[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się tak ciągnąć w nieskończoność. Nie miała także pojęcia, jak
szybko zdenerwowanie potrafi zmienić człowieka w emocjo-
nalny wrak.
Stała w holu szpitala św. Józefa i nie widzącym wzrokiem wpa-
trywała się w szybę, za którą jarzyły się światła dalekiego mia-
sta.
Dzięki znajomościom Dana mogła na chwilę wejść do izolatki
Jasona. Stała tam i patrzyła na jego nieruchome ciało, co nie
pomagało ani jej, ani jemu. Chłopiec wyglądał na bardzo drob-
nego w dużym łóżku, z tymi wszystkimi rurkami i przewodami.
Jego policzek przecinała krwawa blizna, a pod oczami miał sine
kręgi. Głowę obwiązano grubą warstwą bandaży, w miejscu,
gdzie trafiło go tępe narzędzie , jak to określono w policyjnym
raporcie.
Zresztą policji nie udało się na razie znalezć w pobliżu miejsca
zdarzenia niczego, co mogłoby przypominać narzędzie, którym
zadano ciosy.
Widniejące w oddali światła migotały i rozpływały się, kiedy
łzy wypełniły jej oczy. Poczucie winy, strach, świadomość, że
zawiodła, walczyły w niej o pierwszeństwo. Próbowała rozpacz-
liwie czepiać się nadziei, że Jason wyzdrowieje i że wszystko
dobrze się skończy. Chyba jeszcze nigdy nie była taka bezsilna.
Nagle okazało się, że po raz pierwszy w życiu jest zmuszona do
zastanowienia się, czy hierarchia wartości, jaką sobie wyzna-
czyła, była prawidłowa. Właściwie niemal od dzieciństwa uwa-
żała, że dzięki wytężonej pracy i pewnym zdolnościom można
uzyskać wszystko, czego się pragnie zabezpieczenie finanso-
we, wygodny dom, interesującą pracę. A z czasem może nawet
rodzinę, kiedy już uda się jej osiągnąć resztę. Teraz zaś mogło
94
się okazać, że ta pogoń za sukcesem, to przywiązanie się do
cholernego życiowego planu mogło stać się pośrednio przyczy-
ną śmierci tego dzieciaka.
Zaczęła myśleć o tym, czy kiedykolwiek odważy się mieć dzie-
ci. Czy rodzice są w stanie znieść taką sytuację, kiedy ich
dziecko leży bez przytomności na szpitalnym łóżku i nie mogą
mu w niczym pomóc?
Kate? Wypij tę kawę.
Wzięła kubek od Dana i zamrugała powiekami, żeby odgonić
łzy. Chociaż on już nie był na nią tak bardzo zły, wciąż nie po-
trafiła spojrzeć mu w oczy.
Kupiłem ci też kilka ciastek w automacie. Potrząsnęła tylko
głową, wciąż nie mogąc wydobyć z siebie głosu.
Proszę, zjedz. Potrzebujesz teraz dużo siły. Ta noc może oka-
zać się bardzo wyczerpująca.
Nie jestem głodna wyszeptała z trudem.
Za to ja jestem odparł. W samolocie nie dostaliśmy nic do
jedzenia.
A właściwie dlaczego przyleciałeś tak wcześnie? spytała,
gdyż wreszcie przypomniała sobie o tym, o czym nie myślała do
tej pory, przepełniona strachem o Jasona. Sądziłam, że jeszcze
jutro masz jakieś spotkanie.
Załatwiłem to wszystko wcześniej, bo chciałem być jak naj-
szybciej z tobą odparł, patrząc na nią spod zmrużonych po-
wiek.
Ogarnęło ją jeszcze większe poczucie winy. A tak się szykowała
na jego powrót! Nawet kupiła sobie specjalnie z tej okazji nową
bieliznę i wyobrażała sobie w myślach, jak on ją z niej zdejmu-
je, jak rozwiązuje te wszystkie wstążeczki. Teraz, na tle białego
szpitalnego łóżka, na którym leżał Jason, tamte myśli wydawały
się brudne i obsceniczne. Z trudem przełknęła ślinę i zamrugała
powiekami, żeby odpędzić łzy.
95
Trzeba było zadzwonić, gdy przyleciałeś powiedziała.
Dzwoniłem. U ciebie nikt nie podnosił słuchawki, więc domy-
śliłem się, że jesteś w pracy. Jadąc tutaj, wstąpiłem do biura,
gdzie okazało się, że właśnie dostali informację o znalezieniu
Jasona.
Zamilkł na moment, żeby napić się kawy.
Dotarłem tu wkrótce po tym, jak go przywiezli mówił dalej
Dan. Kiedy wylądował na intensywnej terapii, to pojechałem
po ciebie.
Nigdy sobie tego nie daruję! Nigdy! odezwała się, opierając
się o ścianę.
Będziesz musiała jakoś sobie z tym poradzić stwierdził, pa-
trząc na nią ze współczuciem. Nikt nie może tego zrobić za
[ Pobierz całość w formacie PDF ]