[ Pobierz całość w formacie PDF ]
w obrębie najbliższych przecznic.
Koło samochodu przeszły wolnym krokiem dwie kobiety. Jedna z nich miała w ręku otwarty
przewodnik po mieście.
Posłuchaj, co tu jest napisane zwróciła się do swej towarzyszki. Beverly Hills jest
jednym z najdroższych miejsc w kraju. Na zboczach falistych wzgórz wznoszą się tu rezydencje
najlepiej opłacanych gwiazd filmu i przemysłu rozrywkowego. Handlowe centrum...
Obejrzawszy się za przyjaciółką, urwała w pół zdania. Thelma! pisnęła z przejęciem.
Nie przejechałabyś się takim cackiem? Błyskawicznie podniosła do oczu aparat fotograficzny
i zrobiła zdjęcie.
Worthington udał, że nic nie widzi. Kobieta gapiła się w jego stronę jeszcze po odejściu
chłopców.
Na następnej ulicy chłopcy znalezli dwa sklepy z zabawkami. W pierwszym z nich nie
dowiedzieli się niczego, jednak w drugim szczupły sprzedawca w skórzanych spodniach
poinformował ich, że widział futrzanego misia.
Właściwie to ten miś nie był na sprzedaż powiedział. Jedna z naszych klientek
otrzymała go jako coś w rodzaju bezpłatnej premii. W sklepie na rogu Wilshire i Olympic
zamówiła futrzaną kurteczkę, i kiedy kurtka została jej dostarczona do domu, razem z nią
przywieziono jej tego misia. Jako upominek dla stałej klientki.
Ach, więc to tak! powiedział Jupe.
Jeżeli naprawdę zależy ci na takim niedzwiadku, to myślę, że będziesz mógł go kupić
wprost od kuśnierza.
Dziękuję panu za tę informację powiedział Jupe.
Drobiazg. Gdybyś kiedyś potrzebował mysiego domku, wpadnij tu do mnie. Mam parę
naprawdę ślicznych egzemplarzy.
Domku dla myszek?
Oczywiście takich do zabawy, nakręcanych powiedział sprzedawca. Prawdziwe
myszy są w Beverly Hills bezlitośnie tępione. Nie ma tu dla nich miejsca.
Pete owi wyrwało się głośne parsknięcie.
Kiedy wrócili do samochodu, Worthington był właśnie zajęty wyjaśnianiem jakiemuś
przechodniowi, że jego rolls nie jest filmowym rekwizytem. Na widok chłopców odetchnął z
ulgą. W chwilę potem, już w drodze do sklepu na rogu Wilshire i Olympic zauważył, że aleja
Beverly Drive stała się prawdziwym deptakiem turystycznym.
Przez te parę minut, kiedy was nie było, co chwilę ktoś mnie fotografował stwierdził z
rozbawieniem. Zdawało mi się, że biorą mnie za gwiazdora filmowego.
Musi pan jednak przyznać powiedział Bob że ten samochód i pana uniform
wyglądają nadzwyczaj oryginalnie, nawet w Beverly Hills.
Chyba trafiłeś w dziesiątkę przyznał chichocząc Worthington.
Z szyldu nad sklepem na rogu Wilshire i Olympic wynikało, że należy on do Braci
Vronskych. Wnętrze zwracało uwagę jasnoperłowym kolorem ścian i grubym dywanem, w który
można się było zapaść prawie po kostki.
W chwili gdy chłopcy stanęli w drzwiach, niepozorny człowieczek z krawiecką miarą na szyi
krzątał się nerwowo wokół markotnego młodzieńca, z bezmyślną miną krążącego po sklepie z
elektrycznym odkurzaczem w ręku.
Futrzane misie? odparł kuśnierz na pytanie zadane mu przez Jupe a. Rzeczywiście,
miałem parę sztuk. Ale nie mam w tej chwili ani jednego. Wszystkie zostały zabrane.
Zabrane? powtórzył jak echo Jupe.
Kiedy włamano się do sklepu odparł kuśnierz. Nie słyszałeś o tym? No, oczywiście,
mogłeś o tym nie słyszeć. Niby jak? W tych czasach dwa włamania to żadna nowina.
Jupe aż podskoczył z podniecenia.
Włamania? Kiedy?
Za pierwszym razem zabrali tylko futra. To było z tydzień temu. A w dwa dni pózniej
ukradli też fiszki z mojej kartoteki. Ale dlaczego pytasz? Po co ci taki miś? Jeżeli chcesz misia,
idz do sklepu z zabawkami.
Ale nam chodzi o futrzanego misia, takiego samego, jakiego widzieliśmy u naszej
koleżanki wyjaśnił Jupe. Miał chyba futerko z norek. Właściwie to zdobyliśmy już takiego
misia, ale ktoś dostał się do naszego domu i go zwędził.
Kuśnierz pokiwał ze zrozumieniem głową.
To tak jak tu. Kiedy przyszli za pierwszym razem po futra, zabrali także misie. Ale potem
wrócili, żeby grzebać w kartotece. Rozrzucili wszystko po całej podłodze. Niektórych fiszek nie
mogę znalezć do tej pory. Wystarczy, że straciliśmy futra, ale były one przynajmniej
ubezpieczone. Ci złodzieje nie musieli robić bałaganu w mojej kartotece. To była czysta
złośliwość z ich strony. Chcieli okazać swoją pogardę dla ludzi, którzy ciężko pracują, żeby
sobie radzić.
Tak, rozumiem pana powiedział Jupiter.
Młody człowiek z odkurzaczem wyciągnął wtyczkę z kontaktu i znikł na zapleczu. Kuśnierz
kiwnął za nim głową.
Na przykład ten tutaj! Może uczciwy, a może nie. Można mieć tylko nadzieję. Ale
przynajmniej wykonuje swoje obowiązki. Chłopak, którego miałem przedtem, był całkiem
beznadziejny. Nie robił kompletnie nic. Można by z takim samym skutkiem zatrudnić trupa
odkopanego na cmentarzu. Nie znał się na żadnej robocie, bez przerwy gadał tylko o jakichś
filmach.
Jupe zamarł z wrażenia. Poczuł, jak Pete spina się za jego plecami. Także Bob pochylił się w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]