[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Chyba tak.
- Przepraszam, że okazałam tak mało zrozumienia. - Uścisnęła go.
- Nie ma sprawy. Dlaczego mnie szukałaś?
- Może popilnujesz DJ-a? Musimy zapowiedzieć występy i podziękować ludziom za wykonaną pracę.
Dla Cari jej zespół jest jak rodzina, uświadomił sobie nagle. I poczuł się nieswojo. Na liście osób do
zwolnienia na pierwszym miejscu znajdą się trzy siostry Chandler. Dla Cari to będzie dramat.
- Chętnie z nim zostanę, ale czy ludzie nie zaczną zastanawiać się, dlaczego to robię?
- Nikt nie ośmieli się zadać ci takiego pytania. Ale jeśli wolisz ukrywać...
- Nie ukrywam się, tylko chyba rozsądniej będzie, jak zostanę tutaj.
- Chyba tak. Dzięki.
Cmoknęła synka w czoło, odwróciła się i odeszła. Obserwował, jak po drodze zatrzymuje się, by poroz-
mawiać z pracownikami. Zwalnianie ludzi to dla niego chleb powszedni, bez trudu przez to przebrnie. Inaczej
będzie z Cari. Zwłaszcza gdy okaże się, że ona też jest na liście.
Przełożył DJ-a na drugie ramię. Chciałby znalezć sposób, żeby uchronić Cari przed zwolnieniem.
L R
T
ROZDZIAA JEDENASTY
- No to jesteśmy - powiedziała Cari, zatrzymując się na podjezdzie przed rodową rezydencją
Chandlerów w Malibu.
Miała obawy przed dzisiejszym spotkaniem z siostrami. Pózne niedzielne śniadania stały się ich
tradycją. Emma i Jess nie miały pojęcia o tym, co przeżywa, jak ważny stał się dla niej Dec. Nie wiedziały o
ich randkach ani o tym, że coraz bardziej traciła dla niego głowę. Wbrew sobie, bo wcale tego nie chciała. Dziś
bała się, że nie uda jej się ukryć swoich uczuć.
Niedzielne spotkania miały odbywać się po kolei u każdej z sióstr, w praktyce było inaczej. Zwykle to
Emma je zapraszała. Może dlatego, że mieszkała w domu po dziadkach, poza tym gotowaniem zajmowała się
gosposia.
Emma lubiła je przyjmować. Była najstarsza i apodyktyczna, więc nigdy specjalnie nie protestowały.
Cari popatrzyła na synka. DJ zawzięcie gryzł plastikową łódeczkę. Wyjęła go z fotelika i ruszyła do
frontowych drzwi rezydencji. Gdy była mała, biegała tu po marmurowych posadzkach, bawiła się w
chowanego w pięknym ogrodzie za domem.
Przeniosła wzrok na synka, uśmiechnęła się z zadumą. Jeszcze trochę, a on też będzie to robił. Weszła
do środka, oddała małego niani Sammy'ego.
Ciekawe, jak wyglądał dom, w którym wychowywał się Dec. Kiedyś powiedział, że nadal do niego
należy, ale nikt w nim nie mieszka. Czy ma podobne wspomnienia jak ona?
- Sam się bardzo ucieszy - rzekła niania.
- DJ też. Bardzo go lubi - odparła Cari. Popatrzyła na synka.
- Zaraz zobaczysz Sammy'ego.
- Mamamama - zagulgotał, uśmiechając się od ucha do ucha.
Cari pocałowała go na pożegnanie.
- Gdzie są moje siostry? - zapytała odchodzącą nianię.
- W pokoju dziadka.
Weszła do wyłożonego dębową boazerią gabinetu. Niemal czuła zapach dziadkowych cygar. Przez
ogromne okna wpadało dużo światła, jednak przestronny pokój wydawał się ciemny i bardzo męski. Jako
dziecko Cari nigdy tu nie wchodziła. To było królestwo dziadka.
- Cześć - powitała siostry. - Nie jemy śniadania?
- Zaraz pójdziemy - rzekła Emma. Miała gęste, falujące ciemne włosy, które zwykle upinała w kok,
żeby wyglądać poważniej. - Jess zarządza marketingiem, więc chciałam, żebyś opowiedziała jej o pomyśle na
grę bożonarodzeniową.
- Teraz? Nie mam przy sobie żadnych danych.
- Spokojnie. Chodzi o ogólną orientację. Zachowajmy wszystko w tajemnicy, nim gra nie będzie
gotowa.
L R
T
- To się raczej nie uda - rzekła Cari. - Dec stale jest na miejscu, poza tym rozmawiałam z Allanem na
temat oczekiwanego zysku. Musimy przedstawić im wstępne prognozy.
- Dlaczego rozmawiałaś z Allanem? - zainteresowała się Jess.
- Wpadłam na niego przypadkiem, kiedy był u Deca - wyjaśniła Cari. - Jess, czemu jesteś na niego taka
cięta? O co poszło?
Jessi miała niepewną minę.
- O nic. Wpadł w szał, gdy wyszło na jaw, że mój detektyw prześwietlił Johna przed ślubem z Patti.
- Po co to zrobiłaś?
- Patti wpadła na niego w Vegas. Nie znałam go, a Patti jest świetną partią, jej biznes fantastycznie się
rozwija. John mógł być łowcą posagów.
Cari poklepała ją po ramieniu. Jess nikomu nie wierzyła, ufała tylko tym, którzy dowiedli, że są tego
warci. Strasznie to przygnębiające. Jess była uroczą dziewczynką, nim życie odcisnęło na niej swe piętno.
- I co się okazało? Rzeczywiście był naciągaczem?
- No wiesz! Nie pozwoliłabym jej za niego wyjść - odparła z niesmakiem. - Allan okropnie się wkurzył
i kazał mi się odczepić.
- Tylko dlatego, że wynajęłaś prywatnego detektywa?
- Zaproponowałam Johnowi łapówkę, żeby sprawdzić, czy się złamie i zwieje - wymamrotała Jess.
Cari pokręciła głową, roześmiała się.
- No to niezle.
- John mi wybaczył, ale Allan nie.
- Teraz to nieistotne - wtrąciła się Emma. - Bardziej ciekawi mnie Dec. Co jest między wami? -
zwróciła się do Cari. - Krążą plotki, że podobno się spotykacie. To chyba nieprawda, co?
Cari podeszła do przepastnej skórzanej kanapy, usiadła wygodnie.
- Owszem, prawda. Zaczęliśmy wtedy rozmawiać o innych rzeczach i jakoś tak wyszło, że się
zaprzyjazniliśmy.
- Zaprzyjazniliście? - zdumiała się Jess. - To nie w twoim stylu.
- Dlaczego nie? - Wolałaby uniknąć tej rozmowy, jednak zdała sobie sprawę, że powinna skorzystać z
nadarzającej się okazji. Przygotować siostry na szok, bo przecież wkrótce prawda wyjdzie na jaw. Lepiej, żeby
nie dostały zawału. - Pojawił się w bardzo dobrym momencie.
- Nie wydaje mi się, żeby chodzenie z nim wyszło ci na dobre - powiedziała Emma.
- Przyjrzę mu się dokładnie - obiecała Jess. - Wezmę dobrego detektywa. Sprawdzimy, czy możesz się z
nim spotykać.
- Nie. - Cari podniosła się z kanapy. - Wybaczcie, ale to moja decyzja. Będę się z nim spotykać bez
[ Pobierz całość w formacie PDF ]