[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Naszprycuję? powtórzył, wykrzywiając usta
w drwiącym uśmiechu. Więc podejrzewasz, że mam
zamiar wziąć heroinę?
Morfina jest zapewne łatwiej dostępna dla lekarza.
Zdumiewasz mnie, Kelly mruknął. Mówił z wy-
raznym trudem. Czyżbyś uważała, że skoro ode mnie
odeszłaś, to ja z rozpaczy rzuciłem się w szpony
narkomanii? No cóż, coś ci wyznam, Kelly. Wyjął
100 ALISON ROBERTS
z torby małe pomarańczowe pudełko. Nie byłabyś tego
warta.
Kelly wpatrywała się w charakterystyczny pojemnik.
Glukagon? Ty... bierzesz glukagon? wyjąkała.
Tak odburknął, bezskutecznie próbując otwo-
rzyć pudełko z lekiem.
Daj mi to zażądała, wyrywając mu pojemnik
z rąk. Masz zbyt kiepską koordynację ruchów, żeby
zrobić sobie ten zastrzyk. Czy na pewno powinieneś to
wziąć? Czy badałeś poziom cukru?
Nie muszę. %7łyję z tym wystarczająco długo
i wiem, jak należy postępować. Oddaj mi tę przeklętą
strzykawkę.
Podwiń rękaw poleciła.
Była gotowa mu uwierzyć, ponieważ istotnie miał
wyrazne objawy hipoglikemii. Sprawnie przemyła tam-
ponem skórę na jego ramieniu i zrobiła zastrzyk.
Mam tu żelki oświadczył, wsuwając rękę do
plecaka. Za kilka minut będę w stanie je zjeść i nie
zwymiotować.
Zatrzeszczało radio Kelly.
Hej, co z tobą? Gdzie jest Fletch? Niebawem
załadują Rossa do karetki.
Daj nam jeszcze pięć minut, Dave. Zaraz do was
przyjdziemy. Wyłączyła się i spojrzała na Fletcha.
Dlaczego nie powiedziałeś mi, że jesteś cukrzykiem?
Bo nie było cię wtedy w pobliżu.
Czy dwa lata temu, kiedy widziałam cię po raz
ostatni... Pamiętasz, poszliśmy wówczas na kolację do
miasta, a ja myślałam, że jesteś kompletnie pijany. Czy
już wtedy miałeś niedobór cukru?
Fletch wzruszył ramionami.
DOBRE ROKOWANIA 101
Być może. Nie wiem.
Jak to, nie wiesz?
Pamiętam jak przez mgłę, że istotnie wybraliśmy
się do jakiejś restauracji. A może zamierzaliśmy tam
pójść. Ale na tym koniec. Po prostu urwał mi się film,
a nikt nie był w stanie niczego mi wyjaśnić.
Poszliśmy na tę kolację. Wybrałeś bardzo wytwor-
ną restaurację, bo uważałeś, że musimy uczcić pewną
okazję. Mijał właśnie miesiąc od naszych zaręczyn.
Zamówiłeś butelkę szampana, choć doskonale wiedzia-
łeś, że ja nie wypiję nawet kropli. Z niepokojem
wyjrzała przez okno. Lepiej już chodzmy, Fletch. Ross
cię potrzebuje, więc...
Chwileczkę przerwał jej, patrząc na nią w sku-
pieniu. Ty znasz odpowiedzi na te dręczące mnie od lat
pytania. Muszę poznać prawdę, Kelly. Wypełnić tę lukę,
a ty jedna wiesz, co się wtedy naprawdę stało.
Nic takiego mruknęła, wysiadając z autobusu,
a on podążył jej śladem. Poszliśmy na kolację. Ty
okropnie się upiłeś, a przynajmniej takie sprawiałeś
wrażenie. W restauracji doszło między nami do kłótni.
O co się posprzeczaliśmy?
Ponownie zabrzęczało radio.
Kelly? Gdzie wy, do diabła, jesteście?
Prawie na miejscu, Dave odparła, a potem znów
odwróciłagłowę do Fletcha. Zamówiłam ci taksówkę.
Zadzwoniłam do ciebie następnego dnia. Twój współ-
lokator powiedział, że zle się czujesz, co prawdę mó-
wiąc, wcale mnie nie zdziwiło.
Myślałaś, że mam kaca. Fletch pokiwał głową,
najwyrazniej uważając, że zagadka została rozwiązana.
Tak przytaknęła, spoglądając w stronę ambu-
102 ALISON ROBERTS
lansu, który stał obok punktu selekcji rannych do trans-
portu.
Przez otwarte tylne drzwi dostrzegła Wendy, która
siedziała przy noszach Rossa i trzymała go za rękę.
Ale ty nie miałeś wtedy kaca dodała półgłosem.
Nie byłeś pijany, tylko gwałtownie spadł ci poziom
cukru.
Istotnie, siedziałem w taksówce oznajmił z zadu-
mą. Pamiętam jeszcze, że kierowca zatrzymał się
i zostawił mnie na poboczu drogi. Na moje szczęście
ktoś był tego świadkiem. Wymiotowałem, więc pewnie
uznał, że jestem pijany. Zawiadomił policję, a oni z kolei
wezwali karetkę pogotowia. Zanim przyjechała, do-
stałem ataku. Spędziłem tydzień na oddziale intensyw-
nej terapii w stanie śpiączki...
Co?! zawołała Kelly, gwałtownie przystając, ale
Fletch nie zwolnił kroku.
Potem wsiadł do ambulansu, pochylił się nad Rossem
i zaczął coś do niego mówić.
Dlaczego Fletch znalazł się na intensywnej terapii?
W dodatku w stanie śpiączki? pytała się w duchu. Czy
rzeczywiście był aż tak poważnie chory? Dlaczego ja
nic o tym nie wiedziałam?
Znała odpowiedz przynajmniej na jedno z tych pytań.
Nie wiedziała o jego chorobie, ponieważ nie zadała
sobie nawet trudu, by sprawdzić, jak on się czuje po tej
niefortunnej kolacji. Przyjęła z ory pewne założenia,
a potem podjęła decyzję i działała zgodnie z własnym
planem.
Popełniła jednak wielki błąd. Zabiła własne szczę-
ście. Zaprzepaściła szanse na przyszłość z jedynym
mężczyzną, którego naprawdę kochała. A dokonała
DOBRE ROKOWANIA 103
tego wyboru, całkowicie niesłusznie podejrzewając
go o alkoholizm.
To jeszcze nie jest koniec świata, pomyślała. Czasem
można naprawić błąd.
Fletch zrozumie wszystko, kiedy dowie się, dlaczego
nie miała wyboru i podjęła taką, a nie inną decyzję.
ROZDZIAA SIDMY
Akcja porządkowania centrum handlowego trwała
przez cały następny tydzień. Relacje z jej przebiegu
nadal dominowały w mediach. Kamery telewizyjne były
obecne na pogrzebach ofiar, gazety śledziły oficjalne
dochodzenia dotyczące przyczyn wybuchu. Dziennika-
rze przeprowadzali wywiady ze szczęśliwcami, którzy
przeżyli eksplozję, i z rodzinami tych, którzy w niej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]