[ Pobierz całość w formacie PDF ]

sunęła ku nim.
Skłonili się jej, a ona dygnęła z wdziękiem jedwabnej
chusteczki spływającej na podłogę. Miała na sobie biały
muślin, włosy uczesane na grecką modłę, a jej dekolt
można było opisać jedynie jako odważny, czym zaskarbiła
sobie wdzięczność każdego mężczyzny w pokoju.
Co za odmiana w porównaniu z wczorajszym
kapeluszem i brzydkim szalem.
 Panie Redmond. Jeśli będziesz dalej smęcić, to się
ciebie pozbędę, zanim przegonisz wszelkie światło z
salonu niczym zaćmienie słońca i ludzie zaczną mówić o
złych znakach. Chociaż niektóre kobiety uznają takie
smęcenie za malownicze i może dlatego to robisz? Może
chodzi o podtrzymanie tajemniczej aury? A może ma to
związek z tym małym siniakiem?
Jonathan słuchał jej z półuśmieszkiem. Pozwolił trwać
chwili strategicznego milczenia.
 Czy widziała pani ostatnio jakichś książąt, panno de
Ballesteros?
Uśmiechnęła się wyrozumiale, jakby powiedział coś
dziwacznego.
Ale jej oczy błysnęły ostrzegawczo.
Uśmiechnął się szerzej, wskazując, jak mało go
obchodzą jego ostrzeżenia.
 A może wypiłeś za mało, panie Redmond? Jest
wcześnie, ale pić szampana, to jak pić światło słoneczne.
Powinien ci dobrze zrobić, jak również tym, którzy z tobą
przebywają.
 Musisz wybaczyć mojemu przyjacielowi, panno de
Ballesteros  wtrącił się Argosy  ale pozbawiono go
pensji, co odebrałoby humor każdemu mężczyznie. Jestem
przekonany, że parę chwil w twoim czarującym
towarzystwie postawi go na nogi. Przy tobie zapomina się
o wszystkich kłopotach.
Tommy patrzyła w milczeniu na poruszające się wargi
Argosy ego.
Kiedy skończył, powiedziała:
 Och& ty& .  I klepnęła go lekko wachlarzem.
Jonathan stłumił śmiech.
Wykonała obrót o trzy czwarte, zwracając się do niego.
 Wydaje mi się, że usłyszałam słowo:  jedwabie .
Mówiła w szokująco rzeczowy sposób.
 Lubisz jedwabie? Zamówię dla ciebie cały ładunek 
wtrącił Argosy swobodnym tonem.
 Bądz słodkim chłopcem i zrób to  zachęciła go
równie swobodnie, rzucając przez ramię.
Jonathan zachichotał w pięść.
 Usłyszałaś  jedwabie , panno de Ballesteros,
ponieważ zainwestowałem w całą dostawę.
 I? To z pewnością nie koniec tej historii. Zabaw mnie,
panie Redmond. Niech się śmieję lub rozszlocham.
 I podwoiłem zyski.
Westchnęła.
 Uwielbiam szczęśliwe zakończenia.
 Obawiam się, że to dopiero połowa opowieści.
Zainwestowałem zyski w kolejny ładunek jedwabi.
 I teraz& ?  naciskała Tommy z rozgwieżdżonymi
oczami, jak dziecko, któremu opowiada się ulubioną bajkę
na dobranoc.
 A teraz czekamy.
 A zatem to może stać się nigdy niekończącą
opowieścią. Jak Szeherezada albo Baśnie z tysiąca i
jednej nocy.
 Jesteś pojętna. Inwestycje są właśnie takie bajeczne.
To bajka, która zamienia się w rzeczywistość.
Roześmiała się. Reszta gości poruszyła się
niespokojnie, ponieważ jej śmiech brzmiał chrapliwie i
szczerze, przywołując na myśl dzwony, wiosnę, porę
godów i wszystko to, co porusza mężczyznę i każdy z nich
pragnął, żeby śmiała się dla niego i przez niego.
 Ostatnim razem, kiedy nas odwiedziłeś, panie
Redmond, wspomniałeś coś chyba o prasie do kolorowego
druku.
Patrzyła na niego z uwagą, czego nie omieszkał
zauważyć. Z bliska miała zielone oczy, o tęczówkach
otoczonych srebrną obwódką. Oczy w kształcie migdałów,
jak u Cyganki albo Persjanki, pod ciemnymi, ukośnymi
brwiami. Twarz leśnej nimfy albo wróżki, jak określiłby
ją Argosy, ale to już rzecz gustu. Jonathan wolał
nieskomplikowane blondynki. A  niezwykłe kojarzyło mu
się nieodparcie ze  skomplikowane , a to ostatnie z
 przekleństwem .
Argosy kompletnie przeoczyłby kryjący się w jej
spojrzeniu pragmatyzm i inteligencję.
Rzecz w tym, że nie wspominał o prasie przy niej i to go
zafascynowało. Widocznie nie tylko czaiła się pod
domami potężnych książąt, ale także wychwytywała
fragmenty rozmów i to nie takie, jakich mógłby się
spodziewać. W jego mniemaniu jedynym celem Salonu z
jej punktu widzenia było zbieranie informacji.
A wczoraj pytała, do czego potrzebuje pieniędzy
księcia.
 Mój przyjaciel, niemiecki dżentelmen, który obecnie
mieszka w Londynie, rozwinął umiejętność drukowania
dużych ilości papieru w kolorze  to się nazywa
chromolitografia. Myślę, że stwarza ogromne możliwości.
Nie jest jedynym litografem, który potrafi to robić, ale
jedynym, którego znam w Londynie.
Argosy pochylił głowę, udając, że zasypia.
 W to Redmond także by chętnie zainwestował, ale
może wspomniałem już, że w tej chwili nie ma gotówki. 
Natychmiast porzucił nonszalancką postawę, ogarnięty
duchem desperackiego i niegodnego go
współzawodnictwa.  Włożył wszystko w jedwabie. Tak
jest. %7ładnych. Pieniędzy. Wcale.
Jonathan odwrócił wolno głowę w jego stronę,
świdrując go niedowierzającym, ponurym spojrzeniem.
Argosy wydawał się niemal bezradny, patrzył
przepraszająco, jakby nie mógł się powstrzymać. To była
taka kobieta. Nie starała się o to specjalnie, ale Jonathan
przypuszczał, że to tylko kwestia czasu, kiedy mężczyzni
zaczną się bić o nią na pięści, albo  na pistolety.
Oczywiście, nie zamierzał stać się jednym z nich, ale też
nie życzył sobie, żeby stał się nim Argosy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl