[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Oddech miał urywany i krótki. Mimo że zapragnął natychmiastowego
161
Anula
ous
l
a
and
c
s
spełnienia, całą siłą woli starał się opóznić tę chwilę, powoli pieszcząc
Madeline.
Czy nigdy nie będzie miał dość tej kobiety? Uznał, że chyba nie.
Im więcej brał, tym bardziej jej pragnął.
- Pokażę ci sypialnię-szepnął.
- Gdzie jest?
- Po drugiej stronie holu.
- Mogę obejrzeć pózniej. - Madeline szarpnęła koszulę Saksa tak
mocno, że guziki rozprysnęły się po podłodze.
Odpowiedział jej śmiechem.
Po chwili leżeli na dywanie. Błyskawicznie zrzucili ubrania.
- Jeszcze nigdy w życiu nie przeżywałam tak szalonych chwil -
wyszeptała Madeline.
- No cóż - przyznał Saks - mnie to już spotkało. - Wciągnął ją na
siebie. - Już pierwszej nocy doprowadziłaś mnie do szaleństwa.
- Aha - mruknęła. - Coś o tym mówiłeś, dobrze nie pamiętam. %7łe
gdybyś nie miał wyrzutów sumienia...
- Do licha, Maddy! Też sobie wybrałaś porę na konwersację!
Jeśli chcesz pogadać, to leż spokojnie.
- Przepraszam, ale nie potrafię. - Położyła się obok. Nie
przestawała go pieścić.
Po chwili stali się jednością. W żaden sposób Saks nie potrafiłby
opisać swoich przeżyć. Były niepowtarzalne.
- Ze mną jest coraz gorzej - mruknął, kiedy trochę doszedł do
siebie.
162
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Hmmm?
- Nawet w szczeniackich czasach nigdy nie robiłem tych rzeczy
na dywanie.
- Tylko dlatego, że wtedy mnie nie znałeś - wyjaśniła Madeline.
Pocałowała Saksa. Gdy tylko poczuł jej język między wargami,
wróciło pożądanie.
- Znowu cię pragnę - stwierdził. W jego głosie przebijało
niedowierzanie.
Oderwała wargi od ust Saksa.
- Ja też.
- Ale tym razem zrobimy to w łóżku.
163
Anula
ous
l
a
and
c
s
ROZDZIAA 11
Madeline nie miała pojęcia, jak długo drzemała. Obudził ją głos
Saksa dochodzący z drugiego pokoju,
Stanęła nago w otwartych drzwiach łączących oba
pomieszczenia, Saks rozmawiał przez telefon.
- Ellen, potrzebuję twojej pomocy. Pamiętasz tego faceta z linii
oceanicznych, który chce kupić moje fotografie, żeby ozdobić nimi
wycieczkowe statki? - Saks zawahał się. - Zarzekałem się, że nie
zamierzam sprzedawać moich prac na większą skalę, ale... ale
zmieniłem zdanie, - Przez chwilę słuchał w milczeniu. Zacisnął wargi.
Madeline widziała, że rozmowa z byłą żoną wyraznie go denerwuje. -
A więc umów mnie z facetem. U niego w biurze. I od razu daj znać.
Czekam na twój telefon.
Odłożył słuchawkę i dopiero teraz zobaczył Madeline.
- Jak widzę, utrzymujesz z byłą żoną zażyłe stosunki -stwierdziła
spokojnie.
- Już ci tłumaczyłem...
- Tak. Wiem, łączą was tylko interesy. Prawdę mówiąc, wcale
mnie to nie martwi. Mam przecież tajną broń - oznajmiła z
uśmiechem. Podeszłą bliżej. Znów jej zapragnął.
- Co to za tajna broń? - zapytał.
- Zamierzam tak cię wymęczyć, żebyś nie miał siły nawet
spojrzeć na żadną inną kobietę.
164
Anula
ous
l
a
and
c
s
Miał ochotę wrócić natychmiast do łóżka, lecz właśnie odezwał
się telefon.
- Ellen? Nie przypuszczałem, że tak szybko oddzwonisz. Rzucił
Madeline przepraszające spojrzenie. Milczała, uśmiechając się lekko.
Przeciągnęła placem po jego obnażonej piersi.
Tak sądziłem - skomentował. - Byłem pewny, że facet zechce
widzieć mnie od razu. Zgoda, umów się z nim w moim imieniu. - Saks
rzucił okiem na zegarek. - Na wpół do siódmej. Muszę mieć przedtem
trochę czasu. Dziękuję. - Skończył rozmowę i od razu wykręcił jakiś
numer. - Daj mi MacArthura - bez żadnych wstępów zwrócił się do
rozmówcy. Czekając, niecierpliwie przestępował z nogi na nogę. -
Cześć - powiedział po chwili - jest mi potrzebna twoja pomoc.
Madeline słyszała wszystko, co mówił. Nie dowierzała własnym
uszom. Usiłowała ściągnąć na siebie spojrzenie Saksa, lecz ją
ignorował,
Odłożył słuchawkę.
- Nie potrzebuję niańki! - warknęła rozdrażniona.
- To nie niańka, lecz ochroniarz.
- Na jedno wychodzi. Saks, sama umiem zadbać o siebie.
- Tak samo jak wtedy na łodzi?
- No wtedy trochę się przeliczyłam - przyznała niechętnie.
- Trochę?
- Nie przypuszczałam, że Hollingwood postanowi mnie
zlikwidować.
165
Anula
ous
l
a
and
c
s
- Jak, na reporterkę od spraw kryminalnych jesteś zbyt naiwna. -
Westchnął. - A jak sądzisz, czy Hollingwood zgodziłby się na tak
szybkie spotkanie, gdyby nie wiedział, że jesteśmy razem?
- Myślisz, że wysłał nad Zatokę Diabła zabójcę, żeby mnie
odszukał i sprzątnął?
- Hollingwood jest człowiekiem metodycznym i sumiennym.
Niczego nie pozostawia przypadkowi. Wszystko załatwia do końca.
Chce się upewnić, że z twojej strony nic mu nie zagraża.
- Co zamierzasz?
- Postąpić zgodnie z twoim planem. Zaofiaruję mu pamiętnik
Patti w zamian za dziewczynę, a potem zrobię, co w mojej mocy, żeby
łajdak na resztę życia znalazł się za kratkami. - Mówił z pasją, tonem
ostrym, pełnym tłumionej wściekłości.
Madeline przyglądała mu się uważnie. Spytała:
- Czy masz na pieńku z tym facetem?
Potwierdził skinieniem głowy. W jego oczach, które nagle
zwęziły się w dwie szparki, ukazały się grozne błyski.
- Człowiek, który zabił Briana i postrzelił mnie, dostał wyrok i
siedzi w Więzieniu, lecz jego szef jest na wolności.
- Sądzisz, że to Hollingwood? - Madeline nie posiadała się ze
zdumienia.
- Jestem tego pewny. Zapłaci teraz za swoje zbrodnie.
- Pojadę z tobą.
- Nie. Lepiej ubierz się szybko. Lada chwila zjawi się tu
człowiek od Maca.
166
Anula
ous
l
a
and
c
s
Jak na komendę odezwał się wewnętrzny telefon. Portier
oznajmił gościa.
- Już schodzę - powiedział Saks do słuchawki. A potem do
Madeline: - Zaraz wrócę.
Rozczarowana, że zostaje sama, w pośpiechu zaczęła się ubierać.
Saks wrócił na górę w towarzystwie młodego, umundurowanego
policjanta. Udzielił mu niezbędnych wskazówek. Pod żadnym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]