[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Mimi przymknęła oczy. Czekała na jego usta.
Hal opanował się, odsunął, położył dłoń na stole. Jednak nie odrywał
wzroku od Mimi, która cofnęła się zaskoczona. Jej pierś poruszała się
gwałtownie. Hal nie miał już żadnych wątpliwości, pragnęła go równie
mocno, jak on pragnął jej. Jednak nie mógł poddać się emocjom.
Długie miesiące ukrywał swoje uczucia przed światem, nauczył się być
silny. Musiał powstrzymać przemożną chęć wzięcia Mimi w ramiona i zrobił
60
R
L
T
to. Musiał się opanować, jeśli chciał doprowadzić do końca zbiórkę pieniędzy
na fundację. Odetchnął głęboko i odezwał się spokojnym głosem:
Chcę ci zadać jeszcze jedno pytanie, na które tylko ty znasz
odpowiedz. Gdy wyprostowała plecy i w milczeniu czekała, dokończył po
chwili: Kiedy uznasz, że nadeszła pora, by pokazać mi swoją kolekcję?
Mimi zrobiła wielkie oczy. Próbowała coś powiedzieć, ale nie potrafiła
wykrztusić słowa.
Hal pomyślał, że niezbyt zręcznie próbował zmienić temat.
Kolekcję? w końcu wymamrotała Mimi. Masz na myśli kolekcję
na nasz pokaz?
Hal skinął głową. Starał się skoncentrować na czymś konkretnym, co
pomogłoby mu zapomnieć, że znajduje się na wyciągnięcie ręki od kobiety,
której tak bardzo pragnie.
Katalog musi trafić do drukarni najpózniej we wtorek rano. Jego
głos zabrzmiał nienaturalnie głośno. Miałem nadzieję, że jutro zrobimy
zdjęcia dwóch brakujących sukni. Oczywiście, jeśli ci to pasuje.
Jutro? Mimi uniosła brwi. Ale gdzie? I co z modelkami?
Właśnie wracam z hotelu, jestem w kontakcie z Lolą i Fifi, mam
nadzieję, że będą nam pozować, ale byłoby dobrze, gdybym zobaczył te
suknie wcześniej.
Widział, jak Mimi zatrzepotała rzęsami i nerwowo poruszyła się na
krześle. Wyraz jej oczu przywiódł Halowi na myśl kolegów szykujących się
do skoku ze spadochronem, którego nie byli pewni, bo go nie sprawdzili. Bali
się, podobnie jak teraz Mimi. Mówiłaś, że suknie są gotowe. Jeśli nie,
przełożę sesję na poniedziałek, nie ma sprawy.
Jasne. Pokręciła głową. Nie w tym rzecz. Chodzi o to... Ciężko
westchnęła.
61
R
L
T
Mimi, o co chodzi? Hal pochylił się, uśmiechem próbował zachęcić
ją do mówienia.
Studenci pomagali mi w pracy nad innymi modelami, ale te dwie
suknie szyłam sama. Chciałam, żeby były perfekcyjne. Przez ostatnie
tygodnie każdą wolną chwilę poświęciłam na drobne przeróbki i poprawki.
To najlepsze kreacje, jakie kiedykolwiek zrobiłam.
Nie mogę się doczekać, by je...
No właśnie! wpadła mu w słowo i dodała niemal szeptem:
Będziesz pierwszą osobą, która je zobaczy. Dlatego tak bardzo się denerwuję.
Spojrzała na czubki drzew w sąsiednim ogrodzie. Wiem, że to idiotyczne,
ale nie potrafię się uwolnić od myśli o mojej włoskiej rodzinie. Fiorini
International tworzy najpiękniejsze kreacje wieczorowe na świecie, a ja
próbuję konkurować z nimi sama, pod własnym nazwiskiem, i niemal
fizycznie czuję na moich barkach ciężar tego wyzwania.
Dlatego nie chcesz wykorzystać nazwiska Fiorini na plakacie? %7łeby
uniknąć porównania? Mimi, prawda wcześniej czy pózniej wyjdzie na jaw, to
nieuniknione. Chyba zdajesz sobie z tego sprawę?
Pewnie masz rację odparła cicho, a potem dodała stanowczym, a
może tylko sztucznie stanowczym tonem: Ale chcę się sprawdzić bez
żadnego dodatkowego wsparcia, bez żadnej protekcji.
Hal był zaskoczony jej odwagą i uporem. Do tej pory zdawało mu się, że
wie wszystko o podejmowaniu ryzyka, jednak Mimi, choć wyczuwał w niej
strach, pokazała mu, że się myli. Zaimponowała mu. Szanował jej decyzję,
szanował jej uczucia. Nie zamierzał namawiać Mimi do zmiany zdania, nie
zamierzał też powtarzać, że wszystko będzie dobrze. Będzie albo nie będzie,
dopiero czas to pokaże, o czym wiedzieli oboje.
Tak powinien się zachować, i tak też się zachowa. A czego chciał?
62
R
L
T
Chwycić ją w ramiona i mocno przytulić, ale nie wolno mu było tego zrobić.
Zawsze bronił się przed poważnym zaangażowaniem uczuciowym. Teraz
tym bardziej musiał być silny.
Mimi wpatrywała się w niego w oczekiwaniu na odpowiedz.
W końcu Hal powiedział:
Rozumiem. Jeśli tak będzie łatwiej, po prostu opowiedz mi o tej
kolekcji albo pokaż rysunki. To wystarczy. Mogę zaczekać do jutra, aż
dziewczyny włożą sukienki.
Powoli podniosła głowę i spojrzała Halowi w oczy. W jej spojrzeniu
było coś tak przejmującego, że zaparło mu dech w piersi. Wyczytał w nim
zwątpienie, lęk i... wołanie o pomoc.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]