[ Pobierz całość w formacie PDF ]

stronę domu, Will poczuł bijące od Caroliny ciepło. Jakże jej pragnął. Może tego
wieczoru mu się uda? Może pozwoli mu się do siebie zbliżyć?
 Jesteśmy w dużym pokoju. Jak już mówiłem, nie wszędzie zdążyliśmy
położyć dach.
 Czy deszcz nie zniszczy drewna?
 Nie. Jeden deszczowy dzień nie zaszkodzi. Brygada zbudowała też część
konstrukcji schodów.
Przepuścił Carolinę przodem. I wtedy zrozumiała swój błąd. Znalezli się w
wąskiej przestrzeni, ograniczonej ramą przyszłych schodów, a Will stał tuż za nią.
Chciała się przecisnąć obok niego, lecz zagrodził jej drogę ramieniem. Cofnęła
się.
Will położył latarkę w złączu belek i oparł ręce na jej barkach. Czuła żar
jego ciała. Stał wystarczająco blisko, by ją pocałować. Rósł w niej i strach, i
podniecenie. Czyżby naprawdę nie wiedziała od początku, na co się zanosi? Była
przecież dorosłą kobietą, i to w dodatku po przejściach. Cóż miała teraz począć?
 A teraz powiedz mi, czego oczekujesz  poprosił Will, jak gdyby
wiedział, co czuje.
 Chcę, żebyś się cofnął i dał mi trochę więcej miejsca.
 Dlaczego? Denerwuję cię?
 Tak. Uśmiechnął się szeroko.
 Dziwne. Wcale nie wyglądasz na zdenerwowaną. Poddała się już przy
pierwszym dotyku ciepłych ust. Ciałem Willa wstrząsnął dreszcz i Carolina
zrozumiała, że ma nad nim władzę. Chciała, żeby drżał z rozkoszy. Zapragnęła
bogatszych, śmielszych doznań. Nagle wewnętrzny głos przypomniał: On
odejdzie  to pewne. Czy jesteś silna na tyle, aby podjąć grę, a potem patrzeć, jak
odchodzi?
Resztką sił oderwała się od ust Willa i prześliznęła pod jego ramieniem.
 Nie zostawiaj mnie, Caro  poprosił łamiącym się z przejęcia głosem.
Stanął za jej plecami. Po raz pierwszy w swym
dwudziestodziewięcioletnim życiu nie wiedział, jak postąpić. Po raz pierwszy tak
bardzo zależało mu na kobiecie. Obawiał się, że zrazi Carolinę i sprawa będzie
przegrana.
 Co jest ze mną nie tak?  spytał. Nie odwróciła głowy.
 Słucham?
 Chcę wiedzieć, co jest ze mną nie tak. Dlaczego nie pozwalasz się
dotknąć?
Nareszcie odwróciła twarz. Wyglądała jak dziewczynka, która próbuje
odgrywać osobę dorosłą, stanowczą.
 Will...
 Muszę wiedzieć, co cię we mnie przeraża. Dlaczego nie pozwalasz mi się
do siebie zbliżyć?
 Mam trzydzieści sześć lat, Will, i pochlebia mi, że ty...
 Do diabła, nie obchodzi mnie, ile masz lat. Cofnęła się o krok.
 A mnie, niestety, obchodzi. Jesteś dla mnie za młody i nie należysz do
tego typu mężczyzn, z którymi chciałabym zawrzeć bliższą znajomość.
Przeżyłam rozwód i jeśli starasz się mi pomóc dojść do siebie...
 Staram się pomóc nam obojgu.
Carolina odwróciła się i uciekła. Dogonił ją przy ścieżce i zmusił, aby na
niego spojrzała.
 Wiem, czego potrzebujesz  odezwał się ochryple, z bijącym sercem. 
Potrafię sprawić, żebyś się dobrze poczuła. Tylko pozwól mi...  Czuł żar jej
ciała. Kto miałby go ugasić? Kirkland? Były mąż?
Odetchnął głęboko i spróbował ostatni raz. Pocałował jej drżącą dłoń, a
potem przycisnął do swego policzka i zajrzał w oczy barwy miodu. Zgasił latarkę
i rzucił na ziemię.
 W ciemności mogę być taki, jakim mnie zechcesz.
ROZDZIAA 8
Will oderwał usta od jej warg i szepnął:
 Obejmij mnie za szyję.
Gdy to zrobiła, wziął ją na ręce. Carolina przytuliła się, czując pomieszany
zapach mydła, wody kolońskiej i drewna  jego zapach. Znalazła się w ramionach
Willa. Wbrew sobie marzyła o tym podczas wielu bezsennych nocy. Chociaż
walczyła ze sobą, wiedziała, że prędzej czy pózniej do tego dojdzie. Teraz już się
nie wahała  zniknęły wątpliwości, pozostał ten wieczór i ich pragnienie
wzajemnej bliskości.
Will zaniósł Carolinę do swojej klitki i ostrożnie postawił na podłodze. Nie
zapalił lampki. Instynktownie wyczuł, że tak będzie lepiej. Nie pozwolił jej
ochłonąć. Bał się, że w ostatniej chwili się rozmyśli i ucieknie  jej nastroje były
przecież tak zmienne. Miał okazję się o tym przekonać. Zawładnął jej ustami, po
chwili całował szyję i wgłębienie między piersiami, by znów powrócić do warg.
Zagarnął ją ramionami i zapamiętał się w namiętnym pocałunku. Carolina wtuliła
się w niego, jakby stanowili dwie idealnie pasujące do siebie połówki. Rozgrzana,
oszołomiona, oddawała pocałunki, świadoma, że już jej nie wystarczają, że
pragnie całkowitej bliskości. Will przerwał na chwilę pocałunek i powiedział
szeptem:
 Połóżmy się.
 Nie, jeszcze nie. Chcę cię dotykać. Niecierpliwie ściągnęła Willowi
koszulę i zaczęła głaskać i całować jego tors i ramiona. Gdy sięgnął po jej pierś i
zamknął ją w dłoni, jęknęła przeciągle. Will był napięty do granic możliwości.
Przez wiele bezsennych nocy marzył o tym momencie, wyobrażał sobie, jak [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • mexxo.keep.pl