[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wykrzyczał moje imię. . . wydawało mi się, że moja matka. . . A potem zaczęłam
się budzić i usłyszałam obcy głos wypowiadający moje imię. . . to chyba był twój
głos, bo gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam ciebie.
Morrolan pokiwał głową, jakby to, co usłyszał, potwierdzało jego podejrzenia.
 Spałaś. . . a raczej byłaś martwa przez kilkaset lat.
Aliera skinęła głową i w jej oczach pojawiły się łzy.
 Teraz rządzi odrodzony Feniks, prawda?  spytała bardzo cicho.
Morrolan przytaknął bez słowa.
 Mówiłam mu, że tak będzie  powiedziała cicho.  Wielki Cykl. . . Sie-
demnasty Cykl. . . to musiał być odrodzony Feniks. . . ale on nie chciał mnie słu-
chać, był przekonany, że to koniec cyklu i można będzie utworzyć nowy. . . on. . .
 On stworzył morze chaosu, Aliero.
 Co?!
Wyszło mi, że  on tyczyło się Adrona. Mocno wątpiłem, by można go było
gdzieś tu znalezć.
 Nie takie duże jak pierwsze, ale wystarczające, by pochłonęło całe mia-
sto. . . całą Dragaerę.
 Całą Dragaerę. . .  powtórzyła.
 Stolicą Imperium jest teraz Adrilankha  dodał Morrolan.
 Adrilankha. . . miasto na wybrzeżu, tak? Tam jest Wieża Kierona, prawda?
144
 Nie wieża, tylko miejsce, w którym czekał. I nie jest, tylko było: zwaliło
się w czasie Bezkrólewia do morza.
 Bezkró. . . No, tak. . . oczywiście. Jak się zakończyło?
 Zerika z Domu Feniksa odzyskała Kulę, która w jakiś sposób znalazła się
tu, na Zcieżkach Umarłych. Zezwolono jej powrócić do świata żywych. Pomo-
głem jej.
 Rozumiem. . . Nie znałam Zeriki.
Morrolan usiadł obok niej.
A ja usiadłem obok niego.
 Nie narodziła się przed Bezkrólewiem  wyjaśnił.  To jedyna córka
Vernoi i. . . no, tego, za kogo wyszła.
 Loudina.
 Właśnie. Oboje zginęli w Katastrofie.
Kiwnęła głową i zamarła nagle:
 Czekaj! Skoro nie urodziła się, gdy ja żyłam, a rodzice zginęli w czasie
wybuchu, to jak?. . .
Morrolan wzruszył ramionami i wyjaśnił:
 Sethra miała z tym coś wspólnego. Prosiłem, żeby mi to wyjaśniła, ale
nic nie powiedziała. Wyglądała jednak na bardzo zadowoloną z siebie. Sądzę, że
to właśnie tak ją zajęło, że nie zdążyła uratować cię całkowicie, tak jak chciała.
Myślę, że najważniejsze dla Sethry było zapewnienie istnienia nowej Cesarzo-
wej, a Zerika jest ostatnią przedstawicielką Domu Feniksa. Ty byłaś na drugim
miejscu.
 Zerika to ostatni Feniks? W takim razie cykl zostanie przerwany w przy-
szłości.
 Może.
 A może być jeszcze inny Feniks?
 A skąd ja mam wiedzieć? Poza tym mamy cały cykl, żeby się tym martwić.
Spytaj mnie o to za parę tysięcy lat, kiedy zacznie to być ważne.
Sądząc po minie Aliery, nie przypadła jej ta odpowiedz do gustu, ale nie zare-
agowała. Po chwili ciszy spytała:
 A co mnie się przytrafiło?
 Tak dokładnie to sam nie rozumiem  przyznał Morrolan.  Sethra zdo-
łała zachować twoją duszę w jakiejś postaci, ale w całym tym zamieszaniu zgubiła
ją. Po zakończeniu Bezkrólewia mag z Domu Athyry znalazł ją gdzieś na polu za
miastem. Studiował nekromancję i podejrzewam, że nie zdawał sobie sprawy, co
naprawdę znalazł. Udało się wyśledzić twoją duszę. . .
 Komu?
 Sethrze i mnie  odpowiedział, obserwując jej twarz, po czym dodał: 
Choć pomogli nam inni.
Aliera zamknęła oczy i skinęła głową.
145
Rozmowa trochę mnie zirytowała, bo nie lubię, gdy rozmówcy mnie ignorują,
ale nic nie powiedziałem. W końcu miała ładny kawał czasu do nadgonienia i spo-
ro nowin do przyswojenia, więc lepiej było, gdy opowiadał jeden, i to znający ją.
Przynajmniej z opowieści.
 Mieliście jakieś problemy z odzyskaniem mnie?  spytała.
Spojrzeliśmy po sobie z Morrolanem.
 Nie warte wspominania  odparłem.
Aliera spojrzała na mnie, zmrużyła oczy i wpatrywała się we mnie intensyw-
nie.
 Kim ty jesteś?  spytała z napięciem.
 Vladimir Taltos, baronet z Domu Jherega.
Nadal się we mnie wpatrywała.
Po długiej chwili dopiero potrząsnęła głową i przeniosła spojrzenie na Morro-
lana.
 O co chodzi?  spytał zaskoczony.
 Nieważne  niespodziewanie wstała, a raczej próbowała, bo wróciła do
pozycji wyjściowej.  Chcę stąd wyjść.
 Sądzę, że pozwolą Vladowi odejść. Pomoże ci.
Popatrzyła z namysłem na mnie, potem na niego i spytała podejrzliwie:
 A ty co? Umarłeś?
 Wręcz przeciwnie. Jako żywemu nie wolno mi powrócić ze Zcieżek Umar-
łych. Będę zmuszony tu pozostać.
 Jak cholera! Najpierw osobiście cię ukatrupię!
* * *
Trudno mi dokładnie określić, w którym momencie przestałem uważać się za
silnorękiego, który okazjonalnie szedł na  robotę , a zacząłem traktować samego
siebie jako niezależnego zabójcę współpracującego z Nielarem, czy potem z We-
lokiem. Pewnie dlatego że w czasie i zaraz po zakończeniu wojny moi szefowie
zmieniali się dość szybko i trochę mi się wspomnienia wymieszały.
Faktem jest, że moi współpracownicy i szefowie pierwsi zaczęli mnie w ten
sposób traktować. Nie sądzę jednak, by miało to wpływ na mój tok myślowy, a to
z tego prostego powodu, że nie zdawałem sobie sprawy z zaistnienia tej zmiany.
Sądzę, że prawdziwym początkiem było nabranie zawodowych nawyków i wła-
ściwego podejścia do  roboty .
146
Jedno nie ulega wątpliwości  byłem już profesjonalistą w pełnym znaczeniu
tego słowa, nim zakończyłem siódme zlecenie. Jego obiektem był mały wszarz
imieniem Raiet.
* * *
Analizując to zaskakujące bądz co bądz oświadczenie Aliery zrozumiałem, że
nie wiemy, jak się stąd wydostać, ani co właściwie powinniśmy teraz zrobić.
Odchrząknąłem.
Morrolan przerwał pojedynek na spojrzenia z Alierą i spytał:
 O co chodzi, Vlad?
 Wiesz, jak znalezć drogę do miejsca, gdzie siedzą bogowie?
 Hmm. . . sądzę że tak.
 W takim razie proponuję tam wrócić.
 Dlaczego?
 A masz lepszy pomysł?
 Raczej nie.
 No to chodzmy.
Wstałem i zwalczyłem nagły impuls, by napić się z sadzawki. Pojęcia nie mia-
łem, jakie właściwości ma ta woda i co może spowodować jej wypicie. Pomogłem
wstać Alierze i odkryłem, że jak na Dragaeriankę jest niskiego wzrostu  była
ledwie co wyższa ode mnie, prawdę mówiąc.
Ruszyliśmy w drogę powrotną, prowadząc Alierę i podtrzymując ją z obu
stron. Wyglądała na raczej nieszczęśliwą z tego powodu. Albo z bólu, albo ze
złości zacisnęła zęby, a zielone oczy, które w tej chwili wyglądały na szare, wbiła
w jakiś punkt prosto przed sobą i nie odrywała ich ani na moment.
Kiedy dotarliśmy do łukowato sklepionego przejścia, zrobiliśmy krótką prze-
rwę.
Morrolan, jak zwykle wcielenie uprzejmości, zaproponował, by usiadła i dała
odpocząć nogom. W odpowiedzi usłyszał zwięzłe:
 Zamknij się!
Zauważyłem, że jego cierpliwość zaczyna się kończyć. Przygryzł wargę, za-
uważył, że go obserwuję, i uśmiechnął się słabo.
Po paru chwilach ponownie ujęliśmy Alierę pod ramiona i poprowadziliśmy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl