[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w nowe, ładowane od tyłu strzelby Sharps?
- Nie, ale chciałbym, żeby tak było. Dużo się o nich mówi, dużo obiecuje, ale tak
naprawdę to armia ma ich bardzo niewiele.
- Czy to dobra broń?
- Najlepsza. Jest wprawdzie zbyt nieporęczna, by używać jej w kawalerii, ale w
piechocie doskonale zdaje egzamin. Dobry żołnierz może wystrzelić sześć do siedmiu razy na
minutę.
- To już jest coś - powiedział pułkownik, nie będąc jednak zbytnio pod wrażeniem
słów porucznika. Otworzył skrzynkę i włożył rękę do środka. - W takim razie co by pan
powiedział, poruczniku, gdyby broń miała rozmiary niewiele większe od rewolweru i mogła
oddać ponad dziesięć strzałów, tyle że na sekundę?
Porucznik, zaglądając do skrzynki, powiedział stłumionym głosem:
- Gdyby taka broń naprawdę istniała, wojna wyglądałaby zupełnie inaczej.
McCulloch zacisnął dłonie na stalowym pistolecie maszynowym.
- Mały, brzydki, śmiercionośny - powiedział: - Razem z łożyskiem ma długość tylko
dwudziestu cali i waży sześć i pół funta. Ta metalowa puszka zawiera trzydzieści dwa naboje.
Wkłada się ją tutaj, w ten pojemnik. Teraz zademonstruję panu, jak to działa. Odciąga się
gałkę do końca, aż zaskoczy i to jest wszystko, co trzeba zrobić; reszta należy do pistoletu.
Zacznie strzelać, kiedy się pociągnie za spust, a kiedy chcemy przerwać ogień, po prostu go
puszczamy. Można tak robić, dopóki nie skończy się amunicja w puszce. Wtedy po prostu
wkłada się nową. %7łołnierze będą ze sobą nosić dziesiątki takich puszek. Teraz proszę
spojrzeć, jak działa. McCulloch ułożył broń na wysokości talii i pociągnął za spust. Pistolet
zaterkotał, wyrzucając z siebie grad kuł skierowanych na drzewa i porośniętą trawą skarpę.
Rozległ się szelest opadających liści i gałęzi. Po chwili spadł z łoskotem duży konar drzewa.
Kiedy pułkownik przestał strzelać, w ich uszach dudniło jeszcze echo tego dzwięku. Trzask i
pusta puszka na naboje spadla na ziemię; kolejny trzask - i broń ponownie była gotowa do
strzału. Pułkownik odwrócił się i podał pistolet kawalerzyście.
- Trzeba mocno trzymać. Odrzut jest słaby, ale podnosi lufę na prawo do góry.
Powinno się więc strzelać krótkimi seriami, żeby lufa wracała na swoje miejsce.
Porucznik wziął pistolet, czując chłód magazynka i ciepło krótkiej lufy. Podniósł broń
na wysokość ramienia, spojrzał przez przyrząd celowniczy i pociągnął za spust. Rozległo się
głośne dudnienie, świst ołowianych kuł i szelest opadającego na ziemię deszczu łusek. Kiedy
magazynek się wyczerpał, oficer spojrzał szeroko otwartymi oczami na pistolet i na
pułkownika.
- To... to jest nieprawdopodobne. Nigdy nie wyobrażałem sobie czegoś takiego...
Jeden żołnierz ma siłę rażenia całego oddziału!
- Może również strzelać z konia, nacierając na przeciwnika. Przyrząd celowniczy
umożliwi celny strzał z odległości kilkuset jardów, ale nie jest potrzebny, gdyż pistolet pryska
kulami jak wodą z węża. Wystarczy przesunąć ręką w prawo i w lewo i wróg jest pokonany.
Ten pistolet nazywa się... Nazywa się Zwycięstwo!
- Naprawdę przyniesie zwycięstwo - powiedział rozentuzjazmowany porucznik. - To
całkowicie zmieni rolę kawalerii, która stanie się główną siłą uderzenia nowej armii. To
umożliwi błyskawiczne zwycięskie wojny, w których przeciwnik poniesie ogromne straty. Z
tą bronią kawaleria zada przeciwnikowi śmiertelny cios. Dopaść, zniszczyć i iść dalej,
pozostawiając piechocie zadanie oczyszczenia pola z trupów. Ale jak to działa? Jak to jest
zrobione? Nigdy niczego nie słyszałem o tej broni, nawet najmniejszej pogłoski.
- To dlatego, że tajemnicę zna tylko kilku prawdziwych przyjaciół Południa. Robię te
pistolety sam, w mojej fabryce w Richmond. Mało kto wie, że produkuję tam broń, gdyż nie
sposób do tego dojść, patrząc na poszczególne części. Całość składana jest w tajemnicy.
Produkuję również naboje, bo bez ich zapasu Zwycięstwo byłoby tylko kupą żelastwa. Z
nabojami to prawdziwe zwycięstwo! - McCulloch włożył kciuk w otwór magazynka, wyjął
nabój i podał porucznikowi. - Krótki, ale solidny. Pocisk waży sto piętnaście gramów, a
ładunek prochu sześć. Auska wykonana jest ze specjalnie obrabianego i kształtowanego na
angielskich maszynach mosiądzu. Kapiszon zawiera taki sam piorunian jak nabój do
rewolweru, ale na tym się kończy podobieństwo, gdyż nabój nie jest wkładany czy wyciągany
ręcznie, lecz jest znacznie mniejszy i iglica zawsze trafia we właściwe miejsce. Auska [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl