[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Bardzo ciekawa - odparł Jupe.
- Nie nudziliśmy się ani przez chwilę - dodał Pete.
- Zdenerwowaliście pana Smathersa - powiedział Konrad. - Mówił, że nie powinniście
się zbliżać do polany. Mamy was trzymać tu, przy gospodzie.
- I wierzy, że to zrobicie? - zapytał Pete.
Konrad uśmiechnął się.
- Ja uważam, że możecie chodzić, gdzie chcecie. Tylko bądzcie ostrożni.
- Będziemy na pewno - uspokoił go Jupiter. - A gdzie jest teraz pan Smathers?
- Poszedł do miasteczka - odparł Hans. - Anna pojechała do Bishop na zakupy, a pan
Jensen też wziął samochód i gdzieś pojechał.
- Anna mówiła, żebyście coś zjedli, jak wrócicie - powiedział Konrad. - Zostawiła
wam kanapki w lodówce.
- Zwietnie - ucieszył się Pete.
Zjedli wszystko z wilczym apetytem. Jupiter zebrał talerze i wziął się do zmywania.
Na parapecie okna nad zlewem leżała obrączka Anny. Jupe zmarszczył czoło.
- Chyba za duża jest dla niej ta obrączka. Powinna uważać, bo jeszcze ją któregoś dnia
zgubi.
Pete, który wycierał talerze, skinął głową z roztargnieniem. Jego uwagę przykuł
przedmiot leżący na podłodze w dużym pokoju, tuż za drzwiami kuchennymi. Odłożył
ścierkę i podszedł do otwartych drzwi.
- Czyjś portfel - pochylił się i sięgnął po niego. Portfel był bardzo stary. Skóra była
popękana, a jeden ze szwów rozpruty. Kiedy Pete go podniósł, jakieś papiery wysypały się na
podłogę.
- Diabli! - Pete przykucnął i zaczął zbierać zawartość portfela.
- Czyje to? - zawołał Bob.
Pete wyłuskał spomiędzy różnych papierów prawo jazdy.
- Pana Jensena - powiedział. - O rany! Przecież pojechał gdzieś samochodem! Miejmy
nadzieję, że go nie zatrzyma policja. Bez prawa jazdy może mieć kłopoty.
- Czekajcie, przecież to Anna. - Jupiter stał w drzwiach i patrzył na leżącą na podłodze
fotografię.
- Co? Gdzie? - pytał Bob.
- Fotografia Anny - Jupe schylił się i podniósł ją z podłogi.
Było to amatorskie zdjęcie Anny Havemeyer z mężem. Wychodzili z jakiejś kawiarni
i wyraznie nie wiedzieli, że ktoś ich fotografuje. Anna nosiła jasną, dopasowaną sukienkę. Na
ramiona miała zarzucony sweter. Twarz zwróciła w stronę Havemeyera, który z poważną
miną coś do niej mówił.
- Skąd to zdjęcie w portfelu Jensena? - zastanawiał się Jupiter, podając fotografię
Bobowi.
Pete pozbierał wszystko z podłogi i wziął fotografię od Boba.
- To na pewno nie było zrobione w Sky Village - odwrócił zdjęcie. - O, tu jest data i
miejsce. W zeszłym tygodniu w Lake Tahoe.
Trzej Detektywi wymienili spojrzenia.
- Może Jensen jest starym przyjacielem Anny? - zastanawiał się Bob. - Albo
Havemeyera? Może był na ich ślubie?
- Nie! - powiedział Jupiter zdecydowanie. - Pierwszego wieczoru po naszym
przyjezdzie było przyjęcie z okazji ślubu Anny i widać było, że ani Smathers, ani Jensen nie
są znajomymi Havemeyerów. Pamiętacie? Havemeyer powiedział, że muszą być na kolacji
mieszkający w gospodzie goście, ale nie dopuści, żeby zepsuli nastrój.
Pete wsunął zdjęcie do portfela.
- I taki gość ma zdjęcie Havemeyerów, zrobione w Lake Tahoe. Dziwny zbieg
okoliczności!
Jupiter wziął portfel z rąk Pete'a.
- Uważam, że powinniśmy położyć to po prostu w pokoju Jensena i nic nikomu nie
mówić. A jak już będziemy w jego pokoju, nie zaszkodzi mieć oczy otwarte. Może
znajdziemy coś interesującego. Hans i Konrad prosili, żebyśmy pomogli im opiekować się ich
kuzynką. Jest naszym obowiązkiem baczyć na każde grożące jej niebezpieczeństwo.
- Rozumiem, o co ci chodzi - powiedział Pete. - Bierzmy się do roboty, nim ktoś wróci
do domu!
Pokój Jensena sąsiadował z większym pokojem, zajmowanym przez Hansa i Konrada,
po północnej stronie domu.
- Mam nadzieję, że drzwi nie są zamknięte na klucz powiedział Bob.
- W tym domu nigdy nic nie jest zamknięte. - Pete nacisnął klamkę i drzwi otworzyły
się.
Pokój był schludny jak wszystko w gospodzie. Byłby robił wrażenie nie
zamieszkanego, gdyby nie przewieszona przez poręcz popelinowa wiatrówka i leżący na
komodzie grzebień. Jupe otworzył szafę. Wisiały w niej sportowe koszule, niektóre wyraznie
używane, inne świeże i czyste. Na spodzie szafy stała para czarnych butów i walizka. Jupiter
podniósł ją, ważąc w ręce.
- Niezbyt wypełniona - położył walizkę na łóżku i otworzył ją.
Były w niej skarpetki, czysta bielizna, kilka rolek filmu i żarówek błyskowych, a
także książka. Jupe wyjął ją. Pete spojrzał na tytuł, Fotografowanie dla początkujących , i
gwizdnął przeciągle. Jupe przejrzał książkę pobieżnie.
- Dość zaskakujące znalezć taką książkę w bagażu wziętego fotografa - powiedział. -
Jeśli rzeczywiście sprzedaje swoje prace magazynom ilustrowanym, nie powinny mu być
potrzebne tak podstawowe informacje. Nie wiem, kim jest pan Jensen, ale na pewno nie
zawodowym fotografem.
- Zobaczmy, co on tam ma jeszcze - Bob wyjmował z walizki bieliznę i skarpetki.
Znalezli jedynie mały notatnik. Był mocno zniszczony, z oślimi uszami, i wypełniony
adresami i numerami telefonów. Bob przejrzał je szybko. Większość dotyczyła instytucji i
osób prywatnych w Lake Tahoe. Na końcu Bob znalazł nazwisko Anny. Na tejże stronie było
[ Pobierz całość w formacie PDF ]