[ Pobierz całość w formacie PDF ]
czarnej taśmy klejącej.
Złóż ręce powiedział po angielsku.
Gandolfo zawahał się. Lufa pistoletu znów dotknęła jego czoła. Generał powo-
li wykonał polecenie. Lekko drżały mu dłonie. Krępy mężczyzna usiadł na skraju
łóżka, wyjął z paczki kłąb waty i wetknął ją generałowi między przeguby. Gan-
dolfo przyglądał się temu ze zdumieniem. Potem mężczyzna wziął rolkę taśmy
klejącej i kilkakrotnie owinął nią generałowi ręce, dokładnie je unieruchamiając.
Jego towarzysz cofnął się o krok i odkręciwszy z lufy pistoletu tłumik wrzucił go
do kieszeni czarnej skórzanej kurtki. Broń schował do kabury pod pachą. Krępy
mężczyzna ściągnął koc, pod którym leżał ubrany w jedwabną piżamę Gandolfo,
i wydobył z brezentowej torby kilka rolek grubej kauczukowej gąbki. Rozsunąw-
szy nogi generała owinął je szczelnie gąbką, a potem zlepił taśmą klejącą. Robił
to bardzo sprawnie. Podobnie postąpił z jego rękami. Gandolfo był równie przera-
żony, co zaintrygowany. Chciał o coś zapytać, lecz, spojrzawszy w ciemne, zimne
oczy krępego mężczyzny, postanowił milczeć.
Wziąwszy mniejszy kawałek gąbki, mężczyzna wsunął go generałowi za szy-
ję i przykleił taśmą do czoła tuż nad oczami. Na koniec związał mu przeguby
z kostkami. Generał był teraz całkowicie unieruchomiony.
Mężczyzna cofnął się o krok i oceniwszy swoje dzieło powiedział:
258
Wygląda jak facet z reklamy Michelina.
Raczej jak kurczak z rożna stwierdził jego towarzysz.
Wyszli przez otwarte drzwi. Gandolfo usłyszał, jak łysy mężczyzna mówi:
Jest twój. Daj znać, gdybyś czegoś potrzebował.
Gandolfo próbował zebrać myśli i ochłonąć, ale udało mu się to tylko częścio-
wo, gdyż po dziesięciu sekundach do pokoju wszedł trzeci mężczyzna. Był rów-
nież ubrany na czarno i miał założone rękawiczki. Z powodu ciemności Gandolfo
początkowo go nie poznał, ale gdy mężczyzna przysunął bliżej krzesło, zobaczył
wyraznie jego twarz.
Satta. . . . powiedział zduszonym głosem. Boże, Satta! Co się dzieje?
Pułkownik patrzył mu długo w oczy, po czym pochylił się do przodu i powie-
dział niskim, pełnym nienawiści głosem:
Widziałeś raport z sekcji zwłok Bellu. Wiesz, jak się nad nim znęcano, za-
nim umarł. . . Być może ten sam lekarz będzie dokonywał oględzin twoich zwłok.
W razie śmierci oficera żandarmerii zawsze robi się autopsję. . . Ale na twoim cie-
le nie znajdą żadnych śladów tortur. . . Nawet najmniejszego siniaka. Wskazał
na owinięte gąbką ręce, nogi i szyję generała. Choćbyś nie wiem jak się bronił,
żaden lekarz niczego nie stwierdzi.
Satta wyjął z kieszeni niewielkie plastikowe pudełko, otworzył je i pokazał
generałowi, co zawiera. Była tam przymocowana gumką mała strzykawka, a obok
przezroczysta fiolka z białymi tabletkami.
To amiodaron wyjaśnił pułkownik. Każda tabletka zawiera tysiąc jed-
nostek leku. Zażyta doustnie powoduje rozległy, śmiertelny atak serca. W strzy-
kawce jest digoxin. Daje taki sam efekt, ale musi zostać wstrzyknięty. Oba leki
nie pozostawiają żadnych śladów. Nikt zresztą nie będzie niczego podejrzewał.
Sześć lat temu miałeś lekki zawał, a trzy lata pózniej poważniejszy. Przez osiem
miesięcy byłeś na zwolnieniu. Doradzano ci wcześniejszą emeryturę, ale odmówi-
łeś. . . Niewątpliwie z powodu nacisków ze strony twoich przyjaciół. Tym razem
nie będziesz miał takich dylematów. Wolałbym, oczywiście, żebyś zażył tabletkę,
bo doświadczony i dociekliwy lekarz mógłby ewentualnie znalezć ślad ukłucia,
choć będzie on w nietypowym miejscu.
Gandolfo zamknął oczy. Ciężko oddychał. Po chwili usłyszał znowu głos Sat-
ty.
Wiesz, że Bellu był mi bardzo bliski. Jesteś przebiegły, ale głupi. Naprawdę
sadziłeś, że ujdzie ci to na sucho?
Gandolfo otworzył oczy i powiedział zbolałym głosem:
Nie miałem z tym nic wspólnego.
Ażesz! powiedział ostro Satta. Wskazałeś go swoim przyjaciołom
z Błękitnego Kartelu Donatiemu, Hussajnowi i innym, chociaż wiedziałeś, co
z nim zrobią. . . Czyniłeś wiele zła, Gandolfo. Dzisiejszej nocy umrzesz. Nie bę-
dziesz osamotniony. Twoich przyjaciół spotka wkrótce taki sam los.
259
Generał patrzył w sufit. Nagle odwrócił głowę i spojrzawszy pułkownikowi
w oczy, powiedział:
Nie miałem wyboru. . . Od samego początku. Byłem w ich mocy. Musiałem
myśleć o swojej rodzinie. . . Jeśli mnie uwolnisz, pomogę ci.
Satta pochylił się i splunął mu w twarz.
To ostatnie chwile twojego życia.
Podniósłszy się, zaczął chodzić tam i z powrotem obok łóżka. Wyjaśnił gene-
rałowi zimnym, bezlitosnym głosem, jakiego musi dokonać wyboru. Posłużył się
dla porównania kodeksem mafii. Jeśli mafioso okazywał się zdrajcą, pozwalano
mu popełnić samobójstwo albo go zabijano. Gdy wybierał samobójstwo, oszczę-
dzano jego bliskich. W przeciwnym razie ginęła cała rodzina. Walcząc z mafią
Satta dziwił się początkowo, że tylu członków Cosa Nostra podcinało sobie w wię-
zieniu żyły. Pózniej dowiedział się, że wielu z nich chciało oczyścić się w ten spo-
sób z podejrzeń o zdradę. Był pewien, że Gandolfo zna kodeks mafii, przedstawił
mu go jednak z całą wyrazistością. Chodził coraz szybciej obok łóżka, wzburzony
[ Pobierz całość w formacie PDF ]