[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Jennifer była zaszokowana.
- Kto ci powiedział? Było coś w gazecie?
- Josh dzwonił do nas z rana.
- Josh? - Jennifer starała się zachować równowagę. - Dlaczego
miałby do ciebie dzwonić?
- Cały czas do mnie dzwoni.
Jennifer była pewna, że wyczuła nutę triumfu w głosie Rose.
- Dlaczego?
- A dlaczego nie? Dzwoni do mnie dwa razy w tygodniu od lat. -
Rose była zachwycona reakcją Jennifer. - Czasami do nas
przychodzi. Nie widzieliśmy z ojcem jego mieszkania, bo nie
jezdzimy często do miasta, ale bywaliśmy u niego, gdy mieszkał w
Alpine, jak jeszcze żyła Laura. Co to był za dom!
- Pojechałaś do niego do domu?
- Dlaczego jesteś taka zdziwiona? Zawsze był dla mnie jak trzecie
dziecko.
Jennifer była więcej niż zdziwiona. Była zmieszana, zła, że matka
ustanowiła zażyłość z Joshem, żeby ją ukarać, że go odrzuciła.
Była urażona obłudnym tonem matki. Rose za wszelką cenę chciała
postawić na swoim. Uważała, że wie lepiej, co jest dobre dla
Jennifer, nie akceptując jej zdania.
- Nie mogę w to uwierzyć.
- A w co tu nie wierzyć. Laura była wspaniałą dziewczyną. Kiedy
nas zapraszała, zawsze tam szliśmy i zawsze świetnie się
bawiliśmy. A jaką była gospodynią. Co za kucharka. Ciągle nie mogę
się pogodzić z tym, że odeszła.
Raz jeszcze kusiło ją, żeby powiedzieć Rose, że spędziła noc z
Joshem, ale nie dlatego, że chciała rady.
- To było nie w porządku. Ja i Josh byliśmy zaręczeni. Chodzić do
niego i innej kobiety to było nielojalne. - Jennifer była
poruszona.
- Nie byłaś zaręczona i nie wyszłaś za niego.
Rose wreszcie zwróciła uwagę na reakcję Jennifer. Pomyślała, że
jeśli ich romans był już tylko historią, to Jennifer nie powinna
drażnić ta rozmowa o Joshu.
- Jeśli byłaś na tyle głupia, żeby go wyrzucić ze swojego życia,
to twój błąd i to nie znaczy, że ja też muszę być głupia i
wyrzucać go ze swojego.
- Nie wyrzuciłam go ze swojego życia. Nie byłam wtedy gotowa, aby
wyjść za mąż. Chciałam robić coś innego.
- Dobrze, i zrobiłaś to. A w tym czasie Josh ustatkował się,
ożenił i ma dwójkę pięknych dzieci.
Jennifer znów usłyszała echa przeszłości.
- Zawsze wyrzucasz mi, że to, co zrobiłam nie miało sensu. Wyszłam
za Charlesa. Zrobiłam karierę. Co w tym złego?
- Wcale nie mówię, że jest w tym coś złego.
- Ale do tego zmierzasz.
Rose oparła się łokciami na stole, żeby przybliżyć twarz do
Jennifer.
- Dobrze. Chcesz, żebym była szczera. Będę szczera. Myślę, że
dziecko byłoby dla ciebie dobrym rozwiązaniem, zanim się za bardzo
nie zestarzejesz.
Jennifer rozszerzyła oczy ze zdziwienia i musiała się powstrzymać,
żeby nie krzyknąć.
- Nie jestem za stara. Charles i ja czekamy.
- Na co? Na bociana?
- Zmieńmy temat.
Rose przesunęła się powolutku na koniec ławki.
- A o czym mamy rozmawiać? Nie chcesz mówić o bracie, nie
pozwalasz mi mówić o Joshu. Drażni cię rozmowa o twoim
małżeństwie. O czym chcesz dyskutować? O pogodzie? Jest pózno i
muszę wracać do sklepu.
Wstała i poszła po rachunek. Jennifer wyrwała jej go z rąk.
- Zwietnie, ja też mam dużo pracy.
Zakręciła się na pięcie i poszła do kasy. Nie słyszała komentarza
matki.
- Szkoda, że nie masz jej więcej.
Rozdział trzynasty
Znakiem zodiaku Josha były bliznięta i chociaż nie wierzył w
astrologię, był prawdziwym dzieckiem Merkurego. Dowcipny, obrotny,
spostrzegawczy, pełen energii i zmienny. Zmiany nastroju nie były
dla niego czymś nadzwyczajnym. Jeśli chodzi o Jennifer, kochał ją.
Teraz, siedząc przy biurku, czuł jej obecność i przypływ
pożądania. Walczył z tym. Przyszedł do biura, żeby uciec od tych
myśli. Jednakże ani masywne biurko, ani luksusowe wyposażenie
gabinetu nie poprawiło jego nastroju. Nadal zmagał się z
niepewnością i słabością. Wskrzeszał przeszłość. Znów myślał
obsesyjnie o tym, co ich kiedyś łączyło. Czyżby wspomnienia te
miały ich rozdzielić? Josh chciał być z Jennifer, ale dopóki ona
nie opuści Charlesa, jest to niemożliwe. Musiał tak zrobić. Był to
winien Jennifer, sobie i przede wszystkim Laurze.
Laura. Na początku zajęła się wystrojem jego biura, a pózniej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl