[ Pobierz całość w formacie PDF ]

dostojników bliżej nie znali.
- Pewnie i tak nie byłby z niego dobry oberjarl - uznał Horace. -
Przecież on w gruncie rzeczy jedynie tego pragnie, by znów wyruszyć
na morze swoim okrętem i złupić tu oraz tam jakąś przybrzeżną
wioszczynę.
Zgodnie przyznali rację rycerskiemu czeladnikowi.
Gdy ktoś posługuje się racjonalną argumentacją i logiką, często
się myli. Pomylili się także i oni. Piątego dnia, licząc od daty
pogrzebu Ragnaka, drzwi kwatery Halta otwarły się i do środka
wkroczył Erak, na którego twarzy malowało się całkowite osłupienie.
Rozejrzał się po zgromadzonych i, ciągle jeszcze oszołomiony,
oznajmił:
- Zrobili mnie nowym oberjarlem.
- Wiedziałem! - zakrzyknął natychmiast Halt. Pozostali
Aralueńczycy spojrzeli na niego z oburzeniem.
- Naprawdę? - spytał Erak, szczerze zdumiony. Widać było, że
wciąż nie dowierza oczywistemu faktowi. Niespodziewanie został
wyniesiony na najwyższy urząd w Skandii.
- Ależ oczywiście - parsknął zwiadowca. - Jesteś wielki, zwalisty
i brzydki. Spełniasz wszystkie wymogi.
Erak wyprostował się, co miało wypaść godnie, jak przystało na
władcę.
- To tak zwracasz się do oberjarla? - w głosie świeżo
upieczonego naczelnego wodza zabrzmiało oburzenie, a Halt wreszcie
się roześmiał.
- Nie. Tak zwracam się tylko do przyjaciół. Siadaj, napijemy się.
* * *
Tymczasem już następne dni pokazały, że rada starszych nie
dokonała złego wyboru. Erak wykazał się wcale sporym zasobem
dyplomatycznych zdolności, paktując z nieprzychylnymi sobie
jarlami. Godził się szczególnie ochoczo zwłaszcza z tymi, którym
zalazł za skórę jako poborca podatkowy Ragnaka. Ku zdziwieniu
wszystkich, Borsa zachował stanowisko hilfmanna.
- Myślałem, że Erak go nie znosi - powiedział zdumiony Will.
Halt jednak wyraził swe uznanie dla decyzji Eraka.
- Borsa jest sprawnym zarządcą, a właśnie ktoś taki będzie mu
teraz bardzo potrzebny. Dobry przywódca zdaje sobie sprawę ze
swoich braków i potrafi znalezć właściwą osobę, która go wyręczy w
sprawach, na których się nie zna.
Will, Horace i Evanlyn musieli się przez chwilę zastanowić, nim
zrozumieli, co zwiadowca ma na myśli. Prawdę mówiąc, Horace
zastanawiał się nieco dłużej niż jego przyjaciele.
Jako oberjarl, Erak musiał zrezygnować z łupieskich wypraw u
steru  Wilczego wichru . Była to cena, jaką należało - ku jego
ubolewaniu - zapłacić za nagłe i niespodziewane wyniesienie do
godności wodza. Oznajmił jednak wszem i wobec, że nim przekaże
swój okręt dotychczasowemu zastępcy, Svengalowi, odbędzie na nim
jeszcze jeden rejs.
- Zawiozę was wszystkich z powrotem do Araluenu - rzekł. - To
moja powinność, bowiem za moją sprawą wszyscy się tu znalezliście.
Will w skrytości ducha ucieszył się. Gdy zbliżał się już czas
powrotu do domu, smutno mu się robiło na myśl o pożegnaniu z tym
rosłym i hałaśliwym piratem. Ku własnemu zdziwieniu stwierdził, że
uważa Eraka za dobrego przyjaciela. Cieszyło go więc, że chwila
rozstania nastąpi nieco pózniej.
Wiosna przybyła na dobre. Gęsi wracały z południa, a w górach
znów pojawiły się jelenie, co sprawiło, że pośród dań podawanych w
Wielkiej Sali hallasholmskiego dworu zagościło świeże mięso,
zastępując suszoną, zgromadzoną na zimę żywność.
Kiedy Will ujrzał pierwszych myśliwych powracających z
łowieckich wypraw do puszczy porastającej góry opodal Hallasholm,
przypomniał sobie o niespłaconym długu. Wczesnym rankiem, nic
nikomu nie mówiąc, wskoczył na siodło Wyrwija i wyruszył
szlakiem, który przebył wraz z Evanlyn wiele miesięcy temu, pośród
mrozu i śnieżycy.
W małej chatce, która była ich schronieniem przez zimowe
miesiące, odnalazł spokojnego, kudłatego kucyka. Choć niepozorny,
ale zimą ocalił mu życie. A oni go porzucili, z konieczności odjechali
w pośpiechu... Tyle że zwierzak bez trudu zerwał cienki sznurek,
którym był przywiązany do żłobu zbudowanego w przybudówce
domku i kiedy teraz, wiosną, pojawił się Will, najspokojniej w świecie
skubał świeżą trawę na polanie.
Wyrwij spoglądał z umiarkowanym zdziwieniem na swego pana.
Bo ten, rozsupławszy przywieziony ze skandyjskiej stolicy woreczek
owsa, wyjaśniał własnemu przyjacielowi, że przywożą prezent dla
kucyka. Wyrwij, jako żywo, nic o jakimś tam obcym kucyku dotąd nie
wiedział. Will poklepał ulubieńca po pysku.
- Zasłużył. - Zwiadowczy konik, słysząc takie wyjaśnienie,
zapewne wzruszyłby ramionami, gdyby oczywiście posiadał ramiona.
Niech będzie, może i obcy kucyk zasłużył na owies, ale to w niczym
nie zmieniało faktu, że na widok smakowitego pokarmu Wyrwijowi
ślinka napływała do pyska. Gdy kucyk spożył owies, Will trzymając
go za wodze, na powrót dosiadł Wyrwija i odprowadził zwierzaka do
Hallasholm. Następnie, pilnując się, by nikt nie zauważył, postawił go
w stajni Eraka.
Wieczorem, w wigilię wyjazdu, Erak wydał pożegnalne
przyjęcie na cześć Aralueńczyków. Skandianie nie kryli swego
podziwu i wdzięczności dla cudzoziemców, którzy zdziałali tak wiele
w obronie ich kraju. Szczególnymi względami darzyli Evanlyn,
wznosili nieustanne toasty za jej odwagę i poświęcenie. Zachowali w
pamięci zarówno złowrogie ślubowanie Ragnaka, jak i fakt, że mimo
wszelkich przeszkód dziewczyna wykazała się wielką determinacją,
kierując do końca bitwy ostrzałem wrogich sił, nawet gdy zbliżający
się napastnicy zagrozili bezpośrednio jej życiu. Zasiadający przy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl