[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swojego długiego żywota.
Kentigern od dawna nie żył  Kentigern, który był dobrym seniorem, a dla niego
prawdziwym przyjacielem przez ponad trzydzieści lat. Petrina też już nie żyła  droga,
kochana Petrina. Od jak dawna? Od niedawna  myśl o tym wciąż bolała. Nie żyło także
dwóch jego synów. Pierwszy  nazwany naturalnie Marcus  spłonął żywcem podczas
swojej pierwszej podróży jako nawigator statku powietrznego unoszonego wodorem. A
drugi, Alwin, zginął w szybowcu podczas burzy. Kieron był zadowolony, że sterówce
napełniane wodorem wyszły już z użycia. Były zbyt niebezpieczne, zginęło przez nie
wielu wartościowych ludzi. Teraz siłę nośną stanowił hel. Kieron cieszył się też, że
Niemcy, Francuzi, Amerykanie i Japończycy pracują nad silnikiem na ropę do napędu
szybowców.
Choć te wynalazki i pomysły przyszły za pózno, żeby uratować życie jego dwóch
synów, został mu jeszcze trzeci, Jason. Jason był specjalistą elektrykiem na sterowcu
unoszonym helem, biorącym na pokład dwustu ludzi. Jason bezpiecznie podróżował po
niebie, latając do tak odległych miast jak Tokio, Lima, Nowy Jork, Johannesburg, z całą
odwagą i pewnością pokolenia, które zaakceptowało podbój przestworzy.
Nad ogrodem różanym przesunął się wielki cień. Kieron bez patrzenia w górę wiedział,
co to jest. Był to codzienny pasażerski sterowiec Londyn-Rzym. Zawsze przelatywał
tędy o tej porze, można było według niego regulować zegarek. Jego śmigła napędzał
silnik parowy. Może za kilka lat nowe silniki na ropę znajdą również zastosowanie w
wielkich sterowcach.
Kieron pomacał biało-czerwoną wstęgę na piersi i przypięte do niej Orle Skrzydła. Był
dumny z tego orderu. Przyznali mu go ludzie z wielu krajów świata.
Międzynarodowe Bractwo Aeronautów miało swoją siedzibę w Genewie, w
Szwajcarii. Kieron nigdy nie był dalej od senioratu Arundel niż wody, na których
znalazła go  Marie-France", wiedział jednak, gdzie jest Szwajcaria. Znalazł ją na mapie.
Kiedyś, dawno temu, nowo założone Bractwo przysłało do niego posłów z prośbą, aby
jako człowiek, który zapoczątkował podbój przestworzy, sformułował im statut. Kieron
przemyślał tę sprawę dogłębnie, ale przyszedł mu do głowy tylko jeden punkt. Napisał
go im własnoręcznie:
 Chmury i wiatr są wolne, przelatują nad wszystkimi krajami, należą do wszystkich
ludzi. Oby nikt nie wznosił się w niebo z nienawiścią w sercu lub niechęcią do
współbraci. Na ziemi są granice, na niebie ich nie ma. Niechaj ci, którzy mają szczęście
wzlecieć w powietrze, pamiętają, że wszyscy mamy ten sam kolor krwi".
Był to pierwszy i ostatni punkt statutu Międzynarodowego Bractwa Aeronautów.
Każdemu, kto chciałby latać w celach innych niż pokojowe, odmawiano prawa do nauki
tej sztuki i udogodnień przysługujących aeronautom.
Niedawno Bractwo zaprosiło Kierona do Genewy po odbiór Orderu Orlich Skrzydeł.
Odpisał, że jako człowiek podeszły wiekiem nie czuje się na siłach, aby odbyć taką
podróż, niemniej dziękuje za pamięć. Skoro Zdobywca Przestworzy nie mógł odwiedzić
Genewy, Międzynarodowe Bractwo Aeronautów odwiedziło Arundel. Przylecieli, w
liczbie dwóch tysięcy ludzi, dziesięcioma sterowcami. Przywiezli wiele darów, mówili
wieloma językami. Byli wśród nich Hindusi, Afrykanie, Francuzi, Niemcy, Rosjanie,
Amerykanie, Chińczycy i przedstawiciele narodowości, o których Kieron nigdy nawet
nie słyszał. Ich liczba rosła w miarę, jak napływali dalsi uczestnicy ze wszystkich stron
Wielkiej Brytanii. W końcu aż cztery tysiące ludzi stało w ulewnym deszczu z odkrytymi
głowami, gdy Zdobywca Przestworzy siedział pod daszkiem w swoim fotelu na kółkach
i słuchał przemówień w wielu językach. Dzięki mowom Anglików i Amerykanów
zrozumiał też, o czym mówią ci wszyscy inni młodzi ludzie. Był oszołomiony honorami,
jakie mu świadczyli. Zdobywca Przestworzy stał się czymś więcej niż wielkim
człowiekiem: stał się symbolem.
Kiedy zasłabł, lekarze zabrali go z konferencji i zalecili absolutny spokój. Siedział
więc teraz w ogrodzie różanym, rozkoszując się zapachem  Madame Petriny", patrząc z
czułym rozrzewnieniem na drobne białe różyczki zwane  Alyx". Kieron, syn stolarza,
znany teraz powszechnie jako senior Kieron lub Zdobywca Przestworzy, czuł spokój i
zadowolenie. Nad ogrodem przeleciał sterowiec do Rzymu. Gdzieś nad Oceanem
Spokojnym, w drodze do Japonii pełnił swoją służbę Jason, syn Kierona i Petriny. Z
zamku wyszedł lekarz, żeby sprawdzić samopoczucie słynnego pacjenta. Kiedy zbliżał
się do fotela na kółkach, usłyszał głębokie westchnienie. Potem zobaczył osuwające się
ciało.
Zdobywca Przestworzy miał siedemdziesiąt osiem lat. W ostatnich chwilach życia
przypomniało mu się wiele rzeczy: dzwięk pszczół z dzieciństwa, drżący głos mistrza
Hobarta,  Skok panienki Fitzalan", dotyk Petriny, pierwszy krzyk pierworodnego syna.
Przypomniał mu się też Alwin i podniebny rekin, kapitan Girod, Kentigern i Bruno ze
swoją obsesją linii opływowych.
I przypomniały mu się latające nasionka dmuchawca, wirujące liście jesienne i
wszystkie motyle dzieciństwa.
W każdym razie  jak stwierdził lekarz  umarł w spokoju. Zdobywca Przestworzy
wierzył, że życie jest tylko dla żywych. Ale któż zaprzeczy, że jego duch sięgnął gwiazd? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl