[ Pobierz całość w formacie PDF ]

umieściła kafelek na długim, roboczym stole. Stojący obok
dostawca wyglądał na zniecierpliwionego. Musiał czekać, a\
skończy się sprawdzanie całej dostawy. Dopiero wtedy
otrzyma pisemne pokwitowanie odbioru.
Andie zafascynowana przyglądała się Jimowi. Tymi
samymi rękoma pieścił ją wczoraj tak ostro\nie, delikatnie i
powoli, jakby była bezcenną figurynką z najszlachetniejszej
porcelany. Na samą myśl o jego dotyku poczuła dreszcze.
Udawanie, \e nic się nie stało, będzie trudniejsze, ni\
przypuszczała. Znacznie trudniejsze. Wzięła głęboki oddech,
wyprostowała się i weszła na salę.
- Dzień dobry - powiedziała donośnym głosem,
wszystkich obecnych obdarzając powitalnym uśmiechem. -
Przykro mi, \e się spózniłam. - Podeszła do stołu, \eby
przyjrzeć się wyło\onym na blacie kafelkom. - Och, są
świetne.
Większość z nich stanowiły małe, kwadratowe płytki,
ceramiczne z wymalowanymi \ółtymi ró\ami z zielonymi
listkami, które po uło\eniu w głównej łazience przy listwie
przypodłogowej, boazerii i gzymsie będą sprawiały wra\enie
przeplatających się pędów pnącej ró\y.
Najbardziej wymyślne i kunsztowne kafelki były większe.
Po ich uło\eniu ró\e utworzą du\y bukiet przewiązany zieloną
wstą\ką.
- Chyba będą pasowały idealnie. - Andie wzięła do ręki
kafelek i ustawiła tak, aby oświetliło go słońce. Podziwiała z
bliska piękne szczegóły, nie przypadkiem odwrócona tyłem do
Jima. - Czy są wszystkie? - spytała Dot. - Zrealizowali całe
nasze zamówienie?
- Na to wygląda. - Dot spojrzała na Jima, tak jakby raczej
u niego, a nie u stojącego obok dostawcy szukała
potwierdzenia.
- To ju\ ostatni - odezwał się Jim, wskazując na kafelek,
który Andie nadal trzymała w ręku.
Dot zajrzała do wykazu.
- A więc otrzymaliśmy wszystko - stwierdziła.
- Czy mo\e pani pokwitować odbiór? - zniecierpliwionym
tonem zapytał dostawca. - Muszę jeszcze dzisiaj załatwić inne
zamówienia.
Pytającym wzrokiem Andie spojrzała na swą pracownicę.
- Wszystkie kafelki są całe - oświadczyła Dot. Andie
wzięła papiery z rąk Eda.
- Zejdzmy na dół - powiedziała do niego, kwitując
dostawę. - Przed wyjściem chciałabym, \eby rzucił pan okiem
na kafle z holenderskiej ceramiki, z których jest zrobiony piec
w kuchni. Oczywiście, jeśli znajdzie pan jeszcze trochę czasu
- dodała szybko, chocia\ była pewna, \e Ed to zrobi.
Był człowiekiem starej daty. Niechętnie załatwiał interesy
z kobietami, zwłaszcza gdy to one decydowały o powa\nych
zamówieniach i wydawały polecenia. Kiedy jednak chodziło o
pieniądze, odrzucał na bok wszystkie uprzedzenia.
- Uszkodzone kafle musimy zastąpić nowymi.
Oryginalnymi, z epoki - wyjaśniała Andie. - A jeśli się nie
uda, trzeba będzie zrobić identyczne.
- To \aden problem - oświadczył Ed. Wziął
pokwitowanie, dał Andie kopię, a resztę papierów wsunął do
tekturowej teczki. - Mam katalogi dwóch firm, które się
specjalizują w reprodukowaniu starej ceramiki holenderskiej.
Mo\e je pani zaraz obejrzeć. Le\ą w furgonetce.
- Dobrze. Zrobimy to od razu, \eby pana dłu\ej nie
zatrzymywać. Dot, powiedz Pete'owi, najszybciej jak będziesz
mogła, \eby skończył boazerię w holu. Powinna być ju\
gotowa. - Andie ruszyła w stronę drzwi. - Aha, Jim - urwała i
odwróciła się w jego stronę, nie patrząc mu w twarz. - Zapakuj
wszystkie kafelki. Będą bezpieczniejsze w skrzyniach, zanim
się za nie zabierzemy. - Głos jej brzmiał spokojnie i rzeczowo.
Wydawała polecenie Jimowi jak ka\demu innemu
pracownikowi. - Potem mo\esz wrócić do wykańczania
kominka w głównej sypialni. - Spojrzała na Dot. - Chyba \e
masz dla niego na dziś inną robotę.
Dot potrząsnęła głową.
- Ty decydujesz. Jesteś szefową.
Tak, pomyślała Andie, schodząc za Edem po schodach w
drodze do kuchni. Jestem. I zamierzam nadal zachowywać się
jak szefowa.
Pół godziny pózniej do kuchni przyszła Dot. Zastała
szefową siedzącą po turecku na podłodze przestronnego
pomieszczenia. Andie śrubokrętem odkręcała starą, sosnową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl