[ Pobierz całość w formacie PDF ]
równowagi jeszcze bardziej. Pomyślmy, dlaczego ów człowiek tak postępuje.
Coś go niepokoi, cierpi, jest rozstrojony i dlatego nam dokucza. Jeśli chcemy,
żeby przestał, należy życzyć mu szczęścia - uwolnienia się od tego, co budzi w
nim niepokój i sprawia, że nas rani. A zatem prawdziwym antidotum na gniew
jest miłość.
Kiedy ktoś nam bardzo dokucza, spójrzmy na niego jak na chore dziecko. Czy
będziemy złościć się na nie, jeśli płacze tylko dlatego, że ma gorączkę? Wręcz
przeciwnie, będziemy kochać je jeszcze bardziej i postaramy się, by odczuło
naszą miłość. Tak wyglądają metody, które stosujemy na tym poziomie, by
pozbyć się negatywnych skłonności takich jak przywiązanie czy gniew. Są to
bardzo ważne, podstawowe techniki, bez których nie można praktykować
buddyzmu.
Podstawowe nauki na ten temat znajdują się w zbiorze tekstów lodziongu
("oczyszczania nawyków"). Wyjaśniają one, jak przekształcić swe
przyzwyczajenia, zwłaszcza w trudnych sytuacjach. Zazwyczaj tytuł ten oddaje
się jako "trening umysłu", ale moim zdaniem, brzmi to zbyt intelektualnie,
ponieważ przyzwyczajenia związane są raczej z sercem. Teksty te
wykorzystują wszystkie tradycje tybetańskie, przede wszystkim najbardziej
znane: "Osiem wersów" i"Siedem punktów" o oczyszczeniu przyzwyczajeń.
Jedna z ważniejszych nauk zawartych w tych tekstach mówi, że porażkę
bierzemy na siebie, a zwycięstwo oddajemy innym. Tak przy okazji - to
najlepszy sposób na zakończenie każdego sporu. Podczas kłótni powiedzmy w
końcu: "Tak, oczywiście, masz rację!". I dyskusja skończona! Oddajmy
zwycięstwo przeciwnikowi, to przecież nie ma większego znaczenia! Ktoś
mówi coś głupiego. Nic nas nie zmusza do wypowiadania się na ten temat.
Przynosi to tylko nowe kontrargumenty i jeszcze większe trudności.
Podarujcie zwycięstwo innym! Niech inni myślą, że jesteście głupsi, i niech
mówią swoje! To niezwykle skuteczna metoda, pozwalająca unikać kłopotów i
nieprzyjemności.
Często myślę o swoim wujku i cioci. Kiedy wujek mówi, że coś jest niebieskie,
ciocia twierdzi, że jest granatowe. Bez przerwy sprzeczają się o zupełnie
nieistotne sprawy. Najlepszym sposobem ucinania takich sporów jest oddanie
zwycięstwa przeciwnikowi. Przyznajmy, że coś jest granatowe, chociaż wg nas
jest błękitne. Oczywiście mówimy tu o sprawach błahych, a nie dotyczących
życia i śmierci.
Większość kłótni jest jednak niedorzeczna. Kontynuowanie dyskusji nie ma
wówczas żadnego sensu, gdyż oponenci i tak nie słuchają naszych
argumentów. Po co tracić czas?
Kiedy zaczniemy szukać głębszych przyczyn bezustannie powtarzających się
problemów, głupich sprzeczek między moją ciocią a wujkiem, przekonamy się,
że ich sednem jest niewiedza czy też nieświadomość. Na pewno nie jest to
najlepsze tłumaczenie tego terminu, bo to jakbyśmy mówili komuś, że jest
głupi albo ciemny. Idzie tu raczej o to, że nie wiemy, kim naprawdę jesteśmy i
jak istniejemy, co sprawia, że czujemy się zagrożeni. W rezultacie usiłujemy
chwytać się jakiegokolwiek wyobrażenia czy wizerunku swojej osoby - jak
moja ciotka i wujek, którzy budują obraz pt. "Ja zawsze mam rację, ty ciągle
się mylisz!". Niestety nadal nie czujemy się bezpiecznie. I dlatego ciotka musi
ciągle poprawiać wujka. Utożsamiając się z pewnym wizerunkiem musimy go
bronić. A utożsamić możemy się z czymkolwiek, jakbyśmy w myślach
obrysowali coś grubą kreską i powiedzieli: "To ja. To jest niezmiernie mocne i
wieczne! Wszystko wokół mnie jest nieistotne, liczę się tylko ja"! Możemy
identyfikować się z czymś, co rzeczywiście ma z nami związek, na przykład "ja
mężczyzna". Jeśli jednak nasza tożsamość oprze się tylko na tym, poczujemy
się zagrożeni i będziemy bez przerwy udowadniać sobie i innym, że jesteśmy
mężczyzną . Dla podtrzymania wizerunku "ja mężczyzna" otworzymy butelkę
zębami i wypijemy ją w mgnieniu oka. Możemy oprzeć swą tożsamość na idei
"ja matka Piotra". Ale i w tym przypadku będziemy musieli wesprzeć ów obraz
określonymi zachowaniami, by zachować poczucie bezpieczeństwa: ciągle
podpowiadać Piotrowi, w co ma się ubrać, co ma jeść, co ma robić, chociaż
Piotr ma już 35 lat. Jeśli Piotr nie będzie postępować tak, jak chcemy, nasz
obraz ulegnie zachwianiu i poczujemy się zagrożeni. Możemy również
identyfikować się z czymś zupełnie fikcyjnym, nieistniejącym, na przykład
[ Pobierz całość w formacie PDF ]