[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przysunąć się, była na tyle silna, że niemal bolesna. Przeraziło ją to. W tym momencie
zaskrzypiały stare frontowe drzwi i pojawiła się w nich olśniewająco piękna Deliłah.
- Zechcecie do nas dołączyć? Penny jest nieoceniona, w ciągu kilku minut zdołała
przygotować najlepszą pastę, jaką kiedykolwiek jadłam.
Oboje spojrzeli na nią niezbyt przytomnie. Lepiej by było, żeby im teraz nie
przeszkadzała.
- Nie przejmuj się, Mart, tym głupim stukaniem. Jedno jest pewne, byliśmy blisko
sukcesu
- próbowała go pocieszyć Deliłah.
- Wcale nie jestem zły. Powiedz, proszę, że zaraz przyjdziemy.
Gdy Delilah zniknęła wewnątrz domu, Matt wstał i wyciągnął do Darcy rękę.
- Idziesz?
Podała mu dłoń i przez moment zdawało się jej, że w powietrzu dosłownie zaiskrzyło od
erotycznego napięcia.
Nie wypowiedzieli już ani słowa, tylko spoglądali na siebie jakiś czas, a potem, nadal
milcząc, weszli do domu.
Pasta rzeczywiście była wspaniała, a także inne przysmaki, które podała Penny. Niezle
się przygotowała, pomyślała z uznaniem Darcy i nawet trochę pożałowała, że w ogóle nie
jest głodna. Skusiła się jedynie na mały kawałek szarlotki i kawę. Wciąż toczyła się
dyskusja na temat nieudanego seansu. Okazało się, że na kasecie wideo nie ma nic
ciekawego. Darcy czuła się już zmęczona tym wieczorem i zamieszaniem, które wywołał
32
seans. Zdecydowała, że przeprosi wszystkich i pójdzie do siebie. Gdy szykowała się do
spania, ku swemu zdziwieniu nie wyczuwała w pokoju nic szczególnego. Te niepokojące
odczucia, które nawiedziły ją wczoraj, znikły niby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.
Zasnęła więc niemal natychmiast, ale wkrótce obudził ją czyjś krzyk. Otworzyła oczy i
zobaczyła kobiecą postać w srebrnej sukni. Nieznajoma trzymała się za głowę, a z jej krtani
wydobywał się cichy krzyk przerażenia. Potem nerwowo zaczęła zamykać drzwi przed
kimś, kto próbował dostać się do
środka. W panice podbiegła do łóżka i spojrzała błagalnie na Darcy.
- Pomóż mi -jęknęła. - Pomóż mi! Wargi kobiety poruszały się nieustannie w błagalnej
prośbie, skierowanej do Darcy. Za wszelką cenę próbowała coś wyjaśnić, lecz Darcy, mimo
że widziała lęk i desperację nieznajomej, nie rozumiała wypowiadanych przez nią słów.
Domyślała się jedynie, że kobieta chce uciec przed zabójcą. Drzwi jej sypialni były otwarte
na oścież i mogła dostrzec cień przemykający wzdłuż korytarza. Po chwili pokój rozświetlił
błysk noża, błysk tak jasny i przejmujący jak błyskawica. Powietrze przeciął przerażający
krzyk i po chwili nóż przeleciał tuż obok głowy Darcy. Zwykle trudno było ją wystraszyć, w
końcu miała z takimi rzeczami do czynienia na co dzień, ale wiedziała, że ta noc na długo
pozostanie w jej pamięci. Aura wrogości, zła i zagrożenia zdawała się tak realna, że Darcy
nie umiała zapanować nad nerwami. Starała się myśleć racjonalnie, jakoś wytłumaczyć to,
co się tu działo. Jej oddech stal się po chwili spokojniejszy i serce przestało tak łomotać, gdy
nagle coś w pokoju poruszyło się i ujrzała postać ociekającą krwią, a po chwili poczuła na
sobie dotyk czyichś rąk. Tym razem nawet nie próbowała wziąć się w garść, po prostu
wyskoczyła z łóżka jak oparzona i z krzykiem wybiegła z pokoju. To już nie była ulotna
wizja, lecz zło w swej czystej postaci. Czuła to i nagle cały spokój i opanowanie prysły bez
śladu. Zbiegła jak szalona po schodach i dopiero gdy była już prawie na dole, usłyszała,
że ktoś ją woła. Z początku była przekonana, że to ta przerażająca istota pozaziemska, lecz
po chwili poznała głos Matta. Stanęła w miejscu i próbowała zapanować nad nerwami.
Zrobiło się jej trochę głupio, obawiała się jego kpin i sarkazmu. Ale ku jej zaskoczeniu za
moment pojawiła się także na schodach Penny, a na dole w drzwiach wejściowych Carter i
Clint. Jeszcze kilka dobrych chwil nie mogła ruszyć się z miejsca, patrząc przed siebie w
całkowitym osłupieniu i dopiero głos Matta wyrwał ją z tego swoistego letargu.
- Znowu jakieś zwidy? - zapytał z lekkim uśmieszkiem.
Popatrzyła na niego, nie bardzo rozumiejąc, o co mu właściwie chodzi. Taki
poczochrany, z byle jak zarzuconym szlafrokiem wydał jej się o wiele mniej pociągający.
Ucieszyło ją to.
- Tak, a raczej... śniły mi się jakieś koszmary. Przepraszam bardzo, że was obudziłam.
- To co, nie boisz się duchów, a przeraża cię straszny sen? - wycedził cynicznie.
Jakże różnił się od tego wspaniałego Matta, który wczoraj wieczorem okazał jej ciepło,
przyjazń i zrozumienie.
- Powiedz - wyszeptała podekscytowana Penny - widziałaś damę w bieli!?
- Daj spokój, Penny. - Cłint był wyraznie
zniecierpliwiony. - Spałem tam tyle razy i nie widziałem żadnej damy w bieli ani zresztą
w ogóle nic innego.
- Może ty nie, ale ja z pewnością widziałam i Klara też i jeszcze sporo ludzi - obstawała
przy swoim Penny.
- Jest środek nocy - wycedził przez zęby Mart - i przysięgam, że nie mam ochoty
prowadzić teraz dyskusji na temat białej damy. Skąd się tu właściwie wzięliście tak szybko? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl