[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głową. Co on tu w ogóle robi? I dlaczego ma opowiadać o sobie
tej dziewczynie?
 Moja matka umarła na śpiączkę cukrzycową  zaczął z wy-
raznym ociąganiem.  Nabawiła się infekcji, której nie dało się
opanować. Pewnej soboty nastąpiła zapaść. Tak, jak to widzę
teraz, potrzebny był jej antybiotyk podany dożylnie i insulina...
Nigdy nie dawała mi się dotknąć do swoich lekarstw, nie chcia-
ła, żebym myślał o niej jak o chorej, więc nie miałem pojęcia,
jak jej pomóc. Nie wiedziałem ani co, ani w jakiej dawce należy
jej podać, nie mówiąc o tym, że nie umiałem robić zastrzyków.
Mówił to wszystko znużonym głosem. Wiele kosztowało go
powracanie do tych spraw, przeżywanie wszystkiego na nowo.
 A wtedy...  przemógł się jednak i podjął swą opowieść 
wtedy nie było tu szpitala ani pielęgniarki. Był jedynie lekarz.
Lekarz, który nie przyszedł na czas. Kiedy wróciłem do domu,
matka znajdowała się w stanie śpiączki. Gdyby nie to, może
powiedziałaby mi, co mam zrobić. A tak...
 Obwiniasz za jej śmierć lekarza?
 Powinien był przyjść...
 Czy mam przez to rozumieć, że do końca życia będziesz pełnił
dyżur dwadzieścia cztery godziny na dobę, przez siedem dni w
tygodniu?
 Tak to można określić.  Uśmiechnął się smutno, lecz szybko
dodał:  Oczywiście nie zgłupiałem jeszcze do reszty, jestem w
122
końcu tylko człowiekiem. Raz na rok biorę urlop, zatrudniam
wtedy zastępców.
 Zastępców?
 Tak, dwóch zastępców.
 Dwóch zastępców, którzy zapewniają taką samą opiekę me-
dyczną jak ty jeden?
 No tak.
 To zrozumiale, nie potrafiłbyś znalezć głupca, który by przejął
wszystkie twoje obowiązki  stwierdziła Tessa.
 Wolno ci tak myśleć.
Usiadła powoli, a po chwili ułożyła się obok Mike a na wznak,
także z rękami skrzyżowanymi pod głową, i podobnie jak on,
utkwiła wzrok w zwisających gałęziach drzew.
 Niewykluczone, że ci się na coś przydam  zauważyła.
 Kiedy ja...
 Przyznaj, że mnie potrzebujesz  powtórzyła, nie zmieniając
pozycji.
 Jeżeli zostaniesz, nie będę musiał brać tak długiego urlopu.
 Jeżeli zostanę, nie od razu zapracujesz się na śmierć 
oświadczyła zdecydowanym tonem. Uniosła potem bosą nogę
do góry i oglądała przez chwilę swoje pomalowane paznokcie,
zupełnie tak, jakby studiowała dzieło sztuki.  No to jak? Przy-
znaj, że mnie potrzebujesz  nalegała.
 Przyznaję  mruknął niechętnie. Leżała zbyt blisko niego.
Rodziło to niepokój. A do tego te bose nogi...
 Potrzebny mi jest drugi lekarz, jeśli więc zostaniesz, będę ci
bardzo wdzięczny.
 Zostanę.  Usiadła, podpierając się z tyłu rękami. Patrzyła
teraz na Mike a z góry i była bardzo blisko niego.
 Rozumiem, potrzebna jestem Mike owi lekarzowi. Pytanie
tylko, czy potrzebuje mnie jako kobiety Mike mężczyzna?
 Ależ...
123
 Chcesz powiedzieć, że Mike lekarz nie istnieje jako mężczy-
zna?
 Skądże znowu  zaprotestował.
 Jednak nikt i nic nie może przeszkadzać Mike owi w pracy.
Czy nie mam racji?  spytała.  Po tym, co przydarzyło się kie-
dyś twojej matce, zrezygnowałeś z życia osobistego i coś mi się
wydaje, że boisz się, żebym nie odrywała cię od pracy i nie roz-
praszała twojej uwagi  ciągnęła, po czym z uśmiechem do-
tknęła palcem nosa Mike a.  Niech pan się tak bardzo nie boi,
panie doktorze. Kiedy tylko zajdzie potrzeba, będę z panem
ciężko pracować. Znam swoje obowiązki i jestem oddanym i
sumiennym lekarzem. Obraziłbyś mnie, gdybyś myślał inaczej 
dodała.
Patrzyły na niego roześmiane, zielone oczy, na które opadały
niesforne loki. Jej twarz była tak blisko...
Kobiety nie powinny się tak zachowywać. Nie jest przyjęte,
żeby rzucać się mężczyznie na szyję, myślał zupełnie oszoło-
miony. Ale to przecież nie jest jakaś tam zwyczajna kobieta,
tylko Tessa.
 Nigdy bym cię nie chciał obrazić  odezwał się cicho.
 Nic więc nie mów, leż cicho i pozwól, że ci przedstawię
dziewczynę, która zamierza stać się miłością twojego życia 
wyszeptała.  A jeśli nie domyślasz się jeszcze, o kim mówię, to
słuchaj uważnie. To właśnie ja.
Pochyliła głowę niżej i Mike poczuł na ustach jej pocałunek.
Czuł, jak gdzieś w jego sercu unosi się, a potem znika straszny
ciężar, z którego istnienia nie zdawał sobie dotąd sprawy. Przy-
sięgał sobie, że nigdy nie będzie kochał, nie miał jednak pojęcia,
czym jest miłość. Nie chciał się angażować, nie wiedział jednak,
jaką to niesie rozkosz.
Tulił ją mocno do siebie i nagle zapomniał o swym ślubowaniu.
O co mi w ogóle chodziło?  pytał sam siebie. Dlaczego nie
124
miałbym być sumiennym i dobrym lekarzem tylko dlatego, że
pokochałem kobietę?
Przecież to możliwe. I ja to udowodnię.
125
ROZDZIAA DZIEWITY
Następne tygodnie zdały mu się snem. Czuł, jak otwiera się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl