[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Mów, co chcesz, dam, co mogę.
Zaczął się targ między nimi. Mina, stojąc w ciemnym kącie, słuchała z natężoną uwagą.
Stanęło na grzywien tysiącu.
 Zlijcież zaraz do Poznania, aby wam je tu przywieziono, albo za granicę nie puścimy inaczej.
 A rycerskie słowo?
 Eh, eh! Słowo wiatr!  rozśmiał się Otyły.  Srebro na stół!
Wtem Mina niecierpliwa wyrwała się z kąta. Ujrzawszy ją, Henryk się rozśmiał, bo o niej pewnie
słyszeć musiał, i przypatrywał się ciekawie.
 Po grzywny do Poznania nie potrzeba!  zawołała.  Tysiąc grzywien znajdzie się w Lignicy dla
polskiego księcia.
Nie tłumacząc się więcej przystąpiła do swojego pana.
 Gotujcie się do drogi!  rzekła wesoło.  Do jutra rana ja okup zapłacę.
To mówiąc, chwyciła zasłonę53, pas ścisnęła i wybiegła, drzwi za sobą zamykając z hałasem.
Od rana dla wygody przeodziała się znów po kobiecemu i pięknie jej w tym było.
Henryk Otyły wstał.
 Szatan nie baba  rzekł  ale żeby w Lignicy dla was tysiąc grzywien znalazła, wierzyć mi się nie
chce.
53. Zasłona  chustka na głowę zasłaniająca zgodnie z ówczesnymi zwyczajami również część
twarzy.
46
ROZDZIAA VII
W ciągu niewielu godzin, które na zamku lignickim spędziła, Mina się już dobrze z ludzmi obeznała.
Ująć sobie potrafiła kilku z niemieckiej starszyzny, rozmówiła się z kasztelanem zamkowym, poznała
z ochmistrzem, dostała języka od Dorenowej.
Jak we wszystkich miastach polskich i polsko-niemieckich podostatkiem było i w Lignicy %7łydów,
którzy wszystkim, a najochotniej pieniędzmi handlowali. Na nich rachowała Mina, że za dobrą
lichwę, grzywny dla księcia dostanie.
Dorenowa wspomniała przed nią o bogatym Joelu, kasztelan jej mówił o możnym Judzie Levi. Na
zaimku znalazł się wojak usłużny, stary już zażyły tu niedołęga, który wisiał przy Rogatce, choć mu
się już na nic nie zdał, tylko do smagania nieposłusznej dworni54. Kulawy na jedną nogę, z okiem
wybitym, ale silny jeszcze Hans ofiarował się Minę do miasta wieść, pokazać dom Joela i
zaprowadzić do Judy. Z zaniku zszedłszy, powiódł ją krętymi uliczkami, w których gęsto stały dworki
różne, tak nieporządnie poustawiane, żeby tu bez przewodnika nikt nie trafił.
Uliczki pełne były błota i śmiecia, kałuż, przez które gdzieniegdzie rzucona kładka, chwiejąca się,
przeprowadzała na drugą stronę. Dworki wszystkie były z drzewa, tęgimi wy-sokimi parkanami
poobwodzone, bo żołdactwo dokazywało i broiło, musieli się więc miesz-czanie mieć na
ostrożności, dobre wrota stawić i parkany mocne.
Na maleńkich placykach widać było gdzieniegdzie szersze szopy z miejską wagą targową (miednicą),
z jatkami, przed którymi wisiały mięsa ćwierci, obuwie, pasy i odzieże. Na okiennicach wystających
nieco leżały chleby, stały misy i żywność wszelka. Spod nich wy-glądała czasem głowa starej baby
lub mężczyzna w czapce wysokiej. Uboga ludność snująca się z rzadka niewiele się strojem i
pozorem od wiejskiej różniła. W kilku szynkach piwnych i miodowych słychać było pobrzękującą
muzykę i okrzyki pijanych żołnierzy Niemców, któ-
rych tu pełno było wszędzie. Tych sporo, śpiewając, włóczyło się i w ulicach.
Kulawy Hans prowadził i prowadził tak daleko, że się aż sprzykrzyło niecierpliwej dziew-czynie,
ale co się obejrzała ku niemu, naprzód wskazywał i tak dowlekli się aż do dworku ku wałom
przypartego, ponad którym para drzew starych szeroko się rozpościerała. Tu parkany mocniejsze
jeszcze były niż po innych zagrodach, brama dębowa ciężka, furta i okno nad nią jak po zamkach.
Zakołatał Hans i zakrzyczał, aż nierychło coś sunąć się i chlapiąc ku furcie przybliżyło. Ciężka
rozmowa trwała znów długo, nim, zamiast wpuścić do środka, nie wysunął się z furty człek chudy,
mały, na pół zgięty, ubogo odziany, brudny, z rzadką brodą siwą, którą białymi, kościstymi palcami
przebierał.
Nie miał on ani owej czapki rogatej, którą kazano się naówczas %7łydom odznaczać, ani po lewej
stronie zwierzchniej sukni na piersi kółka czerwonego, jakie synody55 %7łydom nosić nakazywały dla
odznaczenia ich od chrześcijan, z którymi poufałe obcowanie było im wzbro-nione. Sama twarz
starego zdradzała pochodzenie wschodnie. Garbaty nos, oczy jak węgiel czarne, cały krój fizjognomii
był obcy, ni słowiański, ani niemiecki. %7łyd zaraz się cofnąć 54 Dwornia  służba dworska.
55 Synod (z grec.)  zjazd duchownych zwołany dla omówienia spraw kościelnych.
47
chciał nazad do domu, gdy Mina, za rękaw wiszący schwyciwszy go, zawołała:  Przychodzę do was
od polskiego księcia Przemka, który tu siedzi w niewoli. Możecie u niego zarobić wiele!
Z niedowierzaniem wpatrzył się w nią stary i cmoknął. Miało to znaczyć, że zarobku nikt nie
odpycha.
 Nu  rzekł cicho  nu?
Mina mówiła dalej żywo, lękając się, aby jej nie uszedł, bo się ciągle na furtę oglądał.
 Książę się musi z tej niewoli przeklętej wykupić, pieniędzy mu potrzeba dużo, potrzeba prędko. W
Poznaniu jest ich dosyć, ale słać nie czas. Kto mu je zaraz da, dostanie dobrą nagrodę.
Juda patrzył na mówiącą, jakby chciał ją na wskroś przejrzeć.
 Tysiąc grzywien srebra potrzeba!  dodała żywo.
Usłyszawszy to, Juda pochwycił się za głowę i za długie dwa z obu jej strony zwieszone siwych
włosów skręty.
 Któż taką straszną sumę pieniędzy mieć może!  zabełkotał.
Kulawy Hans, który się przysłuchiwał, uderzył go po ramieniu i roześmiał się. Juda drgnął
i cofnął się. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl