[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zobaczyłam tylko nietkniętą kromkę chleba i ciastko czekoladowe.
Już zjadłeś kolację? zapytałam. Spojrzał na jedzenie.
Nie. Nie jestem zbytnio głodny. Przynajmniej tak mi się wydaje. Trudno powiedzieć.
Będziesz mógł powiedzieć, gdy zbyt długo będziesz się głodzić. To nie żarty. Restarci
odbierają sygnały głodu pózniej niż ludzie, ale kiedy napłyną, są bardzo silne. Nasze ciała
mogą bez końca obywać się bez jedzenia, lecz nie są za to wdzięczne. Przez pierwsze dni w
ośrodku niewiele jadłam i pewnego ranka zbudziłam się taka słaba i wygłodniała, że
praktycznie poczołgałam się do stołówki.
Najwyrazniej ty jesteś głodna powiedział do Ever, wskazując jej wypchane policzki.
Wyglądało to tak, jakby próbowała upchnąć w ustach wszystkie kawałki mięsa z talerza.
Zdobyła się na nikły uśmiech, gdy przełknęła.
Musiałam mieć zatroskaną minę, bo spojrzała na pustą tacę, a potem na mnie.
Dziwnie się czuję powiedziała cicho, z udręką w głosie.
To znaczy? zapytałam.
Jakbym była naprawdę głodna. I ćmi mi się w oczach. Zmarszczyła brwi. Przecież
nie mogę być chora, prawda?
Patrzyła na mnie wyczekująco, a ja nic nie mówiłam. Rozczarowana, spuściła wzrok na
talerz.
Jedzenie sprawia, że czuję się trochę lepiej. Mniej roztrzęsiona dodała.
Coś ścisnęło mi serce, może znowu miałam wyrzuty sumienia. Szybko przełożyłam moje
mięso na jej talerz. Uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością.
To też możesz wziąć odezwał się Dwudziestkadwójka, przesuwając tacę.
Złapałam brzeg tacy i pchnęłam ją z powrotem, obrzucając go ostrzegawczym spojrzeniem.
Zjedz przynajmniej trochę. Potrzebujesz sił na trening.
Dlaczego ty mogłaś to zrobić? zapytał, wskazując mój pusty talerz.
Bo to ja mówię tobie, co masz robić, a nie na odwrót.
Ever chichotała, pakując do ust kawał wołowiny.
I tak wolę mięso.
Czy kiedykolwiek będę mógł ci mówić, co masz zrobić? zapytał mnie.
Wątpię. Podniosłam tacę i wstałam.
Nie, proszę, nie odchodz. Ever spojrzała na mnie błagalnie, szeroko otwierając oczy.
Wyglądała jak trzynastolatka, którą poznałam przed laty, gdy siedziała na łóżku, przerażona, że
będzie dzielić pokój ze Stosiedemdziesiątkąósemką. Przez miesiąc nie odezwała się do mnie
słowem. Pewnego dnia znienacka pisnęła: Jestem z Nowego Dallas. A ty? , i potem gadała
tak, jakbyśmy przyjazniły się od początku. Miała cztery siostry i sądzę, że w końcu
postanowiła mnie adoptować niejako w zastępstwie, żeby nie zwariować.
A jednak nigdy bym nie przypuszczała, że niosę jej pociechę. Miałam ochotę usiąść i
rozkoszować się wrażeniem, że ktoś mnie lubi, że jestem komuś potrzebna nie tylko z uwagi na
mój numer i umiejętności łowieckie.
Usiadłam. Uznałam, że podjęłam właściwą decyzję, gdy tylko to zrobiłam. Ever
uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością, a ja odwzajemniłam uśmiech. Dwudziestkadwójka
miał tak wniebowziętą minę, że spuściłam wzrok na talerz i skupiłam się na jedzeniu fasoli.
* * *
Niskie warczenie zbudziło mnie w środku nocy.
Przekręciłam się na materacu, mrugając w ciemności. Ever stała nad moim łóżkiem.
Usiadłam, czując serce w gardle. Warczenie ucichło i jej spojrzenie wwierciło się w moje
oczy.
Ever? szepnęłam. Rzuciła się na mnie.
Zgramoliłam się z łóżka i skoczyłam w drugi koniec pokoju. Wyszczerzyła zęby i znów
ruszyła w moją stronę.
Przywarłam plecami do ściany. Gdy podchodziła, moje serce biło szybciej niż wtedy,
kiedy ścigało mnie dwudziestu mieszkańców miasta z zapalonymi pochodniami i asortymentem
kuchennych noży. Dzgnęli mnie wiele razy, zanim udało mi się uciec, ale warcząca Ever, choć
bezbronna, budziła we mnie znacznie większy strach.
Ever! powiedziałam tym razem głośniej i przemknęłam pod jej ręką, gdy znowu się na
mnie rzuciła.
Przebiegłam po jej łóżku w stronę przycisku alarmowego. Wciskałam go raz za razem,
szaleńczo, dopóki Ever na mnie nie skoczyła. Gdy zacisnęła palce na moim gardle, sapnęłam,
odpychając ją z całej siły.
Uderzyła w szklaną ścianę i błyskawicznie poderwała się na nogi. Stała przez chwilę,
przekrzywiając głowę, jakby oceniała swoją ofiarę. Zacisnęłam pięści; żar walki przenikał
moje ciało. Natarła na mnie i osunęłam się na kolana, chwytając ją za kostki.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]