[ Pobierz całość w formacie PDF ]
i straszniejszym, że gmerać się będzie, i to ostrymi narzędziami, w najważniejszym, w
potocznym pojęciu, narządzie.
Zresztą, może już nie trzeba ciągle podkreślać tej dziwności? Przecież w IPolsce operuje
się serca od wielu lat, a na świede blisko lat osiemdziesiąt. Więc to, co jeszcze czasem
wydaje się rewelacyjną nowością i dziwnością, weszło po prostu do zwyczajnej praktyki dość
dalwno. I wcale nie uchodzi za niebezpieczniejsze od zabiegów w jamie brzusznej, do
których ludzie zdążyli się przyzwyczaić. A jednak przemiany świadomości to znana
prawda postępują znacznie wolniej niż rewelacje nauki.
Operacje serca bywają w wielu wypadkach jedynym ratunkiem dla osób beznadziejnie
przykutych do łóżka, wykluczonych chorobą z normalnego życia. W Polsce wegetuje
podobno kilkadziesiąt tysięcy takich osób, które powinny poddać się zabiegom na sercu. W
tym momencie trzeba wtrącić, że chodzi tu oczywiście nie
o ludzi umierających, którym przydałaby się wymiana serca, lecz o chorych z wadami
wrodzonymi i nabytymi, a takim zabieg przywraca zdrowie w siedemdziesięciu wypadkach
na sto. W dwudziestu dalszych daje wyrazne polepszenie. Czyli w sumie szanisa dziewięć-
dziesięcioprocentowa. W porównaniu z prawdopodobieństwem wygrania w toto-lotka
właściwie pewność.
Tylko że przy obecnym tempie Zgłaszania się chorych, jak obliczył mi jeden z chirurgów,
trzeba by około stu, a nawet stu pięćdziesięciu lat, aby wszystkich wyleczyć. W ośródkach
warszawskim, poznańskim, łódzkim i wrocławskim, a także i w innych przeprowadza się
kilkaset zabiegów rocznie. W latach 1955 1965 było jedynie tysiąc siedemset
commissurotomii, czyli chirurgicznego rozszerzania ¿bliznowaciaÅ‚ych zastawek sercowych.
Tysiąc siedemset na osiemdziesiąt tysięcy potrzebujących.
Jest to głównie wina obaw i nieświadomości albo raczej niepełnej świadomości zarówno
'lekarzy, jak i pacjentów. Nie doceniają chirurgii. Nie tylko u nas. Dziesięć milionów
Amerykanów cierpi na choroby serca, półtora miliona wykazuje znaczne zmiany zastawkowe
poddaje się operacjom mały procent. W Anglii sto tysięcy ma chore zastawki. Z tego
Osiemdziesiąt tysięcy powinno się operować.
Obok humanitarnego istnieje jeszcze jeden aspekt tej sprawy straty materialne. Polskie
statystyki podają, że ponad czterdzieści procent rencistów to tak zwani inwalidzi sercowo-
krążeniowi. Znaczny ich odsetek to ci z zastawkami. Co najmniej jeden miliard złotych
obciąża rocznie budżet państwa na wydatki dla tego typu chorych. .Miliard tyle kosztują
nas chore iserca, które w dużym procencie dałoby się uzdrowić.
Mit o wyjątkowości serca upadł, stało się to w stosunkowo krótkim odcinku czasu, za
krótkim widać aby ludzie do tego upadku zdążyli się w pełni przyzwyczaić.'
W dodatku upadkowi mitu towarzyszyły zjawiska
o bardzo podejrzanej randze moralnej. Niektórych chirurgów .poczęto podejrzewać o
handel lub o udział w handlu żywymi (sercami. Afera tego typu wybuchła
we Francji i szybko słuch o niej zaginął została1 zatuszowana. W przypadku wymiany serc
istnieje bezwzględna potrzeba przeszczepiania tylko organów żywych. W powszechnym
mniemaniu człowiek, któremu serce zamarło, jdst trupem. Badania szczegółowe, doko-
nywane za pomocą niezwykle precyzyjnej aparatury, wykazały niezbicie, że zaprzestanie
akcji serca nie oznacza jeszcze śmierci człowieka. Następuje ona podobno dopiero wówczas,
gdy zajdą nieodwracalne zmiany w mózgu. Powstaje pytanie: czy tych, od których pobrano
żywe serca, alby je wszczepić innym, nie dało się uratować? Czy metody stwierdzania
śmierci są już w pełni ustalone?
Poza tym jakież tu pole do nadużyć. Każda nowość jest niezwykle droga, kosztowna.
Ceny zabiegów na sercu są wprost zawrotne idą w grube tysiące dolarów. Warto więc w
tym wypadku zabiegać o towar , płacić za niego słono, ukrywać prawdę o życiu i śmierci.
Dlatego operacje przeszczepiania serc podzieliły lekarzy i laików na dwa wrogie obozy i
wezwały na pomoc prawo z jego całą bezsilnością w stosunku do nowych, nie znanych
dotychczas zjawisk.
Prawo bazuje na tym, co się już stało, co działo się wielokrotnie; nauka wybiega daleko w
przyszłość, w Sprawy bez precedensu. I jak tu znalezć wspólny język#.: 1
Operacje przeszczepiania serca wydobyły jednak na światło dzienne stary, odwieczny
problem, i poddały go pod dyskusję publiczną, dyskusję, której rozstrzygnięcia nie widać
dotÄ…d, bo nie wiadomo, czy w ogóle jakieÅ› rozstrzygniÄ™cie jest możliwe. K^£^ czÅ‚owiek jest
inny i zawsze będą ludzie zdolniejsi i mniej zdolni,
o szerszej i węższej wiedzy. W medycynie ten problem zamyka się w pytaniu: jak sprawić,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]