[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Obserwowałem ją wchodząc. Była wyraznie weselsza niż poprzednio. Pojawi-
ły się zmarszczki przy zewnętrznych kącikach oczu i miałem wrażenie, że z tru-
dem zmusza usta do zachowania poważnej miny.
Mam nadzieję, że konwersacja była owocna powiedziałem.
Tak. Ogólnie rzecz biorąc, można ją tak określić. Rzut oka na Naydę wyja-
śnił mi, że nie nastąpiły żadne zmiany w jej pozycji i wyrazie twarzy.
Muszę teraz zapytać o twoją decyzję zwróciłem się do Jasry. Nie
mogę dłużej czekać.
Co się stanie, jeśli odmówię? zaciekawiła się.
Każę odprowadzić cię do twoich pokoi i zawiadomię pozostałych, że się
przebudziłaś.
Jako gościa?
Jako bardzo dobrze strzeżonego gościa.
Rozumiem. Właściwie nie mam ochoty zwiedzać tych komnat, które dla
mnie przeznaczyłeś. Postanowiłam towarzyszyć wam i pomagać na ustalonych
wcześniej warunkach.
Skłoniłem się jej.
Merlinie! odezwała się Nayda.
Nie odpowiedziałem i spojrzałem na Mandora. Zbliżył się i stanął przed
nią.
Lepiej będzie, jeśli teraz zaśniesz powiedział. Zamknęła oczy, a ramiona
jej opadły. Czy znasz jakieś miejsce, gdzie mogłaby wypoczywać nie niepoko-
jona?
Tędy. Wskazałem drzwi do sąsiedniego pokoju.
Wziął ją za rękę i wyprowadził. Po chwili usłyszałem jego cichy głos, pózniej
zapanowało milczenie. Wyszedł zaraz potem, a ja zajrzałem przez drzwi do środ-
ka. Nayda leżała na moim łóżku. Nie zauważyłem przy niej ani jednej z tych jego
metalowych kulek.
Jest wyłączona? spytałem.
Na długo odparł.
Zerknąłem na Jasrę, która podziwiała się w lustrze.
Jesteś gotowa? upewniłem się. Przyglądała mi się spod opuszczonych
rzęs.
Jak zamierzasz nas tam przetransportować? pytała.
A czy masz pod ręką jakieś szczególnie chytre sposoby przeniknięcia na
miejsce?
Nie, w tej chwili nie.
W takim razie wezwę Ghostwheela, żeby nas przeniósł.
Czy to na pewno bezpieczne? Rozmawiałam z tym. . . urządzeniem. Nie
jestem przekonana, czy można mu zaufać.
144
Pracuje doskonale zapewniłem ją. Chcesz uzbroić jakieś zaklęcia?
To niepotrzebne. Mój. . . zapas powinien być w dobrym stanie.
Mandorze?
Usłyszałem metaliczny stuk spośród fałd jego płaszcza.
Gotów rzekł.
Wyjąłem Atut Ghostwheela i wpatrzyłem się. Rozpocząłem medytację. Potem
sięgnąłem. Nic się nie stało. Spróbowałem jeszcze raz, przyzywając, dostrajając,
poszerzając. . . I znowu sięgnąłem, zawołałem, wczułem się. . .
Drzwi. . . szepnęła Jasra.
Rzuciłem okiem na drzwi wejściowe, ale nie zauważyłem nic niezwykłego.
Potem spojrzałem na nią i zrozumiałem, w którą stronę patrzy.
Drzwi do sąsiedniego pokoju, gdzie spała Nayda, zajaśniały. Lśniły żółtym
światłem, które w oczach stawało się coraz bardziej intensywne. Wreszcie pośrod-
ku błysnął punkt o większej jasności i nagle zaczął wolno przesuwać się w górę
i w dół.
Potem zabrzmiała muzyka, nie wiem skąd, i głos Ghosta oznajmił:
Idzcie za skaczącą piłką.
Przestań mruknąłem. To rozprasza. Muzyka ucichła. Krążek światła
znieruchomiał.
