[ Pobierz całość w formacie PDF ]
połowie tego korytarza.
Wanda ucieszyła się na jej widok.
- Serino, jak to dobrze, że jesteś!
Pracowały sprawnie i tuż przed lunchem dotarły do pokoju nowego
pacjenta - ostatniego na liście Wandy. Serina zapukała w uchylone drzwi i
zobaczyła Abe siedzącego przy oknie. Patrzył na pola, które ciągnęły się aż
po horyzont.
- Cześć, Abe. Możemy pościelić łóżko?
- Już to zrobiłem - oznajmił z dumą.
- Rzeczywiście! I to jak równo! Jesteś pewien, że się w ogóle kładłeś? -
spytała żartobliwie.
- Moja żona była pielęgniarką. Nauczyła mnie.
- To widać. Możemy coś dla ciebie zrobić, skoro już tu jesteśmy? -
Serina wyczuła jego samotność i próbowała wciągnąć go w rozmowę.
Potrząsnął ze smutkiem głową.
- Cofnąć czas.
- No tak... Ale gdybyś miał ochotę porozmawiać o dawnych czasach,
chętnie posłucham.
- Macie za dużo roboty, żeby wysłuchiwać opowieści.
- Ja jestem wolontariuszką i nie mam określonych obowiązków.
Właściwie teraz jestem już wolna.
Wanda opuściła pokój, a Serina przysunęła sobie krzesło i usiadła obok
sceptycznie nastawionego pacjenta. Po chwili milczenia Serina ujęła rękę
starego człowieka. Wolną ręką otarł łzy.
- Opowiedz mi o tym - poprosiła w końcu.
RS
109
- Tęsknię za żoną. Wszystko robiliśmy razem. - Pociągnął nosem,
próbując odzyskać panowanie nad sobą. - Robię z siebie starego durnia.
- Wcale nie. Dziwiłabym się raczej, gdybyś za nią nie tęsknił. Kiedy
umarła?
- W marcu. Od tego czasu stałem się piątym kołem u wozu. Nasz syn, Al,
przejął farmę już jakiś czas temu. Kiedy zostałem sam, żona Ala przekonała
go, że będzie mi lepiej tutaj. Nie mogła znieść mojego płaczu.
- Musiało ci być ciężko opuścić miejsce, gdzie mieszkałeś całe życie -
zauważyła cicho.
- Znam tu ze dwie osoby, ale to bardzo dalecy znajomi. Ja i moja żona
nie potrzebowaliśmy nikogo.
- Może nawiążesz tu przyjaznie. - Kiedy milczał, dodała: - Myślę, że
czujesz się bardzo zagubiony. Zmiany nigdy nie są łatwe, ale wszyscy
musimy przez nie przejść, zazwyczaj wtedy, gdy najmniej się tego
spodziewamy.
Dotknął jej dłoni.
- Myślałby kto, że jesteś za młoda, żeby coś o tym wiedzieć, ale widzę,
że los i młodych nie oszczędza.
- Masz rację. Nie było mi łatwo, ale przetrwałam i choć jestem tu tylko
na wakacjach, chciałabym, żebyś mi opowiedział o pierwszych latach na
farmie.
- Naprawdę chcesz usłyszeć, co mam do powiedzenia? Bo Al nie chciał
mnie słuchać.
- Naprawdę. I coś ci powiem. Z czasem polubisz to miejsce. Wszyscy je
lubią.
Dobiegł ją odgłos otwieranych drzwi. Odwróciła się i zobaczyła Grega z
Patrickiem.
- Przepraszam za najście, Abe - Patrick przysiadł na brzegu łóżka. -
Chciałem ci przedstawić naszego wspaniałego doktora Pardoe, znanego jako
Greg.
- Cześć! - Greg uścisnął rękę staruszka. - Widzę, że już znalazłeś
przyjaciela - ruchem głowy wskazał Serinę - ale muszę cię ostrzec. Nie da ci
spokoju, dopóki nie pozna każdego szczegółu twojego życiorysu.
Po raz pierwszy Serina zobaczyła, jak Abe się uśmiecha.
- Będę uważał. Rozmowa z nią to przyjemność.
- A więc przyjdę pózniej, żebyście mogli spokojnie pogadać. - Zcisnął
ramię Seriny, mrugnął do niej porozumiewawczo, odwrócił się i, zanim
zdążyła opowiedzieć, wyszedł z pokoju.
RS
110
- Wydaje się miły - rzekł Abe ostrożnie. - Od czego by tu zacząć? Może
od tego, jak kupiłem pierwszy kawałek ziemi w Albercie?
- Zwietna myśl.
Przez następną godzinę, aż do lunchu, Abe opisywał swe pierwsze lata w
Albercie z takim zapałem, że Serina nie nadążała z robieniem notatek.
Potem zaprowadziła go do jadalni, przedstawiła Edowi i ruszyła poszukać
Kathy.
- Przyszłaś na lunch, Serino? - usłyszała na korytarzu niski głos Grega.
- Chętnie coś zjem, jeśli Kathy mnie nie potrzebuje.
Kathy, która właśnie wyłoniła się ze swego gabinetu, usłyszała ostatnie
zdanie.
- Nie, idzcie coś zjeść.
Serina wzięła miskę sałatki i usiadła się przy wolnym stoliku, a po chwili
dołączył do niej Greg z talerzem spaghetti i szklanką wody.
- Dokonałaś cudu z Abe'em - rzekł z uśmiechem. - Patrick martwił się o
niego. Twierdził, że nie chce z nikim rozmawiać, a ja wchodzę i zastaję go
rozgadanego. Jak to zrobiłaś?
Uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Przypomina mi Maxa. Potrzebuje kogoś, z kim mógłby porozmawiać, a
ja byłam gotowa go wysłuchać. Zdaje mi się jednak, że ma kłopoty z
sercem. Wiem, że był podekscytowany, ale podczas naszej rozmowy wziął
pod język kilka tabletek.
- Nitroglicerynę?
- Chyba tak.
- Jakieś zaczerwienienie skóry?
- Trudno powiedzieć. Ma ogorzałą twarz, ale kiedy prowadziłam go do
jadalni, narzekał na ból głowy.
- Hm. Może to być spowodowane nitrogliceryną lub anemią, którą
podejrzewa Patrick. - Greg był wyraznie zdumiony. - W jego karcie nie ma
ani słowa o chorobie serca, a Abe nie wspomniał Patrickowi o tabletkach.
Zaraz po lunchu pójdę po wyniki badania krwi, a potem z nim
porozmawiam. Trzeba to wyjaśnić.
- Czy ostra anemia może powodować bóle w piersiach?
- Z pewnością. W takim wypadku leczenie jest zupełnie inne, jak
zapewne wiesz. - Poczuła zadowolenie, gdy Greg potwierdził jej
podejrzenia. - Może zajrzelibyśmy do niego zaraz po lunchu? Skinęła
[ Pobierz całość w formacie PDF ]