[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pogładził ją po głowie.
Starł wilgotne ślady łez z jej policzków.
- Zawsze cię kochałem, Mayu - rzekł ciepło. -A teraz, jak już
wiem, że i ty mnie kochasz, na pewno nie pozwolę ci odejść.
- Obiecujesz? - zapytała ujęta jego czułością.
- Obiecuję - szepnął i pocałował ją w usta. Pocałunek był długi i
głęboki. Włożyli w niego wszystkie przepełniające ich uczucia. Po raz
pierwszy całowali się, wiedząc, że robią to ze wzajemnej miłości. %7łe
odtąd będą już zawsze razem.
122
Anula
ous
l
a
and
c
s
Długo nie mogli potem złapać tchu.
Wsparła dłoń o jego pierś, a on otoczył ramieniem jej kibić.
- Podczas niedzielnego obiadu ogłosimy rodzinie nasze
zaręczyny, dobrze? - zapytał, całując ją w czułe miejsce za uchem.
- Dobrze. Ale jak myślisz, jak oni to przyjmą? -spytała z nutą
niepokoju.
Creed spojrzał na nią uważnie.
- Na pewno będą zdziwieni, ale to Fortune'owie Zniosą
wszystko. Sądzę zresztą, że wbrew temu, co ludzie o nas gadają,
ucieszą się z naszego szczęścia.
- Też tak uważani - przyznała. - Wiesz, nie mogę się doczekać,
kiedy im o wszystkim powiemy.
Objął ją i popchnął w stronę łóżka.
- Ja też nie mogę się doczekać - szepnął. - Ale do niedzieli jest
jeszcze parę dni, a łóżko tuż, tuż, i możemy ten fakt świetnie
wykorzystać.
- Oczywiście - potwierdziła z powagą, którą z trudem
zachowała, bo radość wypełniała jej duszę.
I uświadomiła sobie, że przebyła wyboistą drogę, pełną wyrw i
zasadzek, by w końcu dostać to, o czym zawsze marzyła.
Była nieprawdopodobnie, szaleńczo szczęśliwa i wiedziała, że to
szczęście będzie trwać. Zawsze.
123
Anula
ous
l
a
and
c
s
EPILOG
Rok pózniej
- Wznoszę toast! Na zdrowie! - powiedział Creed zręcznie
napełniwszy szampanem kieliszki. - Ty nie kochanie - uśmiechnął się
ciepło do Mai. - Dla ciebie mam poncz.
Pochylił się i pocałował ją w czoło, dotykając całkiem już
dużego brzuszka żony.
Cieszył się. Co noc przemawiał czule do większe go z każdym
dniem maleństwa.
Ilekroć Maya narzekała, że jest taka gruba i że już się nie mieści
w żadną spódnicę, powtarzał jej, jaka jest piękna, i przypominał, że
niebawem, za parę ty godni, dziecko wynagrodzi jej wszelkie
niedogodności, jakie musiała znosić.
Nie mogła się doczekać.
Bała się. Dręczył ją niepokój, ale zarazem był bardzo szczęśliwa.
Dziecko będzie świadectwem miłości, jaką żywiła do Creeda, i na
pewno odziedziczy najlepsze cechy ich obojga.
Pobrali się przed niespełna rokiem i tak jak Creed przewidywał,
od chwili ich zaręczyn nie było dnia, by prasa nie pisała na ich temat.
Lecz wbrew jego przewidywaniom żaden skandal z tego nie wyniknął.
Niektóre pisma i gazety próbowały siać zamęt, że niby młodzi są
rodzeństwem, ale gdy ustalono, że nie ma między nimi więzów krwi i
łączy ich jedynie powinowactwo, sprawa ucichła.
124
Anula
ous
l
a
and
c
s
Prawdę mówiąc, od czasu, kiedy świat się dowiedział, że Nash i
Patricia pozostają w nielegalnym związku, rodzina Fortuneów
przywykła już do ludzkich złośliwości i nie przejmowała się tym, co
inni mówią na ich temat.
Maya i Creed mieli wspaniałe, choć w pośpiechu
przygotowywane wesele, a w podróż poślubną udali się na Jamajkę.
I ku ich radości tam właśnie zaszła w ciążę.
Czekali teraz na przyjście na świat dziecka.
- Za tatę i Patricię! - mówił Creed z uniesionym w dłoni
kieliszkiem, przerywając tok myśli żony. -I żebyś była zawsze
szczęśliwa, Patricio, tak jak dziś, i żeby równie szczęśliwe i trwałe
było wasze małżeństwo.
Wśród obecnych przebiegł szmer. Wszyscy zdawali sobie
sprawę z wagi sytuacji.
Ojciec Mai, Wilton Blackstone, za popełnione nadużycia znalazł
się w więzieniu i w efekcie udzielił Patricii zgody na rozwód.
Niebawem Patricia i Nash zaczęli rozmawiać o ślubie i
zalegalizowaniu trwającego już od lat związku.
Owe wydarzenia były na ustach wszystkich mieszkańców Sioux
Falls. Przyćmiły nawet ślub Creeda i Mai, który zgromadził tłumy
ludzi.
Lecz zarówno Patricia, jak i Nash nie chcieli hucznego wesela.
Listę gości ograniczyli do rodziny i paru przyjaciół.
W dużym pokoju zgromadziła się już tylko bliska rodzina, by
uczcić zaślubiny.
125
Anula
ous
l
a
and
c
s
Byli tu oczywiście Case i Gina i ich półroczny synek Give.
Dziecko budziło zachwyt Mai, która nie mogła się doczekać, kiedy
utuli własne w ramionach.
Wśród najbliższych znalezli się także Skylar i Zack z
dziewięciomiesięczną córeczką Amandą. Przyjechali do dziadków z
Nowej Zelandii, gdzie się osiedlili.
Max i Diana przylecieli z Australii. Wspomnieli przy okazji, że
ich rodzina także się niebawem po większy
- Na zdrowie! Sto lat! - zawtórowali Creedowi wszyscy obecni.
Patricia śmiała się, unosząc kieliszek, podczas gdy mała Amanda
wyciągała do niej rączki. Skylar podała córkę babci.
Maya bardzo pragnęła, by matka mogła już wziąć na ręce swoje
własne wnuczę. Z radością obserwowała roześmianą twarz Patricii.
Eliza, której ciąża była już widoczna, chrząknęła znacząco i
postąpiła krok do przodu. Reese stał obok niej z dziwnym uśmiechem
na ustach. Wszyscy spojrzeli w ich stronę.
- Nie wiem, czy to odpowiednia pora - zaczęła Eliza - ale oboje z
Reesem chcielibyśmy was powiadomić...
Wciąż się uśmiechając, spojrzała na męża. A on podniósł jej
rękę do ust, chcąc najwyrazniej dokończyć rozpoczęte przez nią
zdanie.
Mówił niskim opanowanym głosem, ale jego oczy wyrażały
bezmiar szczęścia:
[ Pobierz całość w formacie PDF ]