Przepraszam powiedział Ghost. Myślałem, że taki żart pomoże wam
się odprężyć.
yle myślałeś odparłem. Chcę, żebyś nas przeniósł do cytadeli
w Twierdzy Czterech Zwiatów.
%7łołnierzy także? Jakoś nie mogę zlokalizować Luke a.
Tylko nas troje wyjaśniłem.
A co z tą osobą, która śpi obok? Spotkałem ją już kiedyś. Nie skanuje się
właściwie.
Wiem. Nie jest człowiekiem. Niech śpi.
Dobrze więc. Przejdzcie przez drzwi.
Idziemy powiedziałem. Zapiąłem pas z mieczem, dodałem zapasowy
sztylet, zdjąłem z krzesła płaszcz i zarzuciłem sobie na ramiona.
Ruszyłem do portalu, a za mną Mandor i Jasra. Przestąpiłem próg, ale za nim
nie było już sypialni. Wszystko rozmazało się na moment, a kiedy znowu widzia-
łem wyraznie, zobaczyłem pod sobą szeroką przestrzeń, a w górze zachmurzone
niebo. Wiatr szarpał mnie za ubranie.
Usłyszałem okrzyk Mandora, a po chwili Jasry z tyłu, po lewej stronie.
Wielkie pole lodowe, białe jak kość, rozciągało się po prawej, z drugiej strony zaś
ciemnoszare morze przerzucało spienione szczyty fal niby węże w wiadrze mleka.
Daleko w dole, przede mną, wrzała i dymiła czarna ziemia.
Ghost! krzyknąłem. Gdzie jesteś?
145
Tutaj nadbiegła cicha odpowiedz. Spojrzawszy w dół, dostrzegłem ma-
leńki świetlny krążek obok czubka lewego buta.
Wprost przed nami, w dole, rosła wyraznie widoczna Twierdza. Na zewnątrz
murów nie zauważyłem żadnych śladów życia. Zrozumiałem, że znalezliśmy się
w górach, niedaleko miejsca, gdzie wiodłem długą rozmowę ze starym pustelni-
kiem o imieniu Dave.
Miałeś nas przenieść do cytadeli wewnątrz Twierdzy przypomniałem.
Dlaczego wylądowaliśmy tutaj?
Mówiłem ci, że nie lubię tego miejsca wyjaśnił Ghost. Chciałem,
żebyście mu się przyjrzeli i zdecydowali, gdzie dokładnie chcecie się znalezć.
W ten sposób będę mógł dostarczyć was bardzo szybko i nie wystawiać się zbyt
długo na siły, które mnie niepokoją.
Obserwowałem Twierdzę. Wokół murów znowu wędrowała para trąb po-
wietrznych. Gdyby nie było fosy, pewnie bez trudu by ją wykopały. Pozostawały
oddalone niemal dokładnie o sto osiemdziesiąt stopni i po kolei zajmowały się
rozświetlaniem okolicy. Jasne wstęgi błyskawic nadawały bliższemu cyklonowi
niesamowitego blasku. Potem, gdy zaczęły przygasać, rozjarzył się drugi. Przy-
glądałem się kilku przebiegom tego cyklu.
Jasra jęknęła cicho. Obejrzałem się.
O co chodzi? spytałem.
Rytuał odpowiedziała. Ktoś w tej chwili igra z mocą Fontanny.
Czy możesz ustalić, jak daleko się posunęli?
Nie bardzo. Mogli dopiero zacząć, a mogli już skończyć. Te ogniste biegu-
ny informują tylko, że wszystko jest przygotowane.
Zatem ty decydujesz, Jasro orzekłem. Gdzie powinniśmy się poja-
wić?
Są takie dwa długie korytarze prowadzące do sali Fontanny wyjaśniła.
Jeden na tym samym poziomie, drugi piętro wyżej. Sama komora ma kilka
pięter wysokości.
Przypominam sobie potwierdziłem.
Jeśli operują mocą bezpośrednio, a my zjawimy się w sali, szybko stra-
cimy przewagę zaskoczenia. Trudno powiedzieć, co mogą z nami zrobić. Lepiej
podejść jednym z tych dwóch korytarzy, żebym mogła rozeznać sytuację. Ponie-
[ Pobierz całość w formacie PDF ]