[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chrystus". To Ty masz odsłaniać swą twarz w mej duszy moją wolą. Ty sam. Ty bowiem
dzwigasz krzyż. Cyrenejczyk tylko pomaga. Ja mam tylko pomagać. I nie mogę Cię zastąpić.
Jakże to proste, że zasadniczą pracę w człowieku wykonuje łaska. Aaski udziela sam
Chrystus. Zasadniczą sprawą jest łaska w duszy ludzkiej. Wprowadzać, dopuszczać łaskę. To
jest właśnie ta sprawa, którą mam Bogu załatwić w tym życiu. I na tym chyba polega
odsłanianie oblicza Bożego w duszy.
Pracą najwłaściwszą, bezpośrednim odsłanianiem najświętszej twarzy jest udzielanie łaski.
Uzasadnia się tu i rysuje niezwykle mocno rola kapłaństwa. W porządku ascetyki świetne
rozwiązanie trudnej sprawy pominięcia wszystkiego, co nie jest Bogiem. I pominięcia siebie.
W imieniu Chrystusa udziela się sakramentów. W Jego imieniu składa się ofiarę. Nawet
modlitwa jest modlitwą Kościoła, a nie osobistą sprawą kapłana. Doskonały sposób
zniknięcia. %7łyję ja, już nie ja". Jest wszędzie Chrystus. Ja umniejszam się, on rośnie".
Boży kształt mej duszy. Aby jednak to odsłonięcie było całkowite, Chrystus prowadzi do
następnej stacji.
Najtrudniejsze i prawie ponad siły jest doświadczenie odebrania czci. Wiemy, że trzeba
duszę swą stracić, by ją pozyskać, to znaczy trzeba pominąć, porzucić siebie całkowicie.
Któż jednak potrafi to przeżyć? %7łołnierze zdzierają szaty z Chrystusa. A to znaczy dla
%7łydów, że Chrystus zostaje pozbawiony czci. Ukochany Syn Matki wzgardzony. Sąd orzeka,
że jest złoczyńcą. Sąd odbiera Chrystusowi prawa obywatelskie i odbiera Mu prawo do
szacunku. Nic nie pozostało. Zerwany kontakt społeczny. Tylko najwierniejsi mimo
wszystko zostają, kochając brata, nawet złoczyńcę. Doświadczenie nie do pojęcia. Utracić
cześć, szacunek, zaufanie. I zgodzić się, by na serio moi bliscy i znajomi odeszli ode mnie,
ponieważ nie zasługuję na szacunek, zwykłą ludzką uwagę. I wszyscy sądzą, że rzeczywiście
popełniłem zarzucane mi przestępstwa. Wszystkie okoliczności są przeciw mnie. I ja sam
jestem przeciw sobie. Cierpię i nie mam możliwości zmniejszenia cierpienia. Franciszek z
Asyżu nazywał to największą radością, a rozumiał przez to porzucenie siebie, odejście od
siebie, zabranie zadowolenia nawet z tego, żeśmy siebie porzucili. Już wtedy nic nie zostaje.
Nawet i mnie nie ma. Jest tylko wciąż miłość i Ty, mój Boże, który znasz sprawę od we-
wnątrz. Pozostawiasz jednak człowieka w tym opuszczeniu. Następuje przybicie do krzyża.
A Ty nie dopuszczasz kochających osób. Następuje konanie na krzyżu. A Ty nie dozwalasz
na doznanie współczucia. Zapytujesz tylko Ojca, dlaczego nas opuścił. Chrystus przybity do
krzyża. Chrystus na krzyżu umiera.
Stacja konania na krzyżu jest stacją utraty wszystkiego. Dokonał się trud wybrania tylko
Boga.
Znamy boleść, która spada na człowieka, gdy umiera ktoś najbardziej kochany. Gdy traci
się rzecz ogromnej wartości. Gdy umiera Syn. Gdy Bóg opuszcza człowieka z powodu
grzechu. Wali się wszystko, w co człowiek wierzył i co kochał. Zostaje pustka. Nie ma nic z
tego, co człowiek posiadał. Jest tylko Bóg, który posiada człowieka.
I taki program stawia Bóg człowiekowi. Umrzeć. Odejść od wszystkiego, co człowiek
kocha. Zostawić wszystko, porzucić. Aby odnalezć Boga. Aby pozostać tylko przy Bogu.
