[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ustalić czas i miejsce. Najlepiej byłoby zacząć od zaraz. Zabierz swoje bagaże i
przenieś się na mój jacht.
- Nie mogę, do diabła! - zaklęła. - Muszę przygotować lunch dla
pasażerów, a kiedy dopłyniemy do Ibizy, wrócę samolotem do Anglii. Mam
swoją pracę, którą uwielbiam, i muszę zarabiać na życie. Zwiat nie zatrzyma
się na twój rozkaz, ty nadęty pyszałku. - Wyślizgnęła się z jego objęć i
dorzuciła jadowicie: - I zapnij koszulę, bo wyglądasz jak włóczęga.
Wzięła swoje rzeczy i ruszyła szybko wzdłuż plaży.
Po chwili Guido ją dogonił.
- Zgoda, może rzeczywiście trochę się pospieszyłem - przyznał, idąc
obok. - Więc kiedy możemy się zobaczyć? Może odwołaj lot i spotkamy się
34
S
R
dziś w nocy na Ibizie? Udostępnię ci mój odrzutowiec, którym jutro wieczorem
wrócisz do Anglii.
Narastał w niej gniew, lecz pohamowała się i w milczeniu szła naprzód
sztywnym krokiem.
- Przykro mi, ale to niemożliwe - odrzekła wreszcie z pozornym
spokojem. - Przestałam brać pigułki antykoncepcyjne i będę musiała poprosić
lekarza, żeby mi je znowu przepisał.
- Czyli ten weekend odpada, a w poniedziałek muszę być z powrotem w
domu. Wprawdzie Aldo kieruje włoskim biurem, ale niedawno się ożenił i
wziął miesięczny urlop na podróż poślubną.
- Ożenił się? - powtórzyła zaskoczona.
- Tak, przed trzema dniami, choć ostrzegałem tego cholernego idiotę, że
jest jeszcze za młody - rzucił gniewnie Guido.
- Czy poślubił Martę? - spytała Sara z promiennym uśmiechem.
- Tak... ale skąd o niej wiesz? - spytał zachmurzony.
- Przedstawił mi ją, kiedy u was mieszkałam. Jedynie tych dwoje
odnosiło się do mnie przyjaznie, pewnie dlatego, że byłam niemal ich
rówieśnicą. Stanowili uroczą parę. Pogratuluj mu ode mnie.
- Dobrze - zgodził się.
Podeszli do jachtu i przystanęli przy trapie.
- Wobec tego spotkajmy się za cztery tygodnie w Londynie -
zaproponował i pocałował ją z takim namiętnym żarem, że zakręciło się jej w
głowie, a potem wypuścił z objęć.
Zanim zdążyła odmówić, usłyszała głos Dave'a:
- Chodz, Saro, zaraz wypływamy.
35
S
R
Obaj mężczyzni na pożegnanie uścisnęli sobie ręce jak starzy przyjaciele,
a ona weszła na pokład jachtu. Zerknęła jeszcze przez ramię na Guida, który
uśmiechnął się szeroko i uniósł dłoń z rozstawionymi czterema palcami.
- Na litość boską, Saro, przestań już sprzątać ten kambuz. Jest
nieskazitelnie czysty. Usiądz i porozmawiaj ze mną - powiedziała niecierpliwie
Pat siedząca na ławeczce pod iluminatorem. - Jesteś mi winna przynajmniej
tyle jako najlepszej przyjaciółce. Nie rozumiem, dlaczego nigdy nawet nie pis-
nęłaś, że byłaś zamężna. A jeszcze trudniej mi pojąć, dlaczego porzuciłaś
takiego wspaniałego faceta, w dodatku nieziemsko bogatego. Chyba musiałaś
postradać zmysły. - Zachichotała.
Sara z ociąganiem wrzuciła ścierkę do pojemnika na śmieci i przysiadła
obok niej.
- Właściwie niewiele mam do powiedzenia. Poznałam Guida na
pierwszym roku studiów. Był ode mnie starszy. Uprawialiśmy seks, zaszłam w
ciążę. Wzięliśmy ślub, ale rozwiedliśmy się, kiedy poroniłam. To było od
początku jedno wielkie nieporozumienie. Wystarczy?
- Och, biedactwo! - zawołała Pat. - Utrata dziecka musiała być dla ciebie
strasznym ciosem. Ale dlaczego nigdy mi o tym nie powiedziałaś?
- Nie widziałam powodu. Kiedy trzy lata pózniej wynajmowałyśmy
razem mieszkanie, wyrzuciłam już ten nieszczęsny epizod z pamięci. Pech
chciał, że teraz, po niemal dekadzie, wpadłam na Guida. Ale mam nadzieję, że
już go więcej nie zobaczę.
- Szkoda - odparła tamta ostrożnie. - Dave i ja polubiliśmy go.
Zaproponował nawet, że wyczarteruję od nas jacht na rok za nadzwyczaj
wysoką cenę. Chce urządzać na nim charytatywne rejsy dla chłopców z
biednych rodzin.
36
S
R
- Chyba żartujesz? On nie ma w sobie ani krzty współczucia dla innych.
Jest egoistą i arogantem. Widocznie chodzi mu o odpisy podatkowe - stwier-
dziła Sara sucho.
Nie potrafiła sobie wyobrazić, by Guido mógł komukolwiek pomagać.
Kiedy poroniła, przyjął to z ulgą. A potem nawet nie powiedział jej osobiście,
że chce się z nią rozstać. Wyjechał do Ameryki i zlecił ojcu, by się jej pozbył.
- Tak czy inaczej, ta propozycja nie mogła przyjść w lepszym momencie,
zważywszy że jestem w ciąży - rzekła sztywno Pat. - Te pieniądze ogromnie
się nam przydadzą.
- Och, przepraszam! - zawołała Sara, obejmując ją serdecznie. - Nie
zwracaj uwagi na to, co mówię. Oczywiście, że to świetny pomysł. Dzięki
temu będziesz mogła zostać w Anglii dłużej po urodzeniu dziecka - dodała,
zmuszając się do uśmiechu.
- Właśnie - przytaknęła jej przyjaciółka i zaczęła z entuzjazmem
rozprawiać o najdogodniejszych miejscach do zamieszkania i najlepszych lon-
dyńskich szpitalach położniczych.
37
S
R
ROZDZIAA PITY
Sara miała nadzieję, że powrót do pracy ukoi niepokój, jaki odczuwała od
zakończenia rejsu po Morzu Zródziemnym. Wspólnik Sam Thompson powitał
ją z otwartymi ramionami, zadowolony, że może znowu przekazać jej
najcięższe obowiązki i zająć się grą w golfa.
Dziewczyna pracowała całymi dniami, a gdy wracała do domu, zjadała
kolację, zmywała naczynia i kładła się spać.
Trzeciego dnia od powrotu do Anglii, gdy spacerowała bez celu po
salonie, nie mogąc znalezć sobie miejsca, nagle zadzwoniła jej komórka, a w
słuchawce zabrzmiał męski głos: [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl