[ Pobierz całość w formacie PDF ]
uwagi, pogrążony całkowicie w rozmowie.
O mój Boże! pisnęła Sadie. Oświadczył się?
Ciii, rozmawia właśnie przez telefon. Isabella wskazała głową na
przeciwległą ścianę salonu. No tak, oświadczył się. To znaczy, nie do końca.
Właściwie poinformował mnie, że się pobieramy.
Jesteś szczęśliwa? zapytała Sadie, marszcząc brwi.
Isabella uśmiechnęła się.
Będę. Zawsze marzyłam tylko o nim.
Ale co ci powiedział? I co z Alannis?
Powiedział, że pozbawił mnie dziewictwa, że mogłam zajść w ciążę i
dlatego powinniśmy się jak najszybciej pobrać.
Jesteś pewna, że chcesz wyjść za mąż z takiego powodu? A co z
miłością?
Isabella rzuciła przyjaciółce zrezygnowane spojrzenie.
Jeśli nie będziemy razem, jak mam sprawić, by się we mnie zakochał?
Oczywiście, wolałabym, żeby poprosił mnie o rękę z miłości, ale muszę się
zadowolić tym, co mi teraz oferuje. Coś do mnie czuje, tego jestem pewna. Coś
103
R
L
T
więcej niż tylko pożądanie. Ale potrzebuje więcej czasu. Jeśli nie wyjdę za
niego, ożeni się z Alannis, i co ja wtedy zrobię?
Może masz rację mruknęła Sadie. Miałam po prostu nadzieję na coś
więcej. Marzyłaś o tym od tak dawna. Chciałam, żeby było cudownie.
Będzie cudownie odparła Isabella, ściskając serdecznie rękę
przyjaciółki. Teraz może nie jest, ale będzie. Jeśli kiedyś nadejdzie dzień,
gdy powie, że mnie kocha, będzie to znaczyło, że to wszystko było warte
zachodu.
A tak w ogóle to przyszłam, żeby ci podziękować. Chcę, żebyś
wiedziała, że jestem ci naprawdę dozgonnie wdzięczna.
Isabella spojrzała na przyjaciółkę ze zdumieniem.
O czym ty mówisz?
No wiesz przecież, o czynszu, o pieniądzach na koncie. %7łebym nie
musiała pracować w klubie.
Isabella pokręciła powoli głową.
To nie ty opłaciłaś czynsz za moje mieszkanie za cały rok z góry?
zapytała z niedowierzaniem Sadie.
Obie spojrzały w tym samym momencie na Therona.
W takim razie nie zorganizowałaś też pewnie zaproszenia na spotkanie
z Howardem... wymamrotała niepewnie Sadie.
Nie, nie miałam o tym pojęcia szepnęła Isabella.
Wybrałaś sobie naprawdę świetnego faceta, Bella uśmiechnęła się
Sadie.
Wiem o tym szepnęła Isabella, nie odrywając wzroku od pogrążonego
w rozmowie Therona i nagle zapragnęła znalezć się z nim sam na sam. W jego
ramionach mogła zapomnieć o wszystkim. Nawet o tym, że to nie ją wybrał
pierwotnie na swoją żonę.
104
R
L
T
Sadie, co byś powiedziała na to, by Reynolds odprowadził cię do
domu? zapytała powoli.
Sadie popatrzyła na nią zaskoczona, lecz po chwili w jej oczach pojawił
się błysk zrozumienia, a na twarz wypłynął szeroki uśmiech.
Gdy tylko zamknęły się drzwi, w końcu zostali w pokoju sami. No,
niezupełnie, był jeszcze telefon.
Isabella podeszła powoli do biurka, przy którym siedział Theron. Jego
oczy pociemniały, gdy usiadła mu okrakiem na kolanach. Cały zesztywniał i
uczynił gest, jakby chciał ją zepchnąć, nie przerywając rozmowy. Padały takie
słowa jak wykresy, plany finansowe i budżet, jednak Isabella była zaintereso-
wana tylko jednym aby jak najszybciej zobaczyć go nago.
Ujęła jego dłoń i położyła sobie na piersi. Spiorunował ją wzrokiem.
Isabella uśmiechnęła się i zaczęła powoli rozpinać guziki jego koszuli. W jego
głosie zabrzmiało napięcie.
Zdawała sobie sprawę, że powinna zostawić go w spokoju podczas pracy,
która wymagała przecież skupienia i wysiłku, jednak nie potrafiła oprzeć się
namiętności, jaką wzbudzał w niej jego widok.
Wsunęła dłonie pod rozpiętą koszulę i po chwili przywarła ustami do
jego odsłoniętej piersi. Poczuła, jak przez chwilę wstrzymuje oddech, by po
kilku sekundach podjąć przerwaną rozmowę. Była skłonna dać mu jeszcze
dwie minuty. Jeśli będzie potrafił oprzeć się jej tak długo, będzie musiała
uznać swoją porażkę.
Nie zważając na jego pełne dezaprobaty spojrzenie, sięgnęła do paska
jego spodni. Zastygł, gdy jej dłoń dotknęła jego nabrzmiałej męskości.
Usłyszała szczęk odkładanej słuchawki i potok greckich przekleństw, gdy ujął
ją pod ramiona i uniósł do góry.
Mów po angielsku, Theron upomniała go z uśmiechem.
105
R
L
T
Co ty, do licha, ze mną wyprawiasz? zapytał, rzucając ją na łóżko.
Będę musiał zakazać ci wstępu do mojego biura.
Z trudem stłumiła śmiech na widok pośpiechu, z jakim zerwał z siebie
ubranie.
Rozbierz się powiedział zmysłowo. Isabella uniosła brwi.
A to już chyba twoje zadanie...
106
R
L
T
ROZDZIAA PITNASTY
Theron sięgnął ręką przez siedzenie i zapiął pas Isabelli. Otworzyła
zaspane oczy i spojrzała na niego pytająco.
Niedługo lądujemy wyjaśnił. Na lotnisku będzie czekał helikopter,
który zabierze nas na wyspę.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]