[ Pobierz całość w formacie PDF ]

odpowiedzi.
- Ależ jestem niemądra! Nawet się nie przedstawiłam -
roześmiała się kobieta. - Nazywam się Liz Trevors. Mój mąż, Arnold,
pracuje dla Riana, a właściwie to dla niego pracował. Dzwonię
właśnie z jego powodu. Chcę przekazać Rianowi, że zdaniem lekarzy
Arnold będzie mógł wrócić do pracy w ciągu miesiąca. Jutro wypisują
go ze szpitala.
- Miło mi to słyszeć - powiedziała Laurie, zastanawiając się, czy
LaRaine zdążyła poznać Trevorsów.
- Wątpię, czy Rian wspominał o tym pani. Jak wielu mężczyzn,
pewnie i on nie lubi w domu poruszać spraw związanych z pracą.
120
R S
Otóż, króciutko opowiem pani, w czym rzecz. Mój mąż został ranny
w wypadku samochodowym przed trzema miesiącami i przez cały ten
czas leżał w szpitalu. Rian był naszym aniołem stróżem, zapewnił mi
codzienne dojazdy do szpitala, dopilnował, żeby dzieci znalazły się
pod opieką i pokrył wszystkie koszty leczenia. Nieustannie
podtrzymywał mojego męża na duchu, informując Arnolda na bieżąco
o tym, co się dzieje w firmie i obiecał mu, że jego posada będzie na
niego czekała. Nie wspomnę już o tym, że przez cały czas pobytu
męża w szpitalu wypłacał mu pensję. Każdą próbę podziękowania
Rian kwitował jedynie wzruszeniem ramion. Tak się cieszę, że mogę
powiedzieć, jak bardzo jesteśmy wdzięczni za to, co zrobił dla nas
pani narzeczony.
Wizerunek Riana, który odmalowała pani Trevors, jako czułego
i troskliwego pracodawcy, zupełnie nie pasował do wyobrażeń Laurie
o władczym i bezwzględnym mężczyznie, u którego wdzięk mieszał
się z okrucieństwem, a pożądanie stanowiło prawo samo w sobie.
Wciąż głowiąc się nad tym odkryciem, odłożyła słuchawkę i
usłyszała, jak do domu wchodzi E.J. Denton. Skinął uprzejmie głową,
mijając uchylone drzwi salonu.
- Pani Trevors dzwoniła do Riana - powiedziała Laurie,
wychylając się na korytarz.
- %7łona Arnolda Trevorsa? - spytał E.J. Denton, poprawiając
okulary na nosie.
- Tak, chciała poinformować Riana, że jej mąż został wypisany
ze szpitala i za miesiąc będzie mógł wrócić do pracy.
121
R S
- Co za ulga - E.J. uniósł znacząco brwi. - Bóg jeden wie, że
Rian i ja nie moglibyśmy dłużej pracować za niego.
- Czy pan Trevors zajmował ważne stanowisko w firmie? -
zainteresowała się Laurie.
- Do chwili wypadku prowadził nasze interesy w Ameryce
Południowej, potem przejął je Rian. Właśnie mniej więcej wtedy
poznał LaRaine. - Denton, wymawiając imię kuzynki, spojrzał na
Laurie przepraszająco.
- No tak... - westchnęła ciężko Laurie. Nie chciała się zagłębiać
w szczegóły dotyczące nieoczekiwanej zamiany ról, związanej z jej
maskaradą, postanowiła więc jak najszybciej zakończyć konwersację.
- Czy przekażesz Rianowi po jego powrocie wiadomość od pani
Trevors?
- Oczywiście.
Rian nie wrócił na kolację i Laurie zjadła ją w towarzystwie
Very, podczas gdy Denton zadowolił się kanapkami podanymi mu do
gabinetu. Rian pojawił się dopiero koło dziesiątej, gdy Laurie
wybierała się już do sypialni. Zerknął na zegarek, w zamyśleniu rzucił
Laurie  dobranoc" i poszedł do gabinetu, w którym wciąż pracował
E.J. Denton.
Laurie wierciła się w łóżku, to przysypiając, to znów budząc się,
i podświadomie nasłuchiwała kroków Riana na schodach. Za którymś
razem zerknęła na stojący na stoliku nocnym zegarek. Zwiecące diody
pokazywały trzecią w nocy. Wstała z łóżka, włożyła jedwabny
122
R S
szlafrok i zeszła cicho do holu, w nadziei, że szklanka gorącego mleka
pozwoli jej przezwyciężyć bezsenność.
Na dole spostrzegła, że świeci się w gabinecie. Rian nie mógł
przecież pracować tak długo, pomyślała, podkradając się na palcach.
Kiedy jednak zajrzała do środka, zobaczyła, że Rian siedzi za
biurkiem. Marynarkę powiesił na krześle, koszulę rozpiął pod szyją.
Jedną ręką przyciskał do ucha słuchawkę, drugą pocierał sobie czoło.
Jakiś trudno uchwytny dzwięk musiał zdradzić obecność Laurie, bo
Rian podniósł wzrok.
- Co tu robisz? - spytał, zakrywając dłonią mikrotelefon.
- Nie mogłam zasnąć - odpowiedziała Laurie, przytrzymując
szczelnie szlafrok pod szyją. - Chciałam zagrzać sobie trochę mleka.
- Przygotuj kakao i daj mi też filiżankę - polecił Rian. Odsłonił
mikrotelefon, a Laurie wycofała się cicho w stronę kuchni. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl