[ Pobierz całość w formacie PDF ]
padło, kiedy mąż służył za granicą, żona odeszła z innym mężczyzną. Zostało dziecko,
którego nigdy nie widział. Dziewczynka, gdyby żyła, byłaby dziś dorosła, miałaby jakieś
dwadzieścia, może więcej lat.
Pózno się zabrał do tych poszukiwań, nieprawdaż?
Najwyrazniej dopiero co się dowiedział, że w ogóle dziecko istniało. Informacja
dotarła do niego przez przypadek. Dziwna historia, cała ta sprawa.
Dlaczego uważa, że dziecko jest tu pochowane?
Zdaje się, że ktoś, kto zetknął się z jego żoną podczas wojny, powiedział mu, że
mieszkała w Sutton Chancellor. Zdarza się, wie pani. Człowiek spotyka znajomego, któ-
rego nie widział od lat, i nagle dowiaduje się czegoś, czego nie dowiedziałby się w ża-
den inny sposób. Ale ona na pewno teraz tu nie mieszka. Nie ma nikogo o takim na-
zwisku, odkąd tu przyjechałem, w okolicy także nie. Oczywiście matka dziecka może
występować pod innym nazwiskiem& ale, jak rozumiem, ojciec zatrudnił adwokatów
i prywatnych detektywów, więc pewnie w końcu czegoś się dowie. Zabierze mu to tro-
chę czasu.
Czy to biedne dziecko było pani& mruknęła do siebie Tuppence.
Słucham drogą panią?
Nic, nic. Ktoś kiedyś zadał mi pytanie: Czy to biedne dziecko było pani? . Tro-
chę mnie to zaskoczyło. Ale nie sądzę, by staruszka, która je zadała, wiedziała, o czym
mówi.
Wiem, wiem. Ze mną często bywa podobnie. Mówię coś i tak naprawdę nie wiem,
co miałem na myśli. To strasznie przykre.
Spodziewam się, że ksiądz wie wszystko o obecnych mieszkańcach?
Cóż, nie ma ich tak dużo. A czemu pani pyta? Chodzi o kogoś konkretnego?
Zastanawiam się, czy nie mieszkała tu kiedyś niejaka pani Lancaster.
Lancaster? Nie, nie przypominam sobie tego nazwiska.
60
I jest tu pewien dom& Jechałam dziś tędy, ot, tak, bez celu, po prostu tam, gdzie
mnie prowadziły te kręte drogi&
Wiem, są bardzo ładne. I można tu znalezć naprawdę rzadkie gatunki. Chodzi mi
o rośliny. W tych żywopłotach, wie pani. Teraz nikt nie zrywa kwiatów, nie zaglądają tu
żadni turyści i tak dalej. Ale owszem, trafiają się bardzo rzadkie okazy. Na przykład bo-
dziszek porozcinany&
Nad kanałem jest dom. Tuppence nie dawała się zepchnąć na botaniczne ma-
nowce. Koło takiego łukowatego mostku, ze dwie mile stąd. Ciekawi mnie, jak się na-
zywa.
Zaraz, zaraz& Kanał& Mostek& No, jest tam kilka domów. Na przykład farma
Merricot.
To nie jest farma.
Ach, więc pewnie chodzi o dom Perrych. Amosa i Alice Perrych.
Zgadza się, państwa Perrych.
Ona dość dziwnie wygląda, co? Rzuca się w oczy. Bardzo interesująca, ma taką
średniowieczną twarz. Będzie grać czarownicę w sztuce, którą wystawiamy z dziećmi ze
szkoły. Bo i wygląda jak czarownica, czyż nie?
Tak, ale dobra.
Ma pani absolutną rację, moja droga. Rzeczywiście, dobra czarownica.
Natomiast on&
No tak, biedne chłopisko. Nie ma wszystkich klepek w porządku, ale jest nieszko-
dliwy.
Byli bardzo mili. Zaprosili mnie na herbatę. Ale zapomniałam ich spytać o nazwę
domu, a chciałabym ją poznać. Zajmują tylko jedną połowę, prawda?
