[ Pobierz całość w formacie PDF ]
taki był głęboki ton
w tym krakaniu czarnych wron;
jakby jakiś niosły plon
we Å‚bach.
GOSPODARZ
Bracie - nie to.
POETA
Na chmurach siÄ™ dziwy strojÄ….
PAN MAODY
(ku oknu)
Z daleka już widać róż;
przypatrz się, tak oczy zmruż:
co za gra tych pierwszych zórz!
POETA
Z chmur siÄ™ stawia jakby tron
i jakieś zjawiska skrzydeł
koło tronu.
CZEPIEC
Widzioł pon!
SCENA 26.
POPRZEDNI, GOSPODYNI.
GOSPODYNI
(wchodząc żywo)
Słyszcie, chłopy, podzcie patrzeć,
jakieÅ› wojsko w ogniu stoi.
Całe pole pod Krakowem
od tych kosisków się roi.
GOSPODARZ
Ha! - już stoją!
POETA
Tyś widziała -
muszę widzieć! płoniesz cała!
(Odbiegł, wiodąc za sobą Gospodynią).
SCENA 27.
POPRZEDNI, PRÓCZ GOSPODYNI I POETY.
PAN MAODY
Cóż wy tutaj?
PANNA MAODA
(ciÄ…gnie go ze sobÄ…)
Podz sie patrz:
dajÄ… znaki, dajÄ… znaki!
PAN MAODY
A cóż za świat jakiś taki;
to ciekawe, to ciekawe.
(WybiegajÄ… obydwoje).
SCENA 28.
POPRZEDNI, PRÓCZ PACSTWA MAODYCH, POETA.
POETA
(wraca szybko)
Słyszałem w powietrzu wrzawę
coś jakoby głosy, śpiew,
ale wiatru zimny wiew
w coraz innÄ… dmucha stronÄ™
i co było już widome,
już, zdaje się, pojawione,
staje siÄ™ nagle znikome;
umilka i cichnie śpiew,
przestaje się chylić krzew...
SCENA 29.
POPRZEDNI, PAN MAODY.
PAN MAODY
(wraca pędem)
Ze Zorzy się zrobiła krew:
taki sznur krwi wydłużony
ponad Kraków - krwawy pąs,
jakby wieża Zygmuntowska
miała we dwie strony wąs.
SCENA 30.
POPRZEDNI, PANNA MAODA.
PANNA MAODA
(wraca pędem)
Ogromny przyleciał ptak,
hań se na ganecku siad,
taki ci ogromiec kruk.
Potem sie ze skrzydlich wag
uniósł, wzleciał, znowu spad,
potrzaskał gałązki brzóz,
strącił rosy gęsty deszcz
i posed - !
SCENA 31.
POPRZEDNI, GOSPODYNI
GOSPODYNI
(wpada)
Niech broni Bóg!!
Cóz wy chcecie, co wy chcecie!?
Cózeście sie kosów jeni;
(do Czepca)
idzcież, kumie, haw do sieni,
boście całom noc nie spali.
KASPER
Coroz wiency nas sie wali.
SCENA 32.
POPRZEDNI, WIELU CHAOPÓW z kosami i różnÄ… broniÄ…, poubieranych jak
do drogi.
GOSPODYNI
Gwałtu rety, Boże chroń!
Kto wam wraził kosy!?
CZEPIEC
Broń!!
Dejcie, matka, spokój dziś,
trza nam iść.
GOSPODARZ
Trza nam iść.
Coś mi świta; - świta w polu:
Wszyscy widzÄ… jakieÅ› cuda.
Sen - sny: bajki - Myśl: kąkolu!
Precz, kąkolu, chwaście, precz. -
Niechże wymiarkuję rzecz:
ktoś był - kazał - co -?
POETA
(do Gospodarza)
Co, bracie
w tobie się szamoce ból.
PAN MAODY
(do Panny MÅ‚odej)
Mgły się już rozwłóczą z pól;
będzie ranek śliczny - Jaga,
wczoraj były wichry, burza,
dzisiaj wszystko siÄ™ rozchmurza,
moja duszo, jużeś moja.
POETA
(do Gospodarza)
Mnie się w nocy zjawił duch:
na nim była czarna zbroja;
napadł na mnie tak obcesem
krzyczał słowa, takie słowa,
wytężałem cały słuch.
GOSPODARZ
(do Poety, a słuchany przez wszystkich)
Tak mi cięży, cięży głowa.
To powietrza ranny wiew.
Czy to prawda, bracie drogi,
że oni tam jakiś śpiew
napowietrzny słyszą gdziesi?
POETA
A może we wichrach biesi
śpiewają i pryszczą krew
na chmury - ?
PAN MAODY
Na niebie ruch.
GOSPODARZ
(do Poety)
Mówisz, żeś wytężył słuch -
bracie - skądś te słowa znam
"wytężać - wytężać słuch".
SCENA 33.
POPRZEDNI, HANECZKA, ZOSIA.
HANECZKA
(do Pana MÅ‚odego)
Bratku, w niebie jakiÅ› ruch,
jakieÅ› wojny, jakieÅ› dziwy:
gonitwy po chmurach konne.
ZOSIA
A powietrze takie wonne...
HANECZKA
Gonitwy po niebie konne;
rycerze jacyÅ› ogromni
stoją równo w dwa szeregi
i dalekim łanem drzewców
godzą na się wielkim pędem.
PAN MAODY
A to graniczy z obłędem,
tyle zwidzeń, dziwów tyle;
jak to człowiek z czego byle
wysnuje znaczÄ…ce rzeczy.
HANECZKA
(do Czepca)
Ach, jaka to wielka kosa,
moiściewy, taka szczytna;
można by nią ciąć niebiosa
na płaty, jak sztukę płótna.
CZEPIEC
Nie daj Boże ciąć po niebie;
mowa jakaś bałamutna;
zjawi siÄ™ w naszy potrzebie
nie bluzniercza, ale bitna;
panienka se rezolutna,
jesce nic o kosach nie wi.
HANECZKA
Jacyście wy, moiściewi,
dajcie no mi ją do ręki.
CZEPIEC
A to juz nie lo panienki;
Sprawa inso.
GOSPODARZ
(do Poety, a słuchany przez wszystkich)
Sprawa, Sprawa!
Duch! - przez Boga - Duch - miarkujÄ™:
Ta noc była: dziwna jawa -
miałem gościa - kto przeczuje? -
Była na dusze obława.
POETA
Widziałem rycerza w zbroi,
bracie, mówisz: Duch!
GOSPODARZ
Mój bracie;
przyleciał Duch - ludzie moi!
Jeszcze w oczach, jak cień, stoi.
Przypominam, przypominam:
człowiek stary, z brodą siwą,
twarz owita w siwy włos,
w kożuchu ogromnym czerwonym
przyszedł tu.
STASZEK
(który się przecisnął ku Gospodarzowi przez gromadę chłopów i bab w
natłoku zebraną na izbie)
Przyjechał, wim,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]