[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pojechać aż do Londynu.
Randall wyjął pierścionek z pudełeczka i wsunął go Sandrze
na palec.
- Pasuje jak ulał - stwierdził z zadowoleniem.
- Pokażmy go tacie - powiedziała pospiesznie.
- Jedną chwileczkę. - Szybkim ruchem przyciągnął ją do
siebie i pocałował w usta.
Nie chciała odpowiedzieć na ten pocałunek, choć nie było to
łatwe. Czułość i delikatność pieszczoty Randalla zaskoczyły ją.
Przysunęła się bliżej, ale w tej chwili Randall puścił ją i podszedł
do drzwi.
Zdezorientowana postąpiła za nim. Czy on w ogóle nie ma
uczuć? Najwyrazniej ten pocałunek był także tylko częścią gry.
- Cóż za piękna robota - zachwycał się pierścionkiem Ed
ward Harris. - Tak sobie tu leżę i myślę o waszym ślubie. Przy
szło mi do głowy, że przyjęcie moglibyśmy urządzić w ogrodzie,
w ogromym namiocie.
- Chyba jednak nie - zaoponował Randall. " - Chcemy zaprosić
tylko kilku najbliższych przyjaciół i członków rodziny. Mamy za
miar z samego rana polecieć do Nowego Jorku. Prawda, kochanie?
W odpowiedzi tylko skinęła głową.
- Nie chcecie urządzać nic wielkiego ze względu na mnie.
Czuję się, jakbym był niedołężnym starcem!
- Tato, dla mnie możesz być jedynym gościem - zapewniła
go pospiesznie Sandra.
Dni mijały w zastraszającym tempie. Pomimo przekonania,
że najodpowiedniejszym strojem na tę okazję byłby pokutny
BURZLIWE MAA%7łECSTWO 61
worek, Sandra wybrała się po zakupy do Londynu i sprawiła
sobie jedwabną suknię od Zandry Rhodes.
Celowo nie zaprosiła żadnego ze swoich przyjaciół. Nie
chciała, by świętowano ślub, który dla niej nie miał żadnego
znaczenia. Idąc ulicą, rozmyślała ze smutkiem, że wydarzenie,
które powinno być najradośniejsze w życiu, dla niej miało wy
miar katastrofy.
Jak długo będzie musiała czekać, zanim ojciec... Ze złością
odepchnęła od siebie tę myśl. Jak może myśleć o śmierci ojca,
jak o drodze do wolności? Choć z drugiej strony dzień, w którym
odejdzie, będzie ostatnim, jaki spędzi z Randallem. Czyżby on
naprawdę nie zdawał sobie z tego sprawy? A może myśli, że
wcześniej uda mu się złamać jej opór?
- Nigdy! - powiedziała na głos, aż jakiś przechodzień obe
jrzał się za nią.
Zaczerwieniła się i pospiesznie weszła do sklepu, w którym
zamierzała kupić pasujące do sukni buty. Wychodząc, natknęła
się na Lindę Maynard, koleżankę z agencji Causten.
- Cześć, Sandro. - Linda uścisnęła ją na powitanie. - Przy
kro mi z powodu choroby twojego ojca. Barry mi o tym opo
wiadał.
- Wiesz zatem, że już ze sobą...
- Nie chodzicie? Wiem. Podobnie jak o tym, że jesteś nie
przyzwoicie bogata. Mówiąc szczerze, ta wiadomość niczego nie
zmieniła w moim stosunku do ciebie.
'Sandra roześmiała się, wiedząc, że Linda mówi prawdę.
- Pewnie czytałaś też w gazetach o moich zaręczynach?
- Jasne. Masz chwilę czasu? Może wpadłybyśmy na lunch i
chwilę poplotkowały?
- Nie więcej niż godzinę. Nie chcę wracać do domu w naj
większym korku.
- Cieszę się, że zerwałaś z Barrym - oznajmiła Linda, kiedy
kilka minut pózniej usiadły w barze i zamówiły paszteciki z frutti
62 BURZLIWE MAA%7łECSTWO
di mare. - Zastanawiam się, jak mogłaś się w nim zakochać. Do
diabła! Nie powinnam była tego powiedzieć. Przepraszam.
- Daj spokój. Zresztą, masz rację.
- Całe szczęście, że sobie z tego zdajesz sprawę. Barry może
znaczyć wiele w swoim zawodzie, ale jako człowiek nie repre
zentuje sobą zbyt wiele.
Szkoda, że Linda nie powiedziała jej tego pół roku wcześniej.
Chociaż wtedy i tak by jej nie uwierzyła.
- Przepraszam, że nie zapraszam cię na ślub, ale chcemy, by
uroczystość była bardzo skromna. Zadzwonię do ciebie po po
wrocie z podróży poślubnej.
- Jeśli tego nie zrobisz, nie będę miała ci za złe. Już nie należę
do twego świata, Sandro.
- Nie wybieram przyjaciół, kierując się stanem ich kont - od
parła, choć w duchu przyznała jej rację.
Jadąc do domu, rozmyślała nad tym, co powiedziała Linda, a
wieczorem podzieliła się swoimi wątpliwościami z Randallem.
- Twoja koleżanka ma rację - stwierdził, upijając łyk whisky.
- Czy ci się to podoba, czy nie, pieniądze dzielą ludzi.
- Czy wszyscy twoi przyjaciele są bogaci?
Uśmiechnął się.
- To pierwsze osobiste pytanie, jakie mi zadałaś. Mam na
dzieję, że nie ostatnie.
- Dlaczego miałabym cię wypytywać? To ty powinieneś wię
cej mi o sobie opowiadać.
- Nigdy nie sprawiałaś wrażenia zainteresowanej moim ży
ciem prywatnym.
Miała powiedzieć, że nic ją ono nie obchodzi, ale w ostatniej
chwili powstrzymała się. Przyrzekła sobie, że nie pozwoli mu się
sprowokować i miała zamiar tego przyrzeczenia dotrzymać.
- Skoro mam grać rolę twojej żony, powinnam co nieco o
[ Pobierz całość w formacie PDF ]