Tak, w dawnej części kuchennej. A dom nazywano Nad Wodą, choć przypusz-
czam, że dawniejsza nazwa brzmiała Nad Aąką. Dla mnie tak jest ładniej.
A do kogo należała druga połowa?
Cóż& na początku wszystko należało do Bradleyów. To było wiele lat temu, trzy-
dzieści, może czterdzieści. Potem dom sprzedano, raz, potem drugi raz, a potem przez
dłuższy czas stał pusty. Kiedy ja tu nastałem, używano go tylko podczas weekendów.
Przyjeżdżała tu pewna aktorka& zdaje się, panna Margrave, ale nie za często, ot tak, od
czasu do czasu. Nigdy jej nie poznałem, nie przychodziła do kościoła, ale widywałem ją
z daleka. Zliczne stworzenie&
Kto teraz jest właścicielem? uparcie indagowała Tuppence.
Nie mam pojęcia. Może nadal ona? Państwo Perry swoją część tylko wynajmują.
Rozpoznałam ten dom od razu, gdy tylko go zobaczyłam. Bo wie ksiądz, mam go
na obrazie.
Naprawdę? To na pewno Boscomb czy Boscobel, nie pamiętam dokładnie. Korn-
61
walijczyk, bardzo znany artysta, ale już chyba nie żyje. Tak, on tu często przyjeżdżał,
szkicował wszystko, co się dało. Namalował też parę olejów, niektóre z nich to bardzo
ładne pejzaże.
Ten akurat podarowano mojej ciotce, która miesiąc temu zmarła. Ofiarodawczy-
nią była niejaka pani Lancaster. Dlatego zapytałam o to nazwisko.
Lancaster? Lancaster. Nie, nie pamiętam& Ach, ale jest tu ktoś, kogo musi pani za-
pytać. Nasza droga panna Bligh. Bardzo aktywna, wie wszystko o parafii, wszystkim tu
kieruje: Instytut Kobiet, skauci, i tak dalej. Proszę ją zapytać, naprawdę jest bardzo ak-
tywna.
Pastor westchnął. Aktywność pani Bligh zdawała się go martwić.
Nellie Bligh, tak ją nazywają we wsi. Chłopcy wyśpiewują za jej plecami: Nellie
Bligh, Nellie Bligh , ale to nie jest jej prawdziwe imię. Naprawdę nazywa się Gertruda
czy Geraldina.
Panna Bligh, kobieta w tweedowym kostiumie, którą Tuppence widziała w kościele,
zbliżała się właśnie do nich energicznym krokiem. Wciąż miała w ręku konewkę. Zwi-
drowała Tuppence wzrokiem z niekłamaną ciekawością, przyśpieszając wciąż kroku,
a rozmowę zaczęła, zanim się jeszcze z nimi zrównała.
Skończyłam! wołała wesoło. Miałam dziś trochę ruchu, ani słowa! Oczywi-
ście, jak ksiądz wie, zwykle sprzątam kościół rano. Ale dziś wypadło mi nadzwyczajne
zebranie w sali parafialnej i nie uwierzyłby ksiądz, ile to czasu zajęło! Tak strasznie się
kłócili. Doprawdy, czasem myślę, że co poniektórzy protestują przeciwko różnym rze-
czom po prostu dla zabawy. Pani Partington była wyjątkowo irytująca. Domagała się
pełnej dyskusji nad każdym szczegółem, zastanawiała się, czy zebraliśmy dostatecznie
dużo ofert od różnych firm. Według mnie cała sprawa i tak niewiele ma kosztować, więc
naprawdę jeden szyling mniej czy więcej nie gra roli. I na Burkenheadach zawsze moż-
na było polegać& Naprawdę nie sądzę, że powinien ksiądz siadać na tym grobie.
Chce pani powiedzieć, że to brak szacunku?
Ależ nie, w ogóle nie to miałam na myśli. Chodzi mi o kamień, bo widzi ksiądz, tu
jest wilgoć, a to niedobrze na księdza reumatyzm& Zerknęła z ukosa na Tuppence.
Pozwoli pani przedstawić sobie pannę Bligh zreflektował się duchowny. To
jest pani& pani&
Beresford dokończyła Tuppence.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]