Czasem trzeba odrywać od siebie w sposób bardzo bolesny to, co się kocha. I serce krwawi,
jak u Augustyna. Czasem trzeba długich lat, by umarło, uschło i odpadło z duszy, jak u
Hieronima, to, czego człowiek nie chce. A czasem trzeba, jak Antoni, znosić mękę obecności
tego, co nie jest Bogiem. Lub trzeba mieć tyle ufności, ile jej miał Franciszek z Asyżu, który
tak bezradnie rzucił się na krzak róży, gdy nie mógł odejść od tego, co nie jest Bogiem. Bóg,
wzruszony chyba jego bezradnością i bezwzględnością, odebrał, jak mówi legenda, kolce
różom, rosnącym w pobliżu Porejunkuli.
Jakże łatwe jednak mimo wszystko jest wychowanie siebie dla życia Bożego. Po prostu
chcę tylko Boga. Aatwo poznaję, co mam robić i czego pragnąć. Pytam, czy ta rzecz, która
staje przede mną, jest Bogiem. Nie? A więc jej nie chcę jako celu, jako najważniejszej
sprawy życia. Chcę tylko Boga. Ta postawa wymaga już ogromnie mocnej miłości. I
tęsknoty, która nie dopuści do rozstania. To już zresztą jest sytuacja po stacji trzeciego
upadku. Tu już Chrystus umiera. Tu człowiek już stracił siebie. Już tylko jest Chrystus, który
przyjął naszą miłość.
I wreszcie Matka odzyskuje Syna. Stacja zdjęcia z krzyża. Odzyskuje resztę człowieka. Do
tego jedynie ma prawo. Do pamiątki po Synu. Zwłoki przecież są tylko pamiątką po
człowieku. Chrystus prowadzi swą Matkę po drodze ogromnie ciężkiej. Matka także
rozpoznaje swe zadanie. Staje przy Synu. Cierpł z Nim. Jest jednak jak gdyby odsunięta. I
musi porzucić to, co kocha. Musi oddać Bogu swego Syna. Otrzymuje zwłoki. A całą jej
i
miłość 239 rezerwuje dla Ojca. I Maryja idzie tą drogą, obecna przy Synu modlitwą,
Syn
składaną Trójcy.
I jest przy nas. Idzie z nami po drodze krzyżowej. Jest niewiastą ze stacji płaczących
niewiast. I Ją na równi z innymi, cały więc swój Kościół, Chrystus zaprosił do przeżycia
żalu, przybliżającego Boga i dającego wiedzę o miłości.
My także tylko niewiele mamy prawa do tego, cc nie jest Bogiem. Mamy prawo tylko
zarządzać oddaną nam w opiekę Bożą własnością. Mamy tylko załatwić zleconą nam przez
Boga sprawę. A dla siebie otrzymujemy zwłoki: oderwaną i martwą część serca, uschnięty
przedmiot naszej miłości, jeżeli nie był Bogiem. Ze względu na Boga nie zasilaliśmy go
miłością, aby całą miłość można było oddać Bogu. Zachować i oddać.
Oddanie miłości jest śmiercią, grobem, a jednocześnie zmartwychwstaniem. Nie należy
zachować sobie nawet miłości do Boga. Chrystus prowadzi więc nas do stacji grobu.
Oddajemy wszystko. Oddajemy Bogu nawet naszą miłość do Boga.
I w tym akcie otrzymujemy miłość. Z miłością przychodzi Bóg. I czyni mieszkanie. I
zaczyna się życie. Jest ono inne, nowe, to, do którego szliśmy. Do Boga, który uwesela
młodość".
To pełne życie jest już jednak po drugiej stronie bariery.
%7łycie ludzkie musi przebiegać drogą krzyżową. Nie ma innej drogi do Boga. Tą drogą
szedł Chrystus i bezpośrednio z tej drogi odszedł do Ojca. Tylko więc na tej drodze ocali się
miłość i doniesie do rąk Boga. Bóg ją podejmie. A po chwili ostatniej to się równa życiu
chwały, składanej na wieki Ojcu, Synowi i Duchowi świętemu.
Z pałacu Piłata na szczyt Kalwarii powrót spis treści
Pielgrzymów odwiedzających Jerozolimę uderza fakt naturalnej kolejności stacji drogi
krzyżowej. Teren jest tak ukształtowany, że Chrystus właśnie w tym miejscu musiał upaść
[ Pobierz całość w formacie PDF ]