[ Pobierz całość w formacie PDF ]

czasie przeżywanej wizji.
"Początkowo, siedząc tam (w izbie zjaw), byłam zdenerwowana, ale szybko się opanowałam.
Właściwie nie oczekiwałam, że mi się to przydarzy. Wie pan, to są takie rzeczy, które zawsze
przydarzają się komuś innemu. Ale to naprawdę zaczęło się od razu. Wizje, jeśli to właśnie były
one, wydawały się tak wyrazne jak rzeczywistość. Nie było w nich nic nierealnego, ale to z całą
pewnością bardzo trudno wytłumaczyć.
Zobaczyłam wizję najpierw w lustrze, to znaczy najpierw jakieś kolorowe wzory i małe błyszczące
iskierki czy plamki światła. Zobaczyłam gęstą mgłę, jak nadciąga i wypełnia całe lustro, zupełnie
jakby za oknem kłębiła się chmura, a po tej mgle pojawiło się ostre światło. Zobaczyłam to światło
gdzieś daleko i małe, krótkotrwałe scenki, a potem moją uwagę przyciągnęła ścieżka i wiedziałam,
że mam nią pójść, w każdym razie dokądś w tym kierunku.
Ruszyłam tą drogą. Nie mogę powiedzieć, że weszłam w lustro, ponieważ nie zauważyłam
momentu przechodzenia przez nie, ale wiem z całą pewnością, że byłam w innym wymiarze.
Zwiatło i różne sceny rozgrywające się wokół mnie  ale nie zwracałam na nie uwagi, ponieważ
wiedziałam, że muszę iść tą ścieżką.
Szłam nią i zobaczyłam troje ludzi stojących po mojej lewej stronie, podeszłam więc do nich bliżej i
wtedy zobaczyłam, że to była moja babcia oraz moja ulubiona ciocia Betty i jeszcze ktoś trzeci,
kogo nie rozpoznałam, ale z pewnością była to jakaś kobieta.
Ciocia Betty w jakiś sposób wskazała mi, że tą trzecią osobą była moja prababka Harriet, i wtedy
poznałam ją, ponieważ widziałam jej fotografie. Ale ona wcale nie wyglądała jak ze zdjęcia.
Wyglądała o wiele żywiej niż na fotografiach, które widziałam, albo niż potrafiłam sobie wyobrazić. I
robiła wrażenie zupełnie młodej, choć była bardzo stara, kiedy umarła. Odkąd byłam małą
dziewczynką, pamiętam, że zawsze w rodzinie opowiadano o niej różne historie. Ta kobieta miała
naprawdę silną osobowość.
Czułam się taka szczęśliwa, że chciałam krzyknąć z radości. Tak mi było dobrze, że widziałam
Betty i moją babkę. Wydawało się, że one obie tak dużo rozumiały, jeśli pojmuje pan, co chcę przez
to powiedzieć. Jakby wiedziały o wiele więcej niż wtedy, kiedy żyły.
Przez całe to spotkanie rozpierała mnie radość. Byłam taka szczęśliwa. Nie miałam najmniejszej
wątpliwości, że one tam są i że je widzę, i to spotkanie było tak realne jak wszystkie inne spotkania.
Nie mogłam tylko dosięgnąć ich z miejsca, w którym stałam.
Powiedziały mi, że wszystko jest w porządku i mają się dobrze. To dla mnie ogromna ulga. Teraz
już mogę powiedzieć, że nie martwię się o ciotkę. Była naprawdę odprężona i spokojna.
Gdybym tylko potrafiła opisać panu to światło. Nigdy przedtem nie widziałam czegoś takiego. Nie
weszłam w to światło. Widziałam wszystko z pewnej odległości. Nie słyszałam leż żadnych głosów,
po prostu wiedziałam, co starały się mi powiedzieć. Przypominało mi to, co kiedyś słyszałam o
file:///D|/eBooks/Ebooks/OOBE_LD_NDE/NDE/Raymond...erry%20-%20Odwiedziny%20z%20zaswiatow/183-04.htm (8 of 18) [07-May-11 6:20:02 PM]
B/183: R.Moody, P.Perry  Odwiedziny z zaświatów
czytaniu z myśli.
Rozmawiałam też krótką chwilę z babcią. Byłam jedną z jej pierwszych wnuczek, więc łączyła nas
szczególna więz. Babcia też powiedziała, że ma się dobrze. Było to po prostu radosne spotkanie.
One wszystkie wyglądały jak normalni ludzie. Widziałam je wyraznie, blisko, ale nie tuż obok.
Wiedziałam, że nie mogę z nimi zostać, ale uświadomiłam sobie, że one nadal żyją i że kiedyś
spotkam je znowu. Nie widziałam ich stóp, tylko sylwetki od kolan w górę.
To spotkanie nie trwało bardzo długo. A potem po prostu wróciłam do fotela, a wizje w lustrze
bardzo szybko znikły. Z pewnością dat mi pan bardzo dużo do myślenia. Nigdy nie uwierzyłabym w
coś takiego. A jednak nie ulega wątpliwości. że to było rzeczywiste. Stały przede mną i to na pewno
były one".
Czternaście miesięcy po wizycie ta sama kobieta powiedziała mi, że pózniej miała jeszcze dwie
krótkie wizje swojej ciotki Betty. %7ładna z nich nie była tak wyrazna, jak ta, którą przeżyła w
psychomanteum, ale w obu przypadkach czuła obecność ciotki. Jej wizyta w psychomanteum i to,
co działo się potem, zmieniły jej nastawienie do zjawisk paranormalnych. O ile dawniej wątpiła w
życie pozagrobowe, o tyle obecnie jest przekonana, że po śmierci życie trwa nadal.
Czy te przemiany są trwałe? Nie wiem; jeszcze przez kilka lat będę musiał obserwować ludzi,
którzy wpatrywali się w lustro, żeby móc odpowiedzieć na to pytanie. Mogę tylko stwierdzić, że
skuteczne wywołanie wizji prowadzi przynajmniej do krótkotrwałych zmian osobowości.
RÓ%7Å‚NORODNOZ PRZE%7Å‚Y
Moje analizy różnych zjawisk i procentowe obliczenia częstotliwości wizji możliwe były do
wykonania stopniowo, w miarę jak do psychomanteum przychodzili klienci. Zapamiętałem to jako
okres nieustannych, nabrzmiałych wspomnieniami spotkań z ludzmi wrażliwymi i osiągającymi swój
cel.
Fascynujące było obserwowanie rozsądnych ludzi relacjonujących na świeżo, bezpośrednio
wrażenia z tego, co wydawało im się autentycznym wydarzeniem o niezwykłym charakterze.
Przeglądam ich notatki teraz i czuję, że są to niezapomniane opowieści.
"Oni na kogoÅ› czekali"
Jednym z pierwszych uczestników mojego eksperymentu był siedemdziesięciokilkuletni
mężczyzna, który przez długi czas i z dużym powodzeniem robił karierę w psychoterapii.
Wspominam o tym, żeby podkreślić, że człowiek ten do głębi i od dawna rozumiał umysł ludzki.
Przygotowywaliśmy się przez cały dzień, mając nadzieję, że uda mu się może spotkać z ojcem,
który zmarł przed trzydziestu laty. Patrzyliśmy razem na wyblakłe fotografie i przeglądaliśmy stare
dokumenty. Rozmawialiśmy o miłych i tych nieco mniej przyjemnych wspomnieniach o jego ojcu.
Przed zmierzchem zaprowadziłem go do izby zjaw. Kiedy wyszedł stamtąd, mniej więcej półtorej
godziny pózniej, był wyraznie wzruszony, ale szczęśliwy po tej swojej zdumiewającej podróży do [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl