[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mawiać z doktorem Harperem, musiała się na chwilę poło-
żyć, bo z wrażenia znów zakręciło się jej w głowie. Rodol-
fo był w Los Angeles! Czyżby przeczytał w prasie o tym,
co się jej przydarzyło i przyleciał osobiście to sprawdzić?
A może to tylko zbieg okoliczności, zastanawiała się ner-
wowo. I co powinna teraz zrobić? Marzyła o tej chwili.
Pragnęła, aby jakimś dziwnym zrządzeniem losu mogli się
znów zobaczyć.
Rodolfo właśnie szedł na górę, kiedy uprzedziła ją o tym
Lupita.
Podbiegła do lustra i z niepokojem przyjrzała się swojemu
odbiciu. Wyglądała dość blado w różowym kostiumie. Ale
nie było to teraz ważne. Najważniejsze było to, co stanie
się za chwilę. Opadły ją wątpliwości. Powinna mu wyznać
prawdę? Powiedzieć, że zamierza urodzić jego dziecko?
Kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi, usiadła na sofie i
podkuliła nogi. Nie chciała, żeby wyczuł jej zdenerwowa-
nie. Serce waliło jej tak głośno, że miała wrażenie, że sły-
chać je w całym pokoju.
- Victoria - szepnął.
Stanął na progu, wysoki, przystojny, a ona nie mogła ode-
rwać od niego oczu. Pragnęła rzucić mu się na szyję. Za-
miast tego, powoli wstała.
Witaj, Rodolfo - powiedziała, wstając.
Cara - szepnął i czule ucałował jej palce.
S
R
- Przyjechałem, gdy tylko się dowiedziałem, że
jesteś w szpitalu. Jak się czujesz? - zapytał, obrzucając ją
czujnym spojrzeniem.
Dobrze - odparła, sycąc zmysły jego bliskością.
Muszę wiedzieć, co ci dolega.
Och, nic takiego - odparła, drżąc pod jego dotykiem. - To
była zwykła niedyspozycja. Ostatnio ciężko pracowałam.
Potem popsuła się klimatyzacja i zrobiło się okropnie
duszno. Musiałam zemdleć... To wszystko.
Na pewno ? - zapytał, zaglądając jej w oczy.
Hm... Tak - wymamrotała i odsunęła się odrobinę. - Może
usiądziesz i powiesz, co sprowadza cię do Los Angeles?-
Przez chwilę miał ochotę skłamać, że przyjechał w intere-
sach. Zdecydował jednak powiedzieć jej prawdę.
- Przyleciałem tu tylko z twojego powodu, cara.
Chciałem się przekonać, czy na pewno nic ci nie jest.
Musiałem to wiedzieć. Powiedz, że to nie pigułki - zażą-
dał, przeszywając ją spojrzeniem ciemnych oczu.
Oczywiście, że nie. Nawet nie pomyślałam o nich.
To dobrze - westchnął i usiadł obok niej.
- Chociaż jedna dobra wiadomość. Ale wyglądasz na
zmęczoną. Pewnie przepracowujesz się ?
- Cóż. Mówiłam ci, że ostatnio ciężko pracowałam - po-
wtórzyła, starając się zebrać myśli.
Czy powinnam mu teraz powiedzieć1?- Czy rozzłości się,
kiedy pozna prawdę ? Może pomyśli, że
S
R
wszystko zaplanowałam... Przerażających możliwości było
więcej. Victoria przymknęła oczy, broniąc się przed natło-
kiem myśli, wspomnień i trudną do opanowania potrzebę
natychmiastowego zatonięcia w jego ramionach.
- Powiedz mi, carina - wyszeptał, nakrywając jej dłoń swo-
ją. - Czuję, że coś cię gnębi. Nie ufasz mi? - zapytał, przy-
tulając ją do siebie.
Victoria nareszcie poczuła jego ciepło, silne ramiona i
unikalny zapach. Azy same popłynęły po jej policzkach.
Wreszcie zdała sobie sprawę z tej prostej prawdy. Kochała
go. Dlaczego wcześniej tego nie odkryłaś Bo nie chciała
przyznać nawet przed sobą, że zakochała się w księciu z
bajki, który mieszka daleko od niej i nie jest jej przezna-
czony, westchnęła w duchu. Rzeczywistość była zbyt bo-
lesna.
- Co się stało, cara mia? - zapytał ze zmarszczonymi
brwiami.
Zanim zdołała odpowiedzieć, poczuła jego usta na swoich.
Zalało ją obezwładniające ciepło. Zarzuciła mu ramiona na
szyję i westchnęła z tęsknoty. Kiedy jego dłonie rozpoczę-
ły wędrówkę po jej ciele, poddała się bez słowa protestu.
Rodolfo rozsunął suwak jej marynarki i jęknął z zachwytu,
nie znajdując pod nią stanika. Pchnął Victorię na poduszki
i spragnionymi ustami odnalazł jej piersi.
- Tęskniłem za tobą - wyszeptał, zsunął jej spodnie i po-
zwolił dłoniom błądzić po jej udach.
- Jesteś taka słodka, cara mia. Nie mogę bez ciebie żyć.
Wiesz, że nie mogę spać, bo wciąż mam przed oczami
każdą chwilę, którą razem spędziliśmy?-
S
R
Wciąż czuję zapach twoich włosów i tęsknię za twoim
uśmiechem.
Och, Rodolfo - zdołała tylko jęknąć, kiedy jego palce roz-
poczęły śmielsze pieszczoty.
Tak, cara mia, znów bądz moja - wyszeptał w zachwycie. -
Chcę się z tobą kochać.
Nie teraz, Rodolfo. Nie tutaj - zaprotestowała słabo, pa-
miętając o obecności Lupity w kuchni.
Teraz. Chodz - rozkazał i pomógł jej wstać. Nie umiała mu
się oprzeć.
Zamknij drzwi - poprosiła.
Szybko przeszedł przez pokój i przekręcił klucz w zamku.
Potem wrócił i rozebrał ją do naga.
- Como sti billa, jesteś cudownie piękna i kobieca - wy-
mruczał, pieszcząc jej krągłości. - Wiesz, cara, że twoje
ciało zmieniło się w ciągu tych kilku tygodni? Wtedy by-
łaś dziewczyną, teraz jesteś kobietą - wyszeptał namiętnie.
Victoria drgnęła. Czyżby to było aż tak oczywiste, pomy-
ślała ze zgrozą.
Kiedy tak stała przed nim naga, czując, że rzeczywiście do
niego należy, z najwyższym trudem opierała się pokusie
wyznania mu prawdy. A jeśli to będzie oznaczało koniec,
pomyślała, patrząc, jak Rodolfo się rozbiera. Nie, zdecy-
dowała, kiedy ułożył się obok niej. Zanim zdradzę mu
swój sekret, muszę jeszcze raz się z nim kochać. Dopiero
potem podejmę decyzję.
S
R
ROZDZIAA DZIEWITY
Napij się wina - zaproponował Rodolfo, nalewając napój
do kieliszków, które, razem z wyśmienitym obiadem, po-
dała im Lupita.
Dziękuję, ale nie skorzystam.
Jak to? Nie bierzesz przecież leków, a to jest doskonały
rocznik.
Dziękuję, ale nie jestem w nastroju. Jutro muszę wrócić do
pracy.
Do pracy?- To niemożliwe. Jesteś jeszcze zbyt przemę-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]