[ Pobierz całość w formacie PDF ]
nie specjalny sposób. Kochasz ją tak, jak boisz się pokochać mężczyznę. Nie ufasz
ludziom.
- Daj spokój - jęknęła Jaye.
Diagnoza Corey zupełnie nie przypadła jej do gustu. Otworzyła stare rany.
- Zack też jest nieufny. Nie ufacie sobie.
- Ja jemu ufam - żachnęła się Jaye.
- Ale nie na tyle, żeby oddać mu serce.
Corey miała rację, jednak Jaye nie chciała się do tego przyznać.
- Moje serce nie ma nic do tego.
- Nie wierzę. Dlaczego nie przyznasz, że Zack może być tym jednym i jedy-
nym.
Głos Jaye drżał lekko, gdy mówiła:
- Nie widzę dla siebie nikogo jednego i jedynego. A to, co jest między nami,
to na pewno nie uczucie przez duże M, a raczej przez duże P. Pożądanie. %7ładne z
nasz nie szuka niczego więcej.
Corey spojrzała na nią ze smutkiem.
- I to ci wystarcza?
S
R
Jaye pomyślała o tęsknocie, jaką odczuwała każdej nocy długo po odejściu
Zacka.
- Zostawmy ten temat, dobrze?
- Zgoda. - Corey westchnęła. - Nie musisz odpowiadać mnie, ale odpowiedz
samej sobie.
Minął listopad, zaczął się grudzień. %7łycie Zacka i Jaye nabrało całkiem przy-
jemnego rytmu. Od wschodu do zachodu słońca pracowali w winiarni. Zack z uwa-
gą słuchał wszelkich uwag Jaye na temat miejscowego klimatu i innych czynników
decydujących o charakterystycznym terroir produkowanych przez nich win. Nato-
miast na temat wyposażenia pensjonatu Jaye nie wypowiadała się, uznając, że Zack
ma większe od niej wyczucie stylu.
Wieczory Jaye i Zack spędzali w kuchni, przeglądali próbki materiałów,
wzorniki kolorów tynków i farb oraz katalogi mebli, które pożyczyła im dekorator-
ka wnętrz. Jeśli chodzi o narzuty na łóżka i zasłony, Jaye wolałaby bezpieczne neu-
tralne kolory, Zack z dekoratorką natomiast optowali za odważniejszą kolorystyką.
- Produkujemy wina - Zack tłumaczył Jaye - to dlaczego nie wprowadzić do
wnętrza domu zieleni i burgunda, czyli barw spotykanych w winnicy?
Jednego wieczoru, gdy ekipa budowlana pracująca w nowej łazience na pię-
trze kończyła pracę, Zack i Jaye usiedli w kuchni, by dokonać ostatecznego wybo-
ru.
- Jakim kolorem proponujesz pomalować ściany w apartamencie numer je-
den? - spytała Jaye i wstrzymała oddech, spodziewając się, że Zack wskaże któryś z
bardziej nasyconych odcieni.
Zack sięgnął po butelkę wina, które pili do kolacji, i ją odkorkował.
- Co powiesz na to?
- To korek, a nie kolor - zdziwiła się.
- Ale w sklepie z farbami dzięki komputerom potrafią wszystko. To przyjem-
S
R
ny naturalny kolor, do którego będą pasować o ton ciemniejsze akcesoria, jakie już
wybraliśmy.
Jaye spróbowała to sobie wyobrazić, lecz nie potrafiła.
- No cóż, jesteś ekspertem. Lepiej się na tym znasz ode mnie - oświadczyła.
- To Diane jest ekspertem - zaprzeczył, mając na myśli dekoratorkę wnętrz. -
Pokażemy jej korek i zobaczymy, czy się zgodzi.
- Od samego początku idealnie się ze sobą zgadzacie. Chyba się w tobie zadu-
rzyła.
Zack wyszczerzył zęby w uśmiechu.
- Zazdrosna?
- Dopóki Diane trzyma ręce przy sobie, to nie - Jaye zaczęła się z nim dro-
czyć, chociaż nie była pewna, czy mówi prawdę. Postanowiła więc wrócić do za-
sadniczego tematu rozmowy. - A co z podłogą?
- Diane proponuje szlachetne ciemne drewno i dywan w kolorze szampana.
- Hm... Dekadenckie połączenie.
- Bardzo - przyznał Zack. Nachylił się nad stołem i palcem wskazującym po-
wiódł po podbródku Jaye. Przysięgłaby, że krew zaczęła musować w jej żyłach jak
szampan. - Będzie tak miękki, że goście nie zechcą spać w łóżkach.
- Kto mówi, że w ogóle zechcą spać? Tu będzie tak romantycznie, że przej-
dzie im ochota na sen.
- Romantycznie?
- Bardzo - mruknęła Jaye rozmarzona. - Tak właśnie powinniśmy reklamować
nasz pensjonat.
- Gniazdko dla zakochanych? Miejsce, gdzie mężczyzna i kobieta mogą uciec
od rzeczywistości i skoncentrować się na swoich podstawowych potrzebach? - %7łar
namiętności w jego oczach sprawił, że Jaye zabrakło słów. - Co jest dla ciebie ro-
mantyczne? Co sprawia, że tracisz głowę?
- Ty - szepnęła bez zastanowienia.
S
R
Tym razem to on oniemiał. Odpowiedz Jaye zrobiła na nim wrażenie, jakiego
się nie spodziewał. Ujął dłoń Jaye i podniósł do ust.
- Chodz. - Przyciągnął ją do siebie i pocałował w usta.
Jaye zerknęła w stronę drzwi. W każdej chwili ktoś mógł wejść.
- Nie tutaj - wzbraniała się, lecz Zack nie słuchał.
Uniósł ją, posadził na granitowym blacie wyspy i zaczął rozpinać guziki jej
[ Pobierz całość w formacie PDF ]