[ Pobierz całość w formacie PDF ]

opakowanie owocowej gumy do żucia i wręczył Michaelowi, który natychmiast,
pomrukując z zachwytu, rozdarł folię.
- Chcesz pójść do parku? - zapytał David.
- Jasne - odparła Summer.
- Hej, Mike, czyżbyś dziś nosił nowy ręcznik? - David wyglądał tak,
jakby powstrzymywał śmiech, ale malec nic nie zauważył, bo był zajęty
wpychaniem gumy do buzi.
- To moja peleryna - wyjaśnił, żując.
- Chodzmy, Michael! - zawołała Summer, widząc, że brat wraca do domu.
- Idę po okulary, które dostałem od dziadka! - odkrzyknął chłopczyk. Po
chwili wrócił z dziecięcymi okularami przeciwsłonecznymi na nosie.
- Chcesz jechać do parku na barana, Supermanie? - zapytał David, a kiedy
mały skinął głową, uniósł go z ziemi i posadził sobie na ramionach. Michael
umieścił nogi w zimowych butach pod brodą Davida.
- Zwietnie sobie radzisz z dziećmi  powiedziała Summer. W głębi duszy
cieszyła się, że nie jest zakłopotany strojem jej brata. - Nie patyczkujesz się z
nimi.
- Dzięki za uznanie. Lubię dzieci. Są takie bezpośrednie i naturalne.
Zawsze wiadomo, co myślą.
- W przypadku Michaela to szczera prawda.
David się roześmiał.
- Obok kortów są huśtawki. Grając, będziemy mieli Supermana na oku.
Summer znów się zaniepokoiła.
- Mówiłam ci, że nie gram za dobrze. Och... może kiedy tam dojdziemy,
znajdziesz sobie kogoś innego, a my z Michaelem będziemy się przyglądać.
Chodzi mi o to, że... nie chciałabym być ci kulą u nogi.
- Mówiłaś przecież, że grywałaś w tenisa. - David zdjął malca z ramion.
Powiedziałabym wszystko, byle tylko się z tobą spotkać, pomyślała. Ale
po tym, jak wspomniał, że lubi Michaela za prawdomówność, uznała, że
przyznanie się do krętactwa nie byłoby najlepszym pomysłem.
- Grałam - zełgała - ale całe wieki temu. Mam nieskoordynowane ruchy.
Może udzielisz mi jakichś wskazówek.
David przyglądał jej się uważnie, więc spróbowała zatrzepotać rzęsami,
tak jak radziła jej Regina. Miała nadzieję, że wygląda przy tym ślicznie i
niewinnie.
- Nosisz okulary? Możemy po nie wrócić - powiedział David, nachylając
się bliżej.
Natychmiast przestała mrugać i pokręciła głową. Cała zalotność na nic!
- Nie przejmuj się tenisem - poradził jej. - Z przyjemnością będę cię
uczył. Ja też nie jestem zbyt dobry.
Poodbijamy sobie na luzie.
Godzinę pózniej Summer wspomniała jego słowa. Na początku
rzeczywiście grali na luzie. Michael nie przeszkadzał im, bujając się na
huśtawkach z dwójką starszych chłopców. Summer była przekonana, że uwija
się po korcie z gracją baleriny. Udało jej się kilka razy celnie odbić piłkę, a raz
nawet okręciła się wokół. W piłkę, oczywiście, nie trafiła, ale mało brakowało.
Udawanie, że potrafi grać, kosztowało ją wiele wysiłku. Gra była wyczerpująca,
ale warta świeczki. David z pewnością doceniał jej wysiłki.
- Zwietnie, Summer! - wykrzyknął.  Kończymy rozgrzewkę. Teraz
zagramy naprawdę.
Poczuła, że opada jej szczęka i dygoczą kolana. A niby co robiliśmy przez
ostatnie pół godziny? - chciała zapytać, ale była zbyt zadyszana.
- Twój serw - poinstruował ją David. Podbijał piłeczkę, jakby podrzucał
naleśnik na patelni, i sprawiał wrażenie całkowicie odprężonego.
Zacisnęła szczęki, uśmiechnęła się i skinęła głową.
Spojrzała na brata w nadziei, że ten dostarczy jej jakiejś wymówki, ale on
spokojnie siedział na huśtawce, czekając, aż jeden z jego nowych kolegów go
popchnie.
Los sprzysiągł się przeciwko niej! Nabrała powietrza w płuca, podniosła
jaskrawożółtą piłeczkę, przyjrzała się jej i zaserwowała. Piłka utkwiła w siatce.
- Błąd! - zawołał David.
- Nie musisz mnie tak krytykować - mruknęła Summer pod nosem.
Uśmiechnęła się i podniosła następną piłeczkę. Otarła pot z czoła wierzchem
dłoni i zaserwowała po raz drugi.
- Następny błąd! - wrzasnął David.
Summer zupełnie straciła wigor. Jej zawadiacki koński ogon oklapł,
niebieska koszulka przylgnęła do spoconych pleców, opadające skarpetki
pozwijały się w obwarzanki. Krótko mówiąc, wyglądała jak półtora
nieszczęścia.
A potem było coraz gorzej. David cierpliwie wykrzykiwał dobre rady.
Zachował kamienną twarz, gdy Summer odchyliła się do tyłu, straciła
równowagę i upadła. Podbiegł do niej i pomógł wstać. Jednak gdy kilka minut
pózniej wpadła z impetem na siatkę, odwrócił się, by nie widziała jego twarzy, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl