[ Pobierz całość w formacie PDF ]
facet, którymi dostarczał towar, powiedział, że mogę
ostatecznie płacić jakimiś cennymi przedmiotami.
- Mój zegar - przypomniałasobieKiley.
Obrzucił ją szybkim, zawstydzonymspojrzeniem.
- Nie chciał go wziąć. Powiedział, żebymprzynosił
mumałe rzeczy, jakzegarki i biżuterię. Nie wiedziałem,
jak go pani oddać, więc schowałemu siebie wszafie.
Jimwyprostował się i powiedział:
- Zwrócę gopani jutrozsamegorana, pannoSheri-
dan, jaktylko przyjdę wręczyć moją rezygnację z pracy.
- Nie ma mowy- sprzeciwił się Max. - Absolut-
nie się nie zgadzam, Jim. Podpisałeś z nami kontrakt
i nie mamzamiaru cię zwalniać.
Jimspojrzał naniegozniedowierzaniem.
- Przecież nie możesz chcieć, żebym nadal dla
ciebie pracował po tym, jak... - Wskazał bezradnie na
skuloną sylwetkę Davida.
janes+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
177
- Jesteś dokładnie tymsamymczłowiekiem, jakim
byłeś, zanimto się stało - powiedział Max.
- Ale David...
- Zrobił błąd, bardzo poważnybłąd, któryniestety
jest udziałemwielu młodych ludzi. Teraz najważniejsze
to pomóc mu się z tego wydobyć.
- Przepraszam, tato. -David zająknął się i spo-
jrzał w bok. - Nie zamierzałemnikogo skrzywdzić.
Chciałemprzestać brać, ale nie mogłem.
- Pomożemyci. - Ojciec objął go i przytulił do piersi.
- Matka i ja kochamycię i nie przestaniemykochać. Ra-
zemporadzimy sobie z tymproblemem. Chodzmy do
-domu, doktor Knowlton skieruje cię do odpowiedniej
kliniki na leczenie. Zapłacę za wszystko, co... zginęło
- zwrócił się do Maxa. -I wezmę jutro jego zwolnienie.
- Nałógtochoroba, Jim-powiedział łagodnieMax.
-I taknależytotraktować. DamyDavidowi urlopzdro-
wotny, akiedysię ztegowyliże, samzdecyduje, codalej.
- Nie - przestraszył się David. - Wtedy wszyscy
się dowiedzą...
- To może powiemy, że dostałeś niespodziewanie
doskonałą ofertę pracy, a ponieważ handel nie podoba
ci się aż tak, jak myślałeś, zdecydowałeś się z niej
skorzystać - zaproponowała Kiley. - Z pewnością
nie będziesz pierwszy, który odszedł. Wayland już
wręczył swoją rezygnację.
- Apózniej, gdybyś chciał wrócić, zawsze możesz
powiedzieć, że zmieniłeś zdanie - dodał Max, patrząc
z aprobatą na Kiley.
- Dziękuję, panie Winthrop - powiedział David.
- Bardzoprzepraszamzawszystko. Uporamsię ztym.
Naprawdę.
janes+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
178
- Oczywiście, że się uporasz - zapewniła go Kiley.
-Może napisałbyś z kliniki od czasu do czasu parę
słówdo Amada?
- Po tym, co zrobiłem? Nawet nie będzie chciał
o mnie słyszeć.
- Amad cię zrozumie. Wie, do czego narkotyki
potrafią doprowadzić człowieka. Widzi to na co dzień
wswoimsąsiedztwie.
- Alejagowykorzystałem.
- To prawda, lecz kiedysprawa wyszła na jaw, nie
pozwoliłeś zwalić na niego winy - przypomniała Ki-
ley. - Lojalność bardzo dużo znaczydla Amada.
- Niech mu pani powie... - David potrząsnął bez-
radnie głową. - Niechmupani powie, żeprzepraszam.
Jimujął syna za ramię i wyprowadził z gabinetu,
a za nimi wysunął się Acton.
- DobryBoże, chciałabym, żeby to był dwudziesty
drugi wiek - wybuchła Kiley.
- Co? - Max spojrzał na nią nie rozumiejącym
wzrokiem.
- Można by wysłać wszystkich tych drani żerując
cych na dzieciach na inną planetę, żeby się nawzajem
pozagryzali.
- Moja ty marzycielko. - Max otworzył ramiona
i Kiley bez namysłu rzuciła się w nie, opasując go
rękami i przytulając się do jego szerokiej piersi.
- Czuję się tak okropnie, Max - westchnęła bez-
radnie, czerpiąc pociechę z jego kojącej bliskości.
- Chciałam, naturalnie, udowodnić niewinność Ama-
da, ale żal mi tego chłopaka i jego rodziców.
- David się wyleczy - powiedział Max z mocą,
jakby samchciał wto wierzyć. - Aty miałaś ragę.
janes+anula
us
o
l
a
d
-
n
a
c
s
179
Jedyne, co można Amadowi zarzucić, to niewłaściwy
osąd przyjaciela. - Skrzywił się. - Ale ja popełniłem
tensambłąd. Anie mamjuż osiemnastu lat na swoje
usprawiedliwienie.
- Nie znałeś Amada takdobrze jak ja. Przynąj-
mniej możesz sobie pogratuiatowac, żeniedziałałeś
pochopnie i pod wpływememocji.
- Apropos. - Max spojrzał na jej podniesioną ku
niemu twarz.
- Tak?
- Zastanawiamsię właśnie, czymamwybrać emo-
cje, czy bardziej tradycyjne podejście. Kłopot wtym,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]