[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wampirzą precyzją, co było tak przerażające, jak i egzotyczne.
Gdy Brom ją popchnął, potknęła się. Dogoniła kobietę, gdy tylko zbliżyła się do
stołu bankietowego, który wygodnie zajmował Castillo, odziany na tę okazję w
klasyczny czarny smoking i dziewczyna obok niego w czerwonej, obcisłej
skórzanej sukience83, obydwoje na lewo od środka.
Na prawo siedział Zrodkowo-wschodni mężczyzna z sięgającymi ramion,
ciemnymi falami i brodą Vandyke84. Nawet bez trucchi, był atrakcyjny, a kiedy
się uśmiechał nie mogła przestać na niego patrzeć. Obok niego, była młoda
dziewczyna, zbyt młoda, by być jego żoną, przyodziana w wymyślą togę i
81
W oryginale -> "Whoop-dee friggin' do."
http://www.urbandictionary.com/define.php?term=whoop-dee-fucking-doo
82
http://www.halloweenplayground.com/images/legavenue/arabian-bellydancer-costume.jpg
83
http://i7.photobucket.com/albums/y288/kimberly07/rihannamelleather.jpg
84
http://unwittingwit.files.wordpress.com/2010/05/spock-goatee.jpg hia, hia, hia - don t kill me :D
131
ozdobny welon. Obok niej, siedział mężczyzna około trzydziestki, który musiał
być jego bratem, albo był połączony jakimiś innymi genetycznymi więzami.
- Madame, przyprowadziliśmy twoją cane.
- Dziękuję Ci, Anne.
Castillo uśmiechnął się do Tori.
Jego kły pokazały się bardziej, niż kiedykolwiek udało jej się to dostrzec u
Michaela.
Były długie i gładkie z ostrymi końcami. Może ukrywał je przed nią cały czas?
Miała nadzieję, że nie, ale nagle wizja niego, chodzącego z tymi dwoma
cienkimi, białymi sztyletami w ustach sprawiła, że wydał jej się grozniejszy.
Castillo wskazał krzesło po swojej lewicy, za gigantycznymi szkarłatnymi
różami w centrum.
- Usiądz.
Tori poruszyła się, by spocząć na krześle, kiedy on kontynuował swoją
wypowiedz.
- Khalili, ta oto kobieta, będzie moją najnowszą sorellą. Ma na imię
Victoria i jest detektywem w naszej lokalnej policji.
Tori próbowała nie reagować na te tysiące alarmów odchodzących wewnątrz jej
ciała.
Zamiast tego, siedziała sztywna pomiędzy padrone miasta i jego gościem. Nie
mogła zostać nową potomkinią Castillo. Uśmiercona czy też nie, nie mogła
zostać przemieniona w wampira.
- Czy nie sądzisz, że jest to ryzykowny wybór?
Khalil przyglądał jej się ostrożnie.
- Jej drogi narzeczony został przemieniony jakiś czas temu, więc
dowiedziała się o naszym rodzaju kiedy ją zaatakował i stała na straży naszej
Alleanzy.
- Dlaczego jej pamięć nie została usunięta?
- Całkiem niezle zniosła informacje i okazała się być użytecznym
sojusznikiem.
- Tak, widzę to, ale czy rada wie o twojej decyzji?
- Oczywiście.
Spojrzał na Tori tak wymownie, że wiadomym było, iż w to nie uwierzył.
- A ty się na to zgodziłaś?
Castillo się zaśmiał.
- Oczywiście, że tak.
Tori odwróciła wzrok. Nie zamierzała tego wszystkiego jeszcze bardziej
utrudniać z racji Michaela. Jej czas jako ich zakładnik, mógłby być
wystarczająco ciężki nawet bez wspomnianej uwagi Castillo dotyczącej,
ukradzionej więzi. Może nawet uda jej się przeżyć wystarczająco długo, by
spróbować uciec, ale to zależy tylko od tego, czy wcześniej go czymś nie
wkurwi.
132
Ludzie zaczęli klaskać dookoła nich. Tancerki przybliżyły się do stolika,
by złożyć ostatni ukłon przed Khalil im, który ofiarował im wytworną owację
na stojąco. Castillo również stał.
- Dziękuję wam za taniec, siostry. Ponownie dowiodłyście swojego talentu.
Uśmiechnęły się do Khalil iego, a potem pospieszyły w stronę drzwi, odchodząc
chichotały.
- A teraz skoro odchodzimy od naszego spotkania, mam dla Ciebie jeszcze
jeden podarunek. Jest on zaaranżowany specjalnie dla Khamara. Pozwól za mną.
Młodszy mężczyzna błysnął chciwym uśmiechem. Podążyli za Castillo, kiedy
ten przemieszczał się dookoła rogu stolika w stronę prywatnych kwater.
Tori pozostała na krześle, przyglądając się im, miała nadzieję, że przeoczą ją w
pośpiechu, próbując zaimponować nowemu facetowi. Khalil pochylił się do
przodu i wyszeptał do niej.
- Nie wierzę, że chciał, byś tutaj została.
Zaoferował swoją dłoń.
Nie przyjęła jej, ale ześlizgnęła się z krzesła. Khalil kroczył obok niej, kiedy
wlekła się za resztą.
- Musisz być bardzo silną kobietą.
- Dlaczego?
- Awansowałaś do bardzo wysokiej pozycji w naszej domenie.
Przytaknęła i pozwoliła mu, by przytrzymał drzwi, kiedy kontynuował.
- Większość na twoim miejscu z pewnością zostałaby zabita, albo
zamknięta w azylu.
Zaśmiała się, częściowo dlatego, że musiała być szalona, by iść z Castillo z
własnej woli i po części dlatego, że miał rację.
- Nie jestem pewna, czy powinnam być teraz pod zamknięciem.
Zmiał się razem z nią i szedł blisko, gdy ponownie weszli w ten sam korytarz.
- Podzielam twój sentyment, ale dwa tysiące lat też dają wiele do myślenia.
Spojrzała na niego. Dwa tysiące lat? Nie wyglądał na więcej niż pózną
trzydziestkę, ale był najstarszym wampirem jakiego poznała, znacznie starszym
od Michaela.
Mając tak dużo mocy, musiał ją non stop ukrywać.
- Nie bądz tak bardzo zaskoczona.
- Nie spodziewałam się, że będziesz aż tak stary.
- Większość się nie spodziewa.
- Proszę, to tutaj.
Castillo skinął na nich i rzucił Tori ostrzegawcze spojrzenie, gdy przechodzili
obok niego.
Tori uśmiechnęła się i mrugnęła do niego, co sprawiło, że jego brwi
zawędrowały wysoko w górę. Nie wiedział co robiła i jej nie ufał. Dobrze. Nie
powinien. Jeśli istniała jakaś sposobność, by dostać jego głowę na talerzu przez
133
starszego wampira, który był zapewne jego zwierzchnikiem, zamierzała do tego
doprowadzić - nie ważne jak. To mogłoby ocalić życie ich wszystkich.
A oto i Michael xD
134
135
ROZDZIAA 14
Wewnątrz dużego, kamiennego pokoju przed linią stworzoną z trzech
kanap, stała mała i krucho wyglądająca dziewczyna, z długimi blond włosami;
ta z lochu. Dziewczyna kuliła się przed ścianą niczym zbity pies. Brom górował
nad nią trzymając łańcuch ciągnący się od obroży na jej szyi, aż do skórzanego
rzemienia w jego dłoni.
Wolną ręką, mężczyzna wyciągnął czarny zwitek spod stołu, ukazując kilka
ostrzy, pacaczek85, biczy i innych przerażających zabawek. Khamar zacierał
ręce z uśmieszkiem na twarzy. Brom wręczył koniec łańcucha Castillo i
skrzyżował na piersi swoje ogromne ramiona.
- Khamar, oto twój prezent. Moja młodsza shiava jest dla Ciebie. Została
przetresowana, ale niezłamana.
Przejął łańcuch.
- Dziękuję. To najhojniejszy prezent.
Khalil opierał się o ścianę obok wejścia.
Wyszeptał:
- Spróbuj pamiętać, gdzie jesteś.
Zagapiła się na niego, a potem ponownie rzuciła okiem na Castillo i Khamara,
by zobaczyć, że pokrętnie uśmiechają się do siebie.
Castillo dodał:
- Proszę, zabaw nas swoim pierwszym testem nad dziewczyną, byśmy byli
pewni, że pasuje do twoich potrzeb.
Posłał młodszemu bratu niski ukłon i przeszedł do dziewczyny. Szarpnął nią tak
gwałtownie, że upadła na twarz.
Uniosła głowę z zakrwawioną wargą. Khamar uśmiechnął się głupio.
- Będziesz nazywać mnie swoim panem. Zrozumiano?
Dziewczyna przytaknęła.
Pociągnął ją na kolana i uderzył ją otwartą dłonią tak mocno, że jej głowa
opadła na boki. Tori ruszyła do przodu, ale Khalil złapał ją za ramię. Gdy na
niego spojrzała, potrząsnął głową.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]