojca?
Zaczerwieniona ze zdenerwowania słuchała jego słów. Spojrzała na niego
ukradkiem, potem wolno i z namysłem powiedziała:
 Zrobię wszystko, co przyczyni się do twojego szczęścia.
Zaczął całować nieprzytomnie jej ręce.
 Kasiu, mała Kasiu, skąd masz w sobie tyle siły, powiedz? Czy jesteś zdolna
ponieść dla mnie tak wielką ofiarę?
Przez dłuższy czas panowało milczenie. Rozumieli się bez słów. W końcu Gu-
staw podniósł się i spojrzał na nią czule. Na jego twarzy odbiło się głębokie
wzruszenie. Wziął ją za rękę.
 Chodzmy, Kasiu, pójdziemy do ojca, żeby nas pobłogosławił, zanim stra-
cimy go na zawsze.
I poszli do pokoju, gdzie na marach leżało ciało Henryka Warneka. Gustaw po-
łożył rękę Kasi i swoją na złożonych rękach zmarłego.
 Ojcze, dziękuję ci!  powiedział z drżeniem w głosie. Słabe promienie po-
rannego słońca wpadły do pokoju, oświetliły
zmarłego i dwoje młodych, stojących u wezgłowia. Było to jakby błogosła-
wieństwo z innego świata. Gustaw rzekł wzruszony:
 Wierzę, że to ojciec już po śmierci spowodował, że pierścionek spadł ci z
palca. Zrobił to po to, żebyś mogła mi opowiedzieć historię swojego dziewczę-
cego pierścionka. Właśnie tego pierścionka, który znalazłem potem w sejfie.
Opowiem ci teraz całe zdarzenie. Kiedy siedziałem w nocy w swoim pokoju, za-
stanawiając się, co właściwie było prawdą w twoim opowiadaniu, nagle wydało
mi się, iż słyszę głos ojca, który mnie woła ze swego śmiertelnego łoża. Zerwa-
łem się z fotela i poszedłem tam... Bogu dzięki, że to zrobiłem. Siedziałem potem
R
L
T
przy nim, aż zaczęło świtać. I właśnie dlatego, że czuwałem przy ojcu, mogłem
usłyszeć, jak z domu wymyka się mała bohaterka razem ze swoją zdobyczą. Tyl-
ko Pan Bóg i mój ojciec sprawili, że mogłem cię zatrzymać. Inaczej straciłbym
cię.
Wzruszona westchnęła ciężko.
 A ja chyba bym umarła tam gdzieś w świecie, bo nie mogłabym znieść two-
jej pogardy  powiedziała.
Chwycił ją w ramiona i mocno trzymał, ale nie odważył się pocałować. Spoj-
rzał jej głęboko w oczy.
 Jedna kobieta zniszczyła moją wiarę w życie, druga mi ją przywróciła. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl