[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zresztą, nigdy nie interesowały go przygodne związki.
Czego jednak oczekiwała Eden? Rozmyślał nad tym, gdy
jedli. Ona nie odzywała się zbyt wiele. Próbował więc
odgadnąć, co kryło się w jej spojrzeniach. Zdenerwowanie?
Podniecenie?
Może faktycznie dziewczyna, która ruszyła na
poszukiwanie przygód, która zgodziła się - dzięki Bogu! -
zagrać rolę jego młodej żony, czegoś od niego oczekiwała?
Serce zaczęło mu bić żywiej. Krew zawrzała w żyłach. Co też
kryło się pod tą idiotyczną sukienką?
Odłożyła widelec. Posłała mu kolejne, nieodgadnione
spojrzenie.
- Chyba... Chyba pójdę już spać - powiedziała.
- Tak. - Chrząknął, by odzyskać głos. - Tak wcześnie?
Nie zjesz deseru?
Na stole czekało jeszcze sławne dzieło szefa kuchni:
sernik z sokiem malinowym. Ciekawe, jak smakują jej usta? -
pomyślał. A ona, jakby czytała w jego myślach, oblizała
wargi.
- Ja... - Nie bardzo wiedział, co powiedzieć. - Mam
nadzieję, że będzie ci wygodnie. Rozgość się.
- Na pewno będzie świetnie. - Znów przesunęła językiem
po wargach. - Muszę tylko zdjąć tę sukienkę.
Zaczerwieniła się. Szybko wstała od stołu i wybiegła do
sypialni. Drzwi zamknęły się za nią z głośnym trzaskiem.
Riley wypił wino. Potem przelał do kieliszka resztkę z
butelki. W głowie czuł chaos. Czy jej ostatnie słowa były
zaproszeniem? Te jej oczy. Piękne, intrygujące i tajemnicze.
To moja noc poślubna, pomyślał. Nastawił uszy na
odgłosy dochodzące z sypialni. Wyobrażał sobie, że
zdejmowała buty. Potem sukienkę. Aż została okryta tylko
długimi włosami.
Odsunął krzesło. Leci na mnie, pomyślał. Zgodziła się
udawać moją żonę, prawda? A skoro ona ma chęć na mnie, ja
mam chęć na nią.
Gruby dywan całkiem wyciszył jego kroki. Oczyma
wyobrazni zaglądał przez zamknięte drzwi sypialni. Widział,
jak wślizgiwała się do chłodnej pościeli. Czekała na niego.
Bez udziału świadomości, delikatnie zastukał do drzwi.
Tego dnia został odtrącony. Przed ołtarzem! Zatem należała
się mu dziewczyna - lubiąca dobrze się zabawić.
- Proszę. - Jej głos drżał leciutko. Pożądanie, pomyślał,
uśmiechając się. Pchnął drzwi. Uśmiech zgasł na jego
wargach. %7łądze opadły.
Nie leżała w łóżku. Nie była, jak to sobie wyobrażał, naga.
Spowita tylko w długie włosy. I wcale nie wyglądała na
podnieconą.
Ani podniecającą.
Eden stała przed lustrem, ze szczotką w dłoni. Biała,
bawełniana koszula nocna sięgała jej do kostek. Długie
rękawy ciasno opinały nadgarstki. Wyglądała jak kobieta,
która nie zabawiła się nigdy w życiu.
- O co chodzi? - spytała nerwowo.
Rozczarowanie. Gorzkie i obezwładniające. Zamiast
oczekiwanego słodkiego ciasteczka znalazł wstrętny kleik
ryżowy.
ROZDZIAA CZWARTY
- Przed nami pierwsza próba - powiedział Riley do Eden.
- Ruszajmy. - Pokręcił ramionami, próbując pozbyć się
dokuczliwego bólu.
Nie pospał zbyt wiele minionej nocy. Wcześniej,
wieczorem, bąknął: Hm, przepraszam. Nieważne". I wyszedł
z sypialni. Resztę nocy spędził na kanapie w salonie ze
słuchawkami przenośnego magnetofonu na uszach.
Zdumiona Eden wysoko uniosła brwi. Ciasno zawinęła
poły płaszcza kąpielowego z emblematem Casa Luna" i
mocno zawiązała pasek.
- Próba? - spytała.
- Tak. Podczas sesji fotograficznej na basenie będziemy
musieli wyglądać i zachowywać się jak przeciętna para
nowożeńców. - Przetarł piekące z niewyspania oczy. - Masz
na sobie kostium kąpielowy, prawda?
Kiwnęła głowa.
- Prawda. Tak jak mi kazałeś.
Riley też kiwnął głową. Wyglądała na taką wystraszoną.
Ale zdusił swoje obawy. Bladym, bezsennym świtem doszedł
do przekonania, że całkiem opacznie odbierał jej sygnały. Ona
wcale na niego nie leciała. A więc mógł do lamusa odłożyć jej
obietnice szalonego miodowego miesiąca.
Mniejsza z tym, pomyślał. I tak już za pózno.
- Jesteś zdenerwowana? - spróbował uśmiechnąć się
uspokajająco.
- Nie. Zapowiada się niezła zabawa.
Riley zakasłał. Nie był do końca przekonany.
- No to w drogę, poszukiwaczko dobrej zabawy.
- No to w drogę - powtórzyła dziarsko.
Riley uspokoił się. Wszystko będzie dobrze. Wespół z
Eden zademonstrują wysłannikom Getaway" szczęśliwych
nowożeńców, oddających się miłości i pożądaniu w hotelu
Casa Luna". Uśmiechnął się. Eden miała rację. To naprawdę
może być niezła zabawa.
- Chodzmy. Czas zacząć spektakl.
Zamknął drzwi i ruszył za nią. Zastanawiał się, co też
kryła pod długim płaszczem kąpielowym.
Basen w zatoce zwanej Księżycową był tego dnia
zamknięty dla innych gości. Na polecenie Miguela uprzątnięto
większość leżaków. Nieco z boku przygotowano przytulny
zakątek. Stał tam stół i dwa krzesła pod dużym parasolem.
Riley otoczył Eden ramieniem. W pobliżu nie było nikogo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]