[ Pobierz całość w formacie PDF ]

poniedziałkowego planu. Być może pani Inglethorp wróciła do domu wcześniej, niż
mąż oczekiwał. Tak czy inaczej, Inglethorp zostaje przyłapany. Pośpiesznie
zamyka biurko. Nie chce zostać w buduarze. Lęka się, że sytuacja zmusi go do
otwarcia biurka, i żona zauważy list, którego nie zdążył schować. Idzie na
spacer. Do głowy mu nie przychodzi, że pani Inglethorp otworzy biurko jednym ze
swoich kluczy i znajdzie kompromitujący dokument.
A tak się, jak wiemy, stało. Pani Inglethorp czyta list, uprzytamnia sobie
perfidię męża i panny Howard, lecz na nieszczęście nie dostrzega bezpośredniego
niebezpieczeństwa. Wie, że coś jej zagraża. Nie wie, z jakiej strony. Woli nie
mówić nic mężowi. Pisze do swojego doradcy prawnego, zaprasza go na dzień
następny. Postanawia też zniszczyć sporządzony dopiero co testament.
Przechwycony list zatrzymuje.
- Rozumiem! - podchwyciłem. - Inglethorp włamał się do teczki, żeby odzyskać
list.
- Nie inaczej. Podjął straszliwe ryzyko, musiał być w pełni świadom niezmiernej
wagi tego dokumentu. Z wyjątkiem listu nie było ogniwa łączącego jego osobę ze
zbrodnią.
- Jeszcze jedno, Poirot. Dlaczego nie zniszczył listu zaraz po jego odzyskaniu?
- Bo zląkł się najstraszliwszego ryzyka. Ani przez moment nie chciał mieć
kompromitującego dowodu przy sobie.
- Nie rozumiem.
- Oceń kwestię z jego punktu widzenia. Stwierdziłem, że miał tylko pięć minut:
pięć minut tuż przed naszym powrotem do sypialni. Uprzednio Annie zamiatała
schody, więc widziałaby, że Inglethorp idzie do prawego skrzydła domu.
Wyobrażasz sobie tę scenę? Zbrodniarz otwiera drzwi którymkolwiek z kluczy:
wszystkie są do siebie podobne. Wchodzi do sypialni, sięga po teczkę. Teczka
jest zamknięta. Kluczyka nigdzie nie ma. Nowy straszliwy cios! Wizyty nie uda
się ukryć! Cóż? Inglethorp rzuca na szalę wszystko! Za wszelką cenę musi
odzyskać grozny dowód. Błyskawicznie podważa zamek scyzorykiem, przegląda
papiery, odnajduje zgubę. Ale powstaje nowy problem. Morderca nie śmie zatrzymać
fatalnego świstka. Boi się, że ktoś go przyłapie w drzwiach sypialni, zrewiduje.
Taki list w kieszeni oznaczałby nieuchronną zgubę. Może w tej sekundzie
Inglethorp usłyszał, że na parterze John Cavendish i pan Wells wychodzą z
buduaru? Trzeba działać szybko. Gdzie ukryć niebezpieczny dowód? Nie w koszyku
na papiery. W Styles Court zbiera się makulaturę. Aatwo ją przejrzeć. Niepodobna
zniszczyć kartki, niepodobna zatrzymać. Inglethorp rozgląda się dokoła i... Co
robi? Jak sądzisz, mon ami?
82
- Nie mam pojęcia.
- W mgnieniu oka rozdziera list na trzy długie paski, zwija fidybus i wpycha do
pucharka, między inne fidybusy.
Wydałem okrzyk zdumienia.
- Nikomu na myśl nie przyjdzie, aby tam szukać - podjął Poirot. - A on przy lada
sposobności zakradnie się do sypialni, by zniszczyć jedyny obciążający go dowód.
- Więc przez cały czas list spoczywał w pucharku z fidybusami, w sypialni pani
Inglethorp? Przez cały czas mieliśmy go przed nosem?
Mój przyjaciel twierdząco skinął głową.
- Tak, mon ami. Tam znalazłem ostatnie ogniwo łańcucha. A to wielkie odkrycie
zawdzięczam tobie.
- Mnie?
- Oczywiście. Pamiętasz? Powiedziałeś, że ręka mi drżała, kiedy przestawiałem
drobiazgi na półce nad kominkiem?
- Pamiętam. Nie rozumiem jednak...
- Ale ja zrozumiałem - przerwał Poirot. - Uprzytomniłem sobie, że tamtego rana,
nieco wcześniej, kiedy byliśmy razem w sypialni, zrobiłem porządek na półce.
Jeżeli zatem drobiazgi stały, jak należy, nie było potrzeby ustawiać ich
powtórnie, chyba że ktoś coś poruszył.
- Na Boga! Widzę teraz powód twojego cudacznego zachowania! Pojechałeś do Styles
i list znalazłeś na dawnym miejscu?
- Tak. To był wyścig z czasem.
- Nadal brodzę w ciemności. Czy Inglethorp oszalał? Dlaczego nie uprzątnął
obciążającego dowodu? Miał po temu sto okazji.
- Nie miał! Ja się o to postarałem.
- Ty?
- Tak. Wyrzucałeś mi, że po odkryciu włamania do teczki narobiłem hałasu na cały
dom. Pamiętasz?
- Pamiętam.
- Widzisz, mój drogi, nie było innego wyjścia. Wtedy nie zdawałem sobie sprawy,
czy to na pewno robota sprytnego Alfreda. Jedno wiedziałem. Włamywacz nie
zatrzymał przy sobie dokumentu, którego szukał. Ukrył go gdzieś i niezawodnie
chciał zniszczyć przy okazji. Musiałem temu zapobiec, więc postarałem się o
pomoc wszystkich domowników. Inglethorp był podejrzany, wiec narobiwszy hałasu
zyskałem dziesiątek detektywów amatorów. Wiedziałem, że Inglethorp znajdzie się
pod nieustanną obserwacją, a zdając sobie z tego sprawę, nie będzie śmiał
zniszczyć dokumentu. Jaki był skutek? Inglethorp musiał wyprowadzić się z domu i
list zostawić w pucharku z fidybusarni.
- Rozumiem. Ale panna Howard miała sposobność dowód sprzątnąć.
- Nie wiedziała o jego istnieniu. Zgodnie z uknutym planem nie rozmawiała nigdy
z kuzynem. Uchodzili za śmiertelnych wrogów, więc w istniejących warunkach nie
mogli odważyć się na spotkanie przed wyrokiem skazującym Johna Cavendisha.
Naturalnie miałem Inglethorpa na oku. Spodziewałem się, że wcześniej lub pózniej
zaprowadzi mnie do kryjówki. Nie zrobił tego. Był za sprytny. Papierek leżał
spokojnie. Nikomu nie przyszło na myśl zajrzeć do pucharka w ciągu pierwszego
tygodnia. Czemu miałoby się to zdarzyć pózniej? Gdyby nie twoje przypadkowe
słowa, Alfred Inglethorp mógłby uniknąć kary.
- Już wszystko rozumiem. Ale powiedz, Poirot, kiedy zacząłeś podejrzewać pannę
Howard. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl