[ Pobierz całość w formacie PDF ]

powiedziałem. A reszty musimy się już tylko domyślać. Czegoś takiego chociażby, że
Spitaleri, nie mając nic do roboty w Palermo, wrócił do Vigaty. Przyjąłem, że jechał szosą na
Trapani, która po drodze, zaprowadziła go do Montereale. I wtedy postanowił sprawdzić, czy
prace w Pizzo zostały ukończone. Przypominam ci, że decyzję o ostatecznym zasypaniu
dolnej kondygnacji podjął Dipasquale dopiero następnego dnia, więc Spitaleri nic o tym nie
wiedział. Przyjeżdża, na miejscu nie zastaje już nikogo, ani murarzy, ani pana Speciale z
Ralfem. Widzi jednak, że niższe piętro nie jest jeszcze zasypane, że można zejść na dół. I w
takiej chwili - a jest to założenie najbardziej niepewne ze wszystkich, jakie rozważam -
przypadek sprawia, że w pobliżu willi dostrzega Rinę. I nagle zdaje sobie sprawę, że on, Spi -
taleri, w tym momencie i w tym miejscu nie istnieje.
 Jak to, nie istnieje?
 Zastanów się. W Pizzo o tej porze Spitaleri nie może się znajdować, bo
rzekomo leci do Bangkoku, a do Vigaty jeszcze nie dotarł, więc nikt nie wie, że wcale nie
odleciał. Wtedy z komórki telefonuje do biura. I tym sposobem zapewnia sobie alibi. Wydaje
mu się, że wspaniale mu się to wszystko ułożyło, ale popełnia poważny błąd.
 Jaki?
 Błędem jest właśnie telefon. Zwiadczy o tym, że Spitaleri co najmniej od
trzech miesięcy nie latał do Bangkoku i nie wie, że od lipca loty linii Thai są już
bezpośrednie, nie mają żadnego międzylądowania po drodze.
 Rozumiem, a co nastąpiło potem, pana zdaniem?
 Musisz ciągle pamiętać, że ja tu tylko żongluję hipotezami. Więc Spitaleri,
kiedy poczuł się bezpieczny, zaczepia Rinę, a widząc, że dziewczyna mu się opiera, wyciąga
nóż, który ma zawsze przy sobie - wyciągał go także, by odpędzić Ralfa,
238 jak nam mówiła Adriana - i zmusza Rinę, by zeszła z nim do tego podziemnego
mieszkania. Resztę możesz sobie wyobrazić.
 Nie - odpowiedział Fazio. - Reszty nie chcę sobie wyobrażać.
 Ta hipoteza tłumaczy także sprawę umowy.
 Tej z panem Speciale?
 A jakiej by innej? Oczywiście, że tej z panem Speciale na ostateczne
uporządkowanie sytuacji w willi po jej zatwierdzeniu. Było w tej umowie coś, co mi dało do
myślenia - Speciale miał w niej zakaz zwracania się o podjęcie tej pracy do innych firm
budowlanych. Musiało to znaczyć jedno: Spitaleri chciał mieć stuprocentową pewność, że to
on usunie ziemię wokół willi, i odsłoni nielegalne piętro, dzięki czemu będzie miał możliwość
pozbycia się kufra ze zwłokami dziewczyny. Pomysł z umową przyszedł mu do głowy, kiedy
był za granicą, i dlatego zaraz po powrocie popędził do pana Speciale, mając nadzieję, że
jeszcze zastanie go w Vigacie. Czy to wszystko, twoim zdaniem, układa się logicznie?
 Tak, to jest logiczne.
 I co teraz? Jak mi radzisz postąpić?
 Jak to, jak pan ma postąpić? Jutro rano pójdzie pan do prokuratora Tommaseo,
opowie mu pan o wszystkim i...
 ... i tym samym wsadzę sobie to wszystko tam, gdzie wiesz.
 Dlaczego?
 Dlatego, że skoro wchodzi tu w grę ulubieniec wszystkich, technik budowlany
Spitaleri, Tommaseo będzie się ślizgał i wyślizgiwał. Zaczepić Spitaleriego to rozdrażnić zbyt
wielu ludzi: mafię, posłów, burmistrzów. Gęsto wokół niego od tych, co się przy nim niezle
obławiają.
 Panie komisarzu, Tommaseo może traci głowę, kiedy widzi kobietę, ale jeśli
chodzi o uczciwość...
 Dajmy na to. Tylko że z nim łatwo sobie poradzą! Jeśli chcesz, mogę ci z góry
przedstawić linię obrony Spitaleriego:
 Ależ rano dwunastego pazdziernika wyleciał z Punta Raisi wcześniejszym
samolotem, bo wiedział, że ten jego ma jakieś kłopoty techniczne. jednak na liście pasażerów
tego wcześniejszego lotu nie ma nazwiska Spitaleriego.
 Ale jest na niej Rossi.
 A kto to taki, ten Rossi?
 Pasażer, który zrezygnował z lotu. To pozwoliło Spitaleriemu na wcześniejszy
odlot i dzięki temu zdążył na lot do Bangkoku.
 Mogę teraz zagrać rolę Tommasea? - spytał Fazio.
 Czemu nie, graj.
 A jak można wytłumaczyć ten telefon z jakiegoś lotniska po drodze, skoro
samolot nigdzie nie lądował?
Zadał to pytanie i popatrzył na komisarza triumfalnie. Montalbano zaśmiał mu się
prosto w twarz.
 Wiesz, co by ci odpowiedział adwokat? Mogę go zastąpić:
 Przecież mój klient telefonował z Rzymu! Samolot linii Thai wystartował
tamtego dnia o osiemnastej trzydzieści, a nie o czternastej piętnaście!
 To prawda, że wystartował pózniej?
 Prawda. Tyle tylko, że Spitaleri nie wiedział, że takie opóznienie może
nastąpić. Wyobrażał sobie, że o tej godzinie samolot już jest w powietrzu i leci do Bangkoku.
Fazio już nie był tak pewien swego.
 Jeśli sprawy rzeczywiście tak się ułożyły...
 ...to mam rację - prawda? Ryzykujemy, że nie poradzimy sobie po raz drugi,
jak z tym arabskim murarzem.
 No to co robić?
 Musimy koniecznie wymusić na Spitalerim, żeby się przyznał.
 Aatwo powiedzieć!
 W dodatku wcale nie jest pewne, że mając jego przyznanie się do winy,
wpakujemy go do więzienia. Powie, że wyciągnęliśmy je z niego przemocą, torturami, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl