[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dążącej do wywołania wojny w Europie ze względu na Turcję; o potężnej Rosji, ogłupiającej go grozbą, że
uczyni sieczkę z Prus, wywołującej spory i bójki na zachodzie Europy, by zakamuflować swe zdobycze na
Wschodzie i zdusić nihilizm wewnątrz kraju; o panu Bismarcku, który okazał tyle uprzejmości, że pozwolił
mu mieć swoje zdanie w sprawie amnestii. Na koniec odkryje swój pokaznej wielkości brzuszek, ozdobiony
trzema kolorami, i będzie na nim wybijać werbel, wspominając wszystkie smakołyki bażanty, trufle
wszystkie wina, którymi zapełniał ów brzuszek, aby poprzeć rolnictwo i uradować wyborców z Belleville.
W budzie jarmarcznej widowisko rozpocznie siÄ™ przedstawieniem Farsy wyborczej.
Przed wyborcami o drewnianych głowach i oślich uszach staną burżuazyjni kandydaci, przebrani w
stroje pajaców, i odtańczą taniec swobód politycznych. Ze łzami w oczach będą mówić o niedoli ludu i
potężnym głosem sławić będą bohaterstwo mężnej Francji; przy tym programami wyborczymi, pełnymi
różnorakich obietnic, wycierać będą prawą i lewą stronę swego oblicza. A wyborcy, ogłupieni, poważnie
wtórować będą oślim chórem: hi han, hi han!
Następnie wystawiona zostanie wielka sztuka pod tytułem Grabież dóbr narodowych.
Kapitalistyczna Francja, przedstawiona jako ogromna samica z obrośniętą włosami twarzą i łysą
czaszką, o nadętym, zwiotczałym i bezkrwistym ciele, spoczywa na aksamitnej kanapie zaspana i
ziewająca. U jej nóg kapitał przemysłowy, przedstawiony jako żelazna postać o małpim pysku, pożera
mężczyzn, kobiety i dzieci. Słychać ich przerazliwe, przejmujące serce jęki. Obok niego bank, o pysku
łasicy, ciele hieny i łapach harpii, zręcznie wyciąga mu z kieszeni pięciofrankowe monety. Wygłodzone,
obszarpane tłumy proletariuszy, otoczone żandarmami z obnażonymi szablami, gnane przez furie głodu,
składają u stóp kapitalistycznej Francji stosy towarów, beczki wina, worki złota i zboża. Langlois, jedną
ręką podtrzymując spodnie, w drugiej dzierżąc testament Proudhona, z księgą budżetową w zębach, stoi na
czele obrońców dóbr narodowych. Natychmiast po złożeniu towarów przez proletariuszy obrońcy
rozpędzają ich uderzeniami kolb i bagnetów. Potem szeroko otwierają wrota przed przemysłowcami,
kupcami i bankierami. Popychając i przewracając się nawzajem, cisną się oni do stosów towarów.
Aapczywie pochłaniają wszystko: materiały, worki zboża, sztaby złota, opróżniają beczki wina, wreszcie
nasyceni, brudni, obrzydliwi, bez czucia, zaczynają tarzać się we własnych odchodach... Nagle odzywa się
łoskot piorunu, ziemia poczyna drżeć i z jej wnętrza wynurza się potężna Nemezis dziejowa. Spiżową stopą
rozgniata głowy tych, którzy czkają, zataczają się, padają, nie mogąc ujść, zaś mocną dłonią obala
śmiertelnie przerażoną, zlaną potem kapitalistyczną Francję.
*
Gdy klasa robotnicza wyrwie ze swego serca namiętność do pracy i powstanie w całej swej potędze,
to nie po to, aby ogłosić Prawa człowieka, które są w rzeczywistości prawami eksploatacji kapitalistycznej,
nie po to, by ogłosić Prawo do pracy, będące w rzeczywistości prawem do nędzy, lecz po to, by ukuć
żelazne prawo, zakazujące ludziom pracować dłużej niż trzy godziny na dobę. I wtedy stara ziemia zadrży z
radości i poczuje budzące się w niej nowe życie... Ale jak żądać od proletariatu, zdeprawowanego
moralnością kapitalistyczną, takiej męskiej decyzji...
26
Paul de Cassagnac, podobnie jak jego ojciec Orsnier, był wybitnym politykiem konserwatywnym i dziennikarzem mającym
silne skłonności do pojedynkowania się. Przyp. red.
- 17 -
© Studenckie KoÅ‚o Filozofii Marksistowskiej (UW) www.skfm-uw.w.pl
Paul Lafargue Prawo do lenistwa (1883 rok)
Na wzór Chrystusa, uosabiającego niedolę starożytnych niewolników, proletariat żmudnie wspina
się od wieku na Golgotę nędzy. Od stu lat przymusowa praca łamie jego kości, torturuje ciało, niszczy
nerwy. Od stu lat głód tarmosi jego wnętrzności i powoduje halucynacje.
O lenistwo, zmiłuj się nad naszą tak długo trwającą niedolą! O lenistwo! Matko sztuk pięknych i
szlachetnych cnót, bądz balsamem dla cierpiącej ludzkości!
DODATEK
Nasi moraliści są ludzmi umiarkowanymi. Stworzyli co prawda dogmat pracy, nie są jednak pewni
skuteczności tego środka. Wątpią, czy jest on w stanie uśmierzyć niepokój ducha, rozweselić umysł i
uczynić prawidłowymi czynności nerek i innych organów.
Chcą więc wypróbować jego działanie na motłochu, in anima vili, przed zastosowaniem go do
kapitalistów, których nawyki mają usprawiedliwiać i uświęcać.
Ależ, filozofowie, nie wysilajcie się, nie nadwerężajcie waszych umysłów! Nie męczcie się nad
stworzeniem moralności, której nie macie odwagi zaproponować waszym panom! Czyż chcecie, aby wasz
ulubiony dogmat pracy, z którego jesteście tacy dumni, został wyśmiany i zhańbiony? Przyjrzyjmy się
historii ludów starożytnych, zajrzyjmy do dzieł ich filozofów i prawodawców.
Czy i ten zwyczaj (zakaz uprawiania rzemiosł) mówi ojciec historii, Herodot przyjęli
Hellenowie od Egipcjan, nie mogę z pewnością rozstrzygnąć, widząc, że także Trakowie, Scytowie,
Persowie, Lidyjczycy i niemal wszyscy barbarzyńcy mniej niż innych obywateli cenią tych, co uczą się
rzemiosła, oraz ich dzieci... w każdym razie skądeś przejęli to Hellenowie, a przede wszystkim
[ Pobierz całość w formacie PDF ]