[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Ząb? Nic mi o tym nie mówiłaś. Dziewczynka uśmiechnęła się szeroko i
wytłumaczyła:
- Nie boli za bardzo, ale coś tam czuję, więc dzisiaj, wracając ze szkoły,
weszłam do pani doktor i zapytałam, czy mnie przyjmie. Powiedziała, żebym
przyszła dzisiaj. Mama zapłaci za wizytę, jak wróci.
Bronia zastanowiła się chwilę nad tym, co usłyszała, ale opowieść
dziewczynki brzmiała dosyć logicznie, zapytała więc tylko:
- Może chcesz, żebym z tobą poszła?
Julka podeszła do kobiety, objęła ją za szyję i ucałowała w oba policzki.
- Jestem już duża, nie boję się dentystki. Tym bardziej takiej sympatycznej
jak doktor Wesołowska.
To powiedziawszy, rzuciła krótkie To pa, będę po lekcji!" i pospiesznie
wyszła z mieszkania. Na klatce schodowej westchnęła głęboko i szybko zbiegła
schodami do piwnicy, otworzyła kluczem niewielki boks i zostawiła tam swoje
skrzypce, po czym popędziła na przystanek autobusowy, gdzie czekał już na
nią Aukasz.
Do centrum miasta było niedaleko, ale pózniej musieli ponad kwadrans
czekać na podmiejski autobus, którym jechali dosyć długo. Julka znała drogę.
Często pokonywała ją samochodem z rodzicami albo autobusem z panią
Bronią, z którą też czasami jezdziła z domu do miasta. W autobusie siedziała
milcząca i, przyglądając się widokom za oknem, wspominała wcześniejsze
podróże tą trasą. Nie odzywała się do Aukasza i chłopak chwilami zaczynał
żałować, że zgodził się na tę wyprawę. Sytuacja zmieniła się jednak, gdy dotarli
na miejsce. Dom, w którym mieszkała kiedyś z rodzicami, położony był mniej
więcej pół kilometra od przystanku. Dzieci szły szybkim krokiem, a Julka po
drodze opowiadała Aukaszowi o mijanych budynkach i ludziach, którzy w nich
mieszkali. Wreszcie po kilkunastu minutach dotarli do niedużego, ładnie
utrzymanego domu osłoniętego od frontu gęstym żywopłotem.
- To tutaj! - zawołała radośnie Julka i, zaniemówiwszy na chwila
zatrzymała się, patrząc we wskazanym przez siebie kierunku.
- Fajny dom - powiedział Aukasz, przyglądając się budynkowi przez
zamkniętą na kłódkę furtkę.
Julka westchnęła głęboko i przytaknęła:
- Cudowny!
Chłopak przyjrzał jej się ze współczuciem.
- Tęsknisz za nim? - zapytał.
- Uwielbiam to miejsce. Co noc śni mi się, że tu mieszkam.
Julka ruszyła wolno wzdłuż ogrodzenia, cały czas patrząc na dom. Aukasz
szedł za nią, nie wiedząc, po co tak maszerują. Na wszelki wypadek zapytał:
- Zamierzasz dzisiaj znowu się spóznić do domu?
- Nie, i dlatego musimy się pospieszyć. Za pół godziny mamy autobus,
chodz!
- Dokąd mam iść?
- Do środka. Wejdziemy przez garaż, mam zapasowy klucz. Dorobiłam go
już dawno, kiedy trzymałam tam rower. Rodzice zapomnieli, że go mam.
Aukasz złapał dziewczynę za rękę i krzyknął półgłosem:
- Julka, ty zwariowałaś!
Uwolniła się z jego uścisku i położyła palec na ustach, nakazując
milczenie.
- Cicho bądz, przejdziemy tędy! Tu brakuje sztachety, zmieścimy się...
Aukasz spojrzał poprzez sporą szparę w żywopłocie i zobaczył migające
czerwone światełko na ścianie domu.
- Co ty wyprawiasz, przecież tu jest alarm! Julka uspokajająco machnęła
ręką.
- Alarm nie działa od roku, bo coś popsuło się w centralce i rodzice już
tego nie naprawiali.
- Ale nowy właściciel... - Aukasz nie dawał za wygraną. Julka popatrzyła
na niego ze złością i syknęła:
- Jak się boisz, to poczekaj tutaj. Ja idę! - i zaczęła rozgarniać gałęzie
żywopłotu w miejscu, gdzie brakowało sztachety.
- Julka! - Aukasz krzyknął raz jeszcze, ale ona była już na terenie ogrodu.
- Cicho bądz! - rzuciła za siebie i pobiegła w kierunku garażu. Kiedy
Aukasz przedarł się przez krzaki, dziewczyny nie było już widać. Tylko lekko
uchylone drzwi garażu wskazywały, gdzie była teraz.
Aukasz przez chwilę błądził po wnętrzu domu, ale niedługo zobaczył
Julkę wychodzącą z kuchni.
- Ale będzie afera, jak nas tu ktoś znajdzie - powiedział zaniepokojony.
Julka wydęła wargi i zakomunikowała obrażonym głosem:
- Nikt nas nie znajdzie, a zresztą to mój dom! Aukasz spojrzał na nią,
niewiele rozumiejąc.
- Jak to twój? Przecież go sprzedaliście!
- Ja go nie sprzedawałam. Nikt mnie nawet nie zapytał, czy się na to
[ Pobierz całość w formacie PDF ]