[ Pobierz całość w formacie PDF ]
być mo\e nie są całkiem bezpodstawne. Spojrzała na swoje odbicie w szybie:
niedu\a, niezbyt zwracająca na siebie uwagę, ale w gruncie rzeczy miła osóbka.
Do wyjazdu z Nowego Jorku nie widziała się ju\ więcej z Morganem.
Następnego dnia rano dostała bilet pierwszej klasy do Londynu wraz z informacją,
z kim w firmie powinna się spotkać, \eby podpisać umowę o pracę. Teraz
wiedziała, \e od tej chwili jej \ycie całkowicie się zmieniła.
Mam nadzieję, \e wiesz, co robisz powiedziała Jenny w przeddzień wyjazdu
siostry. Była w wyśmienitym humorze, bo właśnie odwiedził ją Rickie i przyniósł
jej pęk polnych kwiatów.
Nie wybieram się na Księ\yc odpowiedziała Gracie. Poza tym, nie mam
nic do stracenia. Mam dwadzieścia pięć lat i zamierzam wyrwać się z rutyny, w
której tkwię od kilku lat.
Nie mam nic przeciwko temu, o ile nie wrócisz do roli troskliwej starszej
siostry po moim wyjściu ze szpitala.
Jestem twoją starszą siostrą, czy tego chcesz, czy nie. Nie dziw się, \e się o
ciebie niepokoję. Posłuchaj, a mo\e pochwalisz mi się tą swoją najnowszą
zdobyczą! Wiedziała, \e to odwróci uwagę Jenny. Rzeczywiście, przez następne
pół godziny opowiadała jej o Rickiem.
W Londynie wszystko poszło jak po maśle. Pan Collins zmartwił się, \e Gracie
od nich odchodzi, ale, biorąc pod uwagę szczególne warunki nowej pracy, nie robił
jej \adnych trudności.
W sprawie mieszkania dała ogłoszenie do gazety i ju\ następnego dnia
wynajęła je dwóm studentom ekonomii.
Pod koniec pobytu w Londynie Gracie czuła narastające podniecenie. Była ju\
spakowana i siedziała właśnie na walizce zastanawiając się, czy ju\ wszystko
pozałatwiała, kiedy zadzwonił dzwonek.
Otworzyła drzwi, spodziewając się sąsiadki, która obiecała wpaść na
po\egnalną kawę. Przed nią stał Morgan. Zaskoczona Gracie patrzyła na
muskularne ciało i rozbawione, szare oczy.
Dzień dobry powiedziała, uświadamiając sobie, \e jest ubrana w wytarte
d\insy i starą, bawełnianą koszulkę. Co pan tu robi?
Czy tak wygląda pani entuzjastyczna reakcja na widok przyszłego szefa?
Mogę wejść? Oparł się o framugę drzwi i przyglądał jej się z rozbawieniem.
Gracie wpuściła go do środka. Morgan ze swoją potę\ną postacią wyglądał jak
olbrzym w jej mieszkaniu. Teraz zdawało się jeszcze mniejsze ni\ zwykle.
Co pan tu robi? spytała ponownie, zamykając drzwi i wchodząc za nim do
pokoju.
Skoro mamy razem pracować, myślę, \e byłoby lepiej, gdybyśmy mówili
sobie po imieniu, Gracie zaproponował, ignorując jej pytanie.
Gracie zarumieniła się, ale na znak zgody skinęła głową.
Mo\e nie pamiętasz, ale byliśmy przecie\ umówieni dodał z uśmiechem.
Przyglądała mu się z zaskoczonym wyrazem twarzy. Nareszcie przypomniała
sobie, \e przecie\ mówił coś o wspólnych zakupach.
Przykro mi powiedziała, chocia\ naprawdę nie było jej wcale przykro.
Całkiem o tym zapomniałam, a teraz jest ju\ naprawdę za pózno. Mam jeszcze do
załatwienia kilka spraw, więc...
Zrobiło jej się nieswojo. Morgan wcią\ przyglądał się jej uwa\nie, a ona nie
czuła się najlepiej w tym swobodnym, domowym stroju. Jeśli kiedyś wyra\ał się
sceptycznie o jej ubraniu, to teraz musiał czuć po prostu niesmak.
Jakie to sprawy? spytał, wcią\ rozglądając się po pokoju.
Ró\ne odpowiedziała zirytowana. Muszę tu jeszcze trochę posprzątać, umyć
lodówkę. Nie chcę, \eby mieszkanie wyglądało jak pobojowisko.
Będziesz miała na to dosyć czasu wieczorem. Teraz idziemy do Harrodsa.
Nie stać mnie, \eby kupić tam choćby chusteczkę do nosa! wykrzyknęła
oburzona Gracie.
Ja płacę. Traktuj to jako fundusz reprezentacyjny.
Nie zamierzam przyjmować od ciebie pieniędzy na ubrania! zawołała,
odsuwając się o krok dalej.
Tracisz tylko czas, kłócąc się ze mną powiedział leniwie. A poza tym,
skoro dla mnie pracujesz, byłoby mi miło, gdybyś była uprzejma pohamować nieco
swój temperament. Czy wiesz, co powiedzieliby ludzie, gdyby nas teraz usłyszeli?
Pomyśleliby, \e nie chcę, \ebyś mi kupował ubrania!
Pomyśleliby, \e jesteś moją kochanką. Sekretarki nigdy nie podnoszą głosu,
kiedy rozmawiają ze swoim pracodawcą.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]