[ Pobierz całość w formacie PDF ]

To nas zabije! Nie pojmujesz tego? W ciągu dwóch pokoleń Imperium rozłoży się jak zgniły trup.
Którym, po prawdzie, już jest. Generale, na Boga, pomyśl choć przez chwilę! Pomyśl! Co ty najlepszego
robisz? Ptak jest nam potrzebny! Liga jest nam potrzebna! Daj im ziemię, daj dostęp do surowców,
otwórz linie kredytowe...! Generale! Nie, to bez sensu... Ty nie jesteś w stanie zrozumieć. Nie potrafisz
przestawić swych myśli; żadna nowa koncepcja nie ma do ciebie dostępu, rozumujesz tymi samymi
sztywnymi algorytmami, co przed setkami lat. Jesteś stary, wiem, jesteś stary, ale przecież starość nie
oznacza głupoty, tym bardziej, że ty właściwie się nie starzejesz  dlaczego zatem nie jesteś w stanie
przyswoić sobie żadnych nowych idei, zrewidować choć odrobinę swój punkt widzenia, pozwolić
wpłynąć na siebie epoce? Przecież gdy formowałeś Armię Zero okazałeś elastyczność na tyle, by
podporządkować się nowym strategiom wojen urwickich; choć, w istocie, kiedy to było, wieki temu. Ale
potem  jakby ci ktoś umysł zamroził. Potrafisz tylko piętrzyć zaklęcia, doskonalić te swoje czary. Ale
zrozumieć świat  to przekracza twoje zdolności...! Generale! Zdobądz się choć raz na ten wysiłek! Nie
gub Imperium! ...Ale widzę, że jak do ściany. Stary matoł. A ciesz się, ciesz, skurwysynu jeden, zdrajców
złapałeś, o tak, zdrajców, zdrajców, następny tryumf niezłomnego %7łelaznego Generała, honor i krew,
sztandary, hymny, hurra, urwici, Bóg pobłogosławi, dalejże, w imię Generała, za Imperium, a jakże, krew
i pioruny  zapluwał się Birzinni  honor ponad wszystko, nie ustąpimy ni kroku, kto nie z nami, ten
przeciw nam, a co, bić ich, bić, łby im poucinać, wyrżnąć draniów dla ojczyzny ukochanej, wy idioci, wy
debile, patrioci z kurnych chat, wy kretyni...
 Sami tu, widzę, bohaterowie i męczennicy  mruknął %7łelazny Generał, po czym zamroził krtań
Birzinniego.
Wstał. Policzył do trzech. Wyszedł na balkon.
Niebo wybuchnęło Generałem. Zmiótł gwiazdy, księżyce, chmury. Był tylko on. Wielka, kanciasta postać
w nibyurwickiej zbroi; smok metalu i płótna na tle kosmosu. Gdy otworzył usta, od siły jego słów
strącało liście z drzew.
 Havrańczycy! Obywatele Imperium! Skończyły się rządy zdrajców! Spiskowcy wpadli w ręce
sprawiedliwości i nie minie ich kara!
Birzinni, zgięty polami psychokinetycznymi w pół, na kolanach, z rękoma ściągniętymi za plecy, wpełzł
na balkon. %7łelazny Generał złapał go za włosy i szarpnął głowę wzwyż, by ukazać na ponadmiejskim
niebie oblicze byłego pierwszego ministra. Birzinni wykrzywiał twarz w grymasie bezsilnej wściekłości,
szczerzył zaciśnięte zęby, mrużył wilczo oczy.
%7łarny czekał aż ulice zapełniły się mieszkańcami. Odczekał jeszcze chwilę dla spóznionych w innych
miastach, których reakcji nie znał.
 Oto zdrajca! Oto morderca króla Bogumiła!
Lud zaryczał.
 Co mam uczynić z królobójcą? Czy godzi się darować mu życie?
Lud zaryczał. Słów wykrzyczanych nie dało się rozpoznać, ale intencja była oczywista.
Generał uniósł lewą dłoń. Wystrzeliła zeń klinga oślepiającej bieli  niebo zapłonęło blaskiem
przewyższającym słoneczny, Czurma zamieniła się w labirynt światła i cienia. Generał machnął ręką i
odciął głowę Birzinniego. Klinga zniknęła. Oślepieni, dopiero po chwili ujrzeli wzniesiony w prawej
dłoni %7łarnego czerep; pomimo skauteryzowania ogniem magicznego ostrza, ciekła zeń krew. %7łelazny
Generał stał w bezruchu z ręką w górze. Szara statua. Krew kapała.
Lud znowu ryczał.
 Zmierć wszystkim wrogom Imperium!  krzyknął %7łarny.
 Zmieeeeeeerć!!
 Zmierć Ptakowi!
 Zmieeeeeeerć!!
 Jam jest %7łelazny Generał, ostatni z Warzhadów!  Odrzucił precz głowę Birzinniego. Z wnętrza
komnaty wyfrunęła korona i czerwono-złoty płaszcz. Korona opadła wolno na skronie %7łarnego, płaszcz
zapiął się na jego zbroi, spłynął po nieboskłonie miękkimi fałdami.  Zetrę nieprzyjaciół! Odzyskam
ziemie! Przywrócę czasy dawnej chwały! Na mój honor przysięgam!!
Lud ryczał.
Jacek Dukaj
wrzesień 1996  sierpień 1997